sobota, 30 czerwca 2012

Everything will be okay in the end.




Elaine "Ellie" Georgiana Carter

14.02.1992r., Bristol
N e f i l i m
pokój 22

           Można by przypuszczać, że historia Ellie jest jak każda inna: urodziła się, odkryła własną tożsamość, zgłosiła się do szkoły i jest. Świat jednak zaczął się mącić dla jej rodziny, kiedy czternastego lutego na świat przyszła mała, blondwłosa istotka. Nie była sama. Przyszła w towarzystwie siostry bliźniaczki, Angeli Marie Carter, która była od niej młodsza o całe trzy minuty. Dziewczynki mieszkały od zawsze z matką oraz babką w Bristolu, gdzie uczęszczały do szkoły. Dzieciństwo mijało im spokojnie, żadna nie miała nawet najmniejszego pojęcia o tym, kto jest ich ojcem, więc nie starały się zrozumieć niektórych rzeczy, które działy się wokół nich.
          Wszystko uległo zmianie, kiedy pojawił się Ryan Moore. Zakręcił sobie dwie starsze kobiety oraz Angelę wokół małego palca. Jedynie Elle była tą, która patrzyła na niego spode łba w kącie salonu i uciekała od niego przy każdej nadarzającej się okazji. Fakt faktem, instynkt nie zawiódł czternastolatki, gdyż po ślubie mężczyzny z jej matką, miły pan Ryan zamienił się po dwóch latach w alkoholika i tyrana. Wszystkie jego wizyty w domu kończyły się ranami, potłuczonym szkłem, krwią... Elaine zbuntowała się, zaczęła zadawać z towarzystwem niekoniecznie dla niej odpowiednim, przefarbowała nawet włosy na różowo i je ścięła. W skrócie - zmieniła się nie do poznania. Babka panienek Carter urwała kontakt z córką i wnuczkami tuż po ślubie, więc nie było jej w tym czasie przy nich. Któraś z kolei kłótnia w domy skończyła się interwencją policji, która zabrała mężczyznę.
          Niedługo po tym Angela zaczęła słyszeć dziwne rzeczy, widzieć dziwne rzeczy... Z nikim o tym nie rozmawiała, zaczęła unikać jakiegokolwiek towarzystwa. Miała wrażenie, że oszaleje, że coś jest z nią nie tak, że po prostu zostanie wysłana do szpitala psychiatrycznego. Aż w końcu któregoś dnia zdobyła się na odwagę i weszła na dach szkoły. Zeskoczyła, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Odebrała sobie życie, zostawiając załamaną matkę oraz starszą siostrę. Sama Elaine do dnia dzisiejszego nie wie, co spowodowało śmierć jej siostry.
          Mając lat siedemnaście, Elaine dowiedziała się, kim naprawdę jest. Nefilim. Córką człowieka i Anioła. Córką Elizabeth i Razjela. Została wysłana do Szkoły dla Dzieci Nocy, gdzie poznała pierwszych prawdziwych przyjaciół. Pierwszy cios przyszedł wraz z wiadomością o własnej, śmiertelnej chorobie. Drugi, znacznie większy, wraz ze śmiercią Arriane. Carter załamała się. Wyjechała ze Szkoły. Potem powróciła dwa razy, ale nic nie chciało się ułożyć po jej myśli. Teraz wróciła znowu, kolejny raz, lecz nie jest pewna, czy ma wystarczająco siły na to, aby tu pozostać.


          Co można o niej powiedzieć? Hm, z pewnością jest nieśmiała. Ot, takie malutkie blondwłose stworzonko, które czasem ma ochotę schować się w jakiś wypatrzony wcześniej kąt i nigdy z niego nie wychodzić. Jednak kiedy już z tobą porozmawia to powinieneś się cieszyć, gdyż nie każdego może kopnąć aż taki zaszczyt. Mimo wszystko kiedy już się ją lepiej pozna, okazuje się być całkiem rozrywkową istotą, która kocha się śmiać. I gadać. Więc wciąż to robi, przy czym zaraża innych ludzi swym carterowatym humorem, który jest pokręcony zupełnie tak jak i jego posiadaczka.
          Lubi wtrącać wszędzie swoje trzy grosze, zazwyczaj w najmniej odpowiednich momentach. Lecz nic nie poradzi na to, że niektórzy kochają ją ignorować. Dlatego też często krzyczy. Co jakiś czas piszczy, ale tylko w obliczu totalnego zagrożenia, zagłady ludzkości... Czyli pająków. I chociaż ktoś kiedyś próbował ją od tego odzwyczaić to ona się nie poddała. Wciąż biega po całym akademiku, drąc się wniebogłosy. Oczywiście potyka się przy tym o wszystko i spada z każdych schodów.
          Łamaga jakich mało, o. Łączy się to z tym, iż nie jest dobra w sportach. Jedynie w siatkówce może się wykazać. Pomimo tego, że naraziła się nauczycielce to dalej żyje. No bo nie jej wina, iż przypadkowo weszła do snu owej kobiety, prawda? I tak, ona codziennie wypomina to Elaine licząc na to, że dziewczyna po prostu coś z tym zrobi. A to błąd. Bo Carterówna nie zawsze jest taką pracowitą mrówką, lubi się lenić w cieniu drzew. Zazwyczaj robi to z książką w dłoni i słuchawkami w uszach, ale cii... To tajemnica.
          W sumie to nigdy nikomu nie odmówiła pomocy, jest stworzeniem naiwnym oraz przeraźliwie łatwowiernym. I chociaż wie, iż się na tym kiedyś przejedzie to wciąż nic z tym nie robi. Cała Ellie, uparta jak stado osłów lub jeszcze gorzej. No i rzadko kiedy mówi o swoich uczuciach. Bo kiedy o nie chodzi, zmienia prędko temat, choć ostatnio już nieco się tego oduczyła, a przynajmniej się stara.


          Ellie jest istotką nieco drobną, aczkolwiek nie sprawia już wrażenia malutkiej dziewczynki, którą trzeba się koniecznie zaopiekować. Jej skóra zawsze miała jasny odcień, aczkolwiek ostatnimi czasy przybrała jeszcze bledszy kolor. Wciąż jednak porusza się niemal nieudolnie, potykając się o coś ciągle i upadając. Większość osób znających panienkę Carter uważa, iż słodkie dołeczki w kącikach ust, pojawiające się wtedy, kiedy na bladoróżowych wargach wykwita czuły uśmiech, naprawdę są przeurocze. Jednak z dnia na dzień widać je naprawdę coraz rzadziej.
          Wypadałoby wspomnieć również o jej wzroście. Elle nie jest w sumie wysoka - ma sto sześćdziesiąt jeden centymetrów wzrostu i zawsze zwykła jest narzekać, że musi prosić wiele osób o pomoc, kiedy nie potrafi czegoś dosięgnąć, co często ją irytuje. Po powrocie do szkoły po raz kolejny, ma te same długie, blond włosy jak kiedyś. Najczęściej opadają one swobodnie na jej ramiona, gdyż Carter zwyczajnie nie chce się nic z nimi robić. Odziedziczyła po ojcu szmaragdowe tęczówki, kiedyś pełne radości, teraz już rzadko kiedy wesołe.


           Jako Nefilim, Ellie posiada kilka unikatowych zdolności: potrafi wejść do czyjegoś snu, czytać w myślach oraz przewidywać przyszłość, a także sprawdzać czyjąś przeszłość. Nauczyła się to wszystko kontrolować, dzięki długim godzinom ćwiczeń. Posiada również białe, ogromne skrzydła. Choć nie chce nikomu się do tego przyznać, zaczęły z nich ostatnio wypadać pióra, a biel ustąpiła miejsca szaremu odcieniowi. Choroba daje się Elle we znaki, a dziewczyna wie, że może być już tylko gorzej. Słabe samopoczucie nie przeszkadza jej jednak w tańcu. Ostatnio zamknęła się może na innych, lecz czas spędzony w samotności przeznacza właśnie na taniec.




Lubiła tańczyć
Pełna radości tak
Ciągle goniła wiatr
Spragniona życia wciąż
Zawsze gubiła coś
Nie chciała nic
Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi:
"Dzisiaj ostatni raz, zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas"
Mówiła mi...
 - Rotary "Na jednej z dzikich plaż"

48 komentarzy:

  1. [Czy moja najukochańsza Nefilim ma ochotę na wątek z czarownicą w depresji? ♥.♥]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ellie! Dziecino Nasza! Wątek z Mattem być musi oczywiście!]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zacząłbym, naprawdę bym zaczął gdyby nie ten upał! :D Z Tobą wątek musi być zacny, a boję się, że dziś mógłbym go spieprzyć, więc byłbym naprawdę bardzo wdzięczny gdybyś to jednak Ty zaczęła. Gdzie spotkać mojego Matta wiesz, więc chyba nie potrzebujesz nawet żadnych wskazówek :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Może Elle wróciła, a Avril o tym nie wiedziała i spotkały się dopiero w Tulsie w centrum handlowym, gdzie to czarownica pożerała wielką porcję lodów, którą najadłyby się co najmniej trzy osoby, a ona już była przy końcu i chciała jeszcze?
    Kurna, przelewam moje pragnienia na Av. Ja cę lody!
    A nie chce mi się draulować do sklepu ;<]

    OdpowiedzUsuń
  5. [No proszę, to gdzie Nam wybyłaś? Swoją drogą, ja niedługo też z Polski wylatuję ;)]

    Matthew podjechał pod gmach szkoły swoim czarnym audi. Każdy kto go znał, mógł już rozpoznać jego przyjazd chociażby po specyficznym odgłosie, wydawanym przez jego samochód. Zaparkował go w odpowiednim miejscu i wysiadł. Zerknął na zegarek i zdał sobie sprawę z tego, że jest już spóźniony na obiad. Westchnął. Nie żeby jakoś specjalnie mu na tym zależało, ale wspólne posiłki były dobrym sposobem na zorientowanie się wśród ludzi. Co było w tym najważniejsze? Zobaczenie czy może nie pojawiło się więcej znajomych.
    No cóż, tym razem musiał sobie odpuścić owe zwiady. Udał się wprost do swojego pokoju. Wiedział, że tam, w małej lodówce, czeka na niego jego posiłek. Coś, a raczej ktoś, uniemożliwił mu bezpośredni powrót do siebie. Na środku korytarza spotkał Elaine. Carter. Na początku stanął jak wryty, jakby zobaczył ducha, ale zaraz potem kąciki jego ust drgnęły ku górze.
    - Witaj w domu, Ellie- powiedział miękko, rozkładając ramiona.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Się powodzi! Zazdroszczę :) No ja 12.07 wylatuję do rodzinnego kraju, ba, nawet miasta, mojego Matta. Tak więc do 29.07 będę siedział w Oslo ;)]

    Przytulił ją do siebie mocno. Początkowo może nawet zbyt mocno, ale przecież nie chciał jej udusić, więc szybko się zrehabilitował i popuścił uścisk. Przez moment zupełnie zapomniał, że jest wampirem o stalowych ramionach. Mhm, Matthew również przez pewien czas myślał, że już nigdy się nie spotkają. Jednak odkąd tylko tutaj powrócił, rozglądał się za znajomymi twarzami i miał cichą nadzieję, że wśród nich niedługo pojawi się Elaine. Na szczęście się nie pomylił.
    - Owszem, ale jaki ładny pręgowiec- uśmiechnął się łobuzersko, stawiając ją na posadzkę, z której wcześniej ją podniósł.
    Kciukami otarł jej łzy, a potem przyłożył sobie dłoń do buzi. Chciał pomóc, a wyszło jak zwykle i zamiast suchych policzków, Ellie miała teraz na nich jeszcze większe czarne plamy po makijażu.
    - Na Anioła, przepraszam- podrapał się po karku, a potem zwiesił beztrosko ramiona- Też za Tobą tęskniłem. Gdzieś Ty się podziewała? Kompletnie urwał mi się nagle z Tobą kontakt, Carter, tak się nie robi.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Ty w Stanach jesteś?! Jaaaaaaaaaaa chcę być Tobąąąąą! I się pytać jeszcze miałam, czy zaczniesz wątek w końcu, czy ja mam ;D
    I teraz odzywa się moje wścibstwo wrodzone i taka też ciekawość - gdzie dokładniej w tych Stanach Zjednoczonych jesteś? Której części/jakim stanie/hrabstwie/mieście?]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Ellie! Misiu! Żądam wątku, ale ty nad nim pogłówkuj, bo Mary jest bardzo leniwym dzieckiem i nie lubi główkować :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [To ja smaruję wątek za moment, tylko odpiszę Mary, co by mi po głowie za odpowiedzią nie skakała.
    Dziećko! Jak mi dasz swój pobyt na Staten Island to jestem skłonna pomóc w pilnowaniu i bawieniu się z Kacprem ;D.
    Jeeeeeeeezu! I jak tam jest? Jak pachnie NYC? Jak wygląda? Jacy są ludzie? Czy korki są aż taaaaaaaaaaaaaak wielkie? I czemu mnie nie schowałaś do swojej walizki? Rozłożyłabym się na części i łatwiej doń weszła nawet! ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Uuu, to zazdroszczę Ci jeszcze bardziej xD Magia!]

    Chłopak stał przez moment w milczeniu i kiwał tylko głową. Miała rację. On sam mało kontaktował się przez ten czas z innymi. Po prostu się bał. Może nie o siebie, ale o przyjaciół.
    - Ty również miałaś z nimi już styczność?- zmarszczył brwi.- Właśnie nie mam zielonego pojęcia skąd ich się nagle wszędzie wzięło, ale niestety mam przeczucie, że szykuje się przez to, swego rodzaju, wojna- mruknął- Co u mnie? Mhm, dość dobre pytanie.
    O tak. Trochę jednak się u niego działo, ale sam dobrze nie wiedział od czego ma jej zacząć.
    Rozejrzał się i stwierdził jednak, że bezpieczniej będzie, kiedy nie będą rozmawiać na korytarzu. Co prawda jego sprawy nie były jakieś ściśle tajne, ale on po prostu nie lubił, kiedy inni (z wyjątkiem jego przyjaciół, oczywiście) dowiadywali się o nim jakiś rzeczy. Właśnie dlatego wyjął z kieszeni spodni klucz, przekręcił go w drzwiach od pokoju, a potem przepuścił Ellie do środka.
    - Wchodź. Porozmawiamy w spokoju- uśmiechnął się do niej lekko.
    Również był ciekawy co słychać u Carter.

    OdpowiedzUsuń
  11. Matthew wszedł za dziewczyną, a potem rozsiadł się na jednym z foteli. Również się rozejrzał, a potem lekko uśmiechnął.
    - Owszem. Jakoś tak samo wyszło- wzruszył ramionami- Chciałem koniecznie pokój na poddaszu. Przy rezerwowaniu go, dowiedziałem się, że będę miał współlokatora, ale nawet nie wiedziałem kogo. Dopiero po przyjeździe dowiedziałem się, że to akurat Avril.
    Sam nie wiedział dlaczego nagle poczuł potrzebę tłumaczenia jej się z ich wspólnego mieszkania.
    Potem Knight podrapał się po głowie i zaczął swoją opowieść.
    - No to tak. Przede wszystkim znów spotkałem tutaj Katherine, która okazała się wampirem, ale o tym już chyba wiesz. Tak, tak. Tę samą, która niegdyś złamała mi serce, wybierając mojego przyjaciela. Zdążyliśmy sobie trochę wyjaśnić, kiedy nagle, ni stąd ni zowąd, pojawił się również Kurt. Okazało się, że cała rodzina, razem z nim, to wampiry i że to właśnie on, jako wampir, hipnotyzował Katherine, mieszając jej w głowie by to jego kochała, a nie mnie- wypuścił głośno powietrze, a potem pociągnął dalej- Sukinsyna zabiłem- wzruszył ramionami- A potem Avril dała mi to- wskazał na drugi sygnet na swoim palcu.
    Pierwszym był oczywiście ten z kamieniem lapis-lazuli, a drugi z jego rodzinnym herbem.
    - Wyobraź sobie, że rodzina Kurta od dawien dawna żerowała na mojej rodzinie i nawet teraz handluje moimi rodzinnymi pamiątkami. Ten pierścień Av znalazła na aukcji internetowej- zmarszczył brwi- Paranoja- westchnął- Dlatego właśnie jestem w trakcie planowania jakieś zemsty. Jak widzisz, jedno wielkie zamieszanie, którym lepiej nie będę Ci więcej zawracać głowy. Opowiadaj co u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Matt na początku naprawdę się cieszył, że jego współlokatorką będzie Avril. Ostatnimi czasy bardzo brakło mu towarzystwa kogoś zwariowanego. Kogoś, kto nawet swoim zwykłym zachowaniem potrafi go rozbawić. Teraz jednak najnormalniej w świecie martwił się o panienkę Folle, która humoru ostatnio jakoś nie miała.
    Zaraz po tym jak jej wszystko opowiedział, zdał sobie sprawę z tego, że Elaine może nie chciała słuchać o Katherine. Nawet chciał ją zacząć za to przepraszać, ale zauważył, że dziewczyna w ogóle na to nie zareagowała, więc nie widział w tym sensu. Fakt, dlaczego niby miałaby sobie zakrzątać tym głowę?
    - Przed Łowcami?- było to raczej pytanie retoryczne- Cóż... to chyba jak wszyscy ostatnio- przyznał szczerze- Nie martw się, niedługo pewnie znów będziesz mogła się z nią kontaktować- powiedział, ale sam nie był do końca pewien swoich słów.
    Oczywiście Matt ją usłyszał i jak zwykle, kiedy mowa była o jej zdrowiu, zareagował dość emocjonalnie.
    - Gorzej? Jak to gorzej, Ellie? Dlaczego? Co jest?- zmarszczył brwi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chłopak natychmiast zauważył nerwową postawę Elaine i już wtedy zaczął się denerwować jeszcze bardziej. Postanowił jednak najpierw ją wysłuchać zanim znów zacznie mówić.
    Biopsja serca!? Coś krzyknęło w myślach Matta. Żył na tym świecie już wystarczająco długo by wiedzieć na czym owy zabieg polegał i w jakich przypadkach się go stosowało. Źrenice wampira momentalnie się powiększyły, ale nadal słuchał jej dalej.
    Z każdym jej słowem czuł jak miękną mu kolana. Elaine jest chora, powtarzał w swojej głowie jak mantrę, może umrzeć. Knight czuł, że się trzęsie. W życiu czuł się podobnie dotąd tylko dwa razy: po zamordowaniu swojej siostry i po śmierci Arri. Teraz był raz trzeci. Czarnowłosy naprawdę cholernie nie lubił okazywać swoich emocji, a już szczególnie słabości czy bezradności.
    W pewnym momencie wybuchnął histerycznym śmiechem. To niemożliwe, Carter zapewne stroi sobie z niego żarty.
    - Nie jesteś chora, Ellie! Nie nabierzesz mnie, słyszysz? Przestać się wygłupiać- ostatnie zdanie wycedził ostro przez zęby.
    To wcale nie było zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przestał śmiać się tak szybko, jak szybko śmiać się zaczął. Dlaczego? Ze względu na zachowanie dziewczyny. Jeszcze nigdy nie widział jej tak oburzonej. Ba, jeszcze nigdy nie słyszał żeby Elaine na kogoś krzyczała. To musiało oznaczać jedno. Wszystko co mówiła było prawdą. Do tego bardzo poważną prawdą. Niestety, przy okazji, bardzo okrutną prawdą.
    Sam poderwał się szybko z miejsca i natychmiast do niej podszedł. W tym momencie na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Czuł się z nich wypruty. Był pusty. Był w szoku. Nie chciał dopuścić do siebie pewnych myśli. Nie mógł jej stracić.
    - Nie przepraszaj- wyszeptał zaraz potem i ujął jej twarz w dłonie.
    Patrzył w jej załzawione oczy i miał wrażenie, że zaraz sam rozleci się na tysiąc kawałeczków.
    - Przecież musi być na to jakiś sposób. Jakieś leczenie- szeptał żałośnie- Na Anioła, Ellie, jesteś Nefilim.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Wiem, że nie, Ellie. Czego cholernie zresztą żałuję- mruknął- Chodziło mi jednak o coś innego. No wiesz, jesteś Nefilim, więc, do cholery, nie możesz umrzeć jak zwykły śmiertelnik! MUSI istnieć jakieś rozwiązanie, słyszysz!?- tym razem to on krzyknął.
    Wiadomo było, że ani jego krzyk ani nerwy w niczym tutaj nie pomogą. A szkoda, ponieważ Matt był teraz nieźle naładowany. W głowie powstał mu kompletny mętlik i czuł, że byłby w stanie zrobić jeszcze więcej niż zwykle.
    Jego twarz w tym momencie zdradzała tylko fakt, iż był niezwykle poważny. Nic więcej. Jednak jego dłonie zdradzały jak bardzo się tym wszystkim przejmował. Trzęsły mu się one niemiłosiernie, a on sam nie zdawał sobie chyba nawet z tego sprawy. Albo przynajmniej nie przykładał do tego żadnej wagi.
    - Może mogę Ci jakoś pomóc? Tak bardzo chcę Ci pomóc- jęknął żałośnie.
    Swojej siostrze Knight pomóc nie mógł, ponieważ sam ją zabił. Arri pomóc nie mógł, ponieważ jej śmierć przyszła tak niespodziewanie, że nie było takowej opcji. W wypadku Carter było jednak inaczej, więc czarnowłosy chciał zrobić wszystko co tylko w jego mocy żeby jej pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podejrzewał co dziewczyna chciała powiedzieć, więc westchnął tylko zrezygnowany. Przymknął na moment oczy. Musiał pozbierać myśli, co było w tej chwili naprawdę cholernie trudne. Gdzieś zupełnie stracił swoją umiejętność zachowywania zimnej krwi.
    - Przestać o tym myśleć?- spojrzał na nią dziwacznie- Nie mówisz tego poważnie, prawda, Ellie?- zabrał swoje dłonie spod jej.
    Przecież to było normalne, że się martwił i martwić będzie. Oczywistością było więc, że będzie również o tym myśleć. Ciągle.
    - I naprawdę sądzisz, że w tym momencie owa zemsta jest ważniejsza?- w jego głosie dało się wyczuć swego rodzaju ból- Myślisz, że fakt, iż dowiedziałem się wreszcie prawdy o Katherine i tak dalej, przesłoni mi fakt Twojej choroby?- ostatnie słowo już wyszeptał.
    Nie wierzył własnym uszom. Jak mogła tak myśleć? Przyłożył dłonie do swoich skroni i ponownie zamknął oczy.

    OdpowiedzUsuń
  17. [W porządku, wszystko rozumiem :) Ważne, że w ogóle odpisujesz]

    Tym pytaniem Elaine kompletnie zbiła go z pantałyku. Zwiesił ramiona, a wyraz jego twarzy stał się jakiś taki pusty. Patrzył gdzieś w przestrzeń chłodnym spojrzeniem. Nie spodziewał się takiego pytania. Szczególnie w takiej chwili. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że musi na nie odpowiedzieć. Problem polegał na tym, że Matt ostatnimi czasy sam się we wszystkim pogubił i mało rzeczy już wiedział. Co jeśli on sam do końca nie znał odpowiedzi na to pytanie? Właśnie dlatego postanowił je pominąć. Przynajmniej na razie.
    - Nawet jeśli, Twoim zdaniem, jakkolwiek się poświęcam to robię to z przyjemnością, Elaine- mruknął dość niemiło.
    Był zawiedziony, że Carter myślała, iż jest dla niego kulą u nogi. Nadal jednak na nią nie patrzył.
    - Czego mam niby żałować? Najlepszych chwil w moim życiu? Tak, panienko Carter, właśnie tutaj, w tej szkole przeżywam najlepsze chwile w moim życiu. Między innymi właśnie przy Twoim boku- dopiero wtedy na nią spojrzał.
    Nie można ciągle uciekać przed pytaniem, które mu zadała. Westchnął głośno, podchodząc do niej blisko.
    - Ellie, Słońce- wyszeptał miękko- Obie z Katherine jesteście dla mnie bardzo ważne, ale... Ty jesteś teraźniejszością, rozumiesz?- zmarszczył brwi, gładząc jej policzek.
    Cóż, trzeba było przyznać, że mówienie tego typu rzeczy nie przychodziło mu łatwo. W końcu był t y m Mattem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Matthew Knight15 lipca 2012 15:54

    Wampir odsapnal cicho i pokiwal glowa. Rozumial, ze dziewczyna mogla byc zmeczona tym tematem. Skoro dla niego to wszystko bylo takie trudne to co dopiero dla niej.
    - W porzadku- powiedzial spokojnie, posylajac jej lekki, ale cieply usmiech.
    Potem ponownie zlustrowal ja wzrokiem.
    - Glupstwo- wypalil nagle- Jestes sliczna- powiedzial stanowczo.

    OdpowiedzUsuń
  19. ELLE ;*;*;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
  20. [Padam przed Tobą na kolana i błagam o wybaczenie, aczkolwiek nie wiem, jak zacząć ;[ Przebacz mi, Pani, jam więzień Twego serca!]

    OdpowiedzUsuń
  21. [Zacznę. Ale marnie :( ]

    Wyszłam z Mattowo-mojego pokoju, obładowana książkami, zeszytami, długopisami i wszelkimi innymi duperelami, przydatnymi na zajęciach. I z różdżką, co do której miałam niecne plany, mieszczącą się w tylnej kieszeni jeansów. Wiem, wiem, to nie bezpiecznie tak ją nosić, bo albo przypadkiem odstrzelę sobie swój piękny tyłeczek, albo przypadkiem ją połamię. Ale miałam się do niej przyzwyczajać przed, po i pomiędzy zajęciami, więc gdzieś ją schować musiałam. A że zgubiłam jedyną torbę pasującą do mojego dzisiejszego stroju, to wina już nie moja.
    Tak, czy siak, wyszłam z tego pokoju, w którym panował "burdel na kółkach", jak by to ujęła pani z domu dziecka w Karolinie Północnej, i nic zza pokaźnego stosiku nie widząc, władowałam się na schody. W głowie, niczym mantra, rozbrzmiewały mi słowa "oby nie spaść, oby nie spaść...!", a pod nosem nuciłam sobie kawałek Nicki Minaj. I wtedy pod nogę podleciał mi mój własny kot.
    Rzecz działa się w tempie zastraszającym i niewiele z niej przez to pamiętam, ale można ją podsumować do krótkiego "łubudu!" i jeszcze krótszego "jeb!", zakończonego jękiem wydobywającym się z moich ust, gdy w ostatniej chwili obróciłam twarz, by nie zmiażdżyć sobie nosa. Tak. Leżałam na półpiętrze. I, jak można się domyślić, widząc rozrzucone dookoła mnie książki, nie leżałam tam z własnej woli.
    A na dodatek Morfeusz, sprawca całego zamieszania, właśnie usiłował przez ucho dolizać mi się do mózgu.
    [Może być? ;]

    OdpowiedzUsuń
  22. Matthew Knight23 lipca 2012 22:15

    Wrecz doskonale wiedzial, ze Elaine nie jest przyzwyczajona do otrzymywania komplementów, ale Knight sie tym nie przejmowal. Wrecz przeciwnie. Owe komplementy panience Carter prawic lubil (podobnie jak lubil patrzec potem na jej zaczerwienione policzki).
    Wreszcie wampir usiadl obok niej, na tym samym lozku, ktore, swoja droga, nalezalo wlasnie do niego.
    - Poznalas tutaj kogos nowego?- zapytal nagle.
    Sam nie wiedzial skad w ogole wzial mu sie pomysl na takowe pytanie. Spytal i juz. Moze to dlatego, ze musial sobie zajac czyms glowe? Czymkolwiek innym od choroby dziewczyny. Coz... latwe to dla niego nie bylo.

    [Przepraszam za brak pl liter, ale najnormalniej w swiecie ich tutaj nie mam ;>]

    OdpowiedzUsuń
  23. Matthew Knight25 lipca 2012 23:08

    [Ou, nieprzyjemnie. Wspolczuje. W kazdym razie, oczywiscie rozumiem.]

    Knight siegnal po poduszke, a potem zaczal ja przewracac w dloniach. Musial sie po prostu dodatkowo czyms zajac. Kto by pomyslal, ze zwykla szarawa poduszka jest w stanie zaintrygowac wampira az tak bardzo? Sluchal ja jednak uwaznie.
    - Mhm- przytaknal cicho- To akurat zupelnie do Ciebie podobne- kacik jego ust powedrowal ku gorze.
    Zaraz potem przeniosl spojrzenie z poduszki na twarz dziewczyny.
    - No coz, chyba wyszedlem juz z wprawy- westchnal teatralnie, a potem wzruszyl ramionami- Zwykly wampir nie jest juz nikim specjalnym. Kiedy bylem zly, budzilem zainteresowanie. Chyba jest cos w powiedzeniu, ze najbardziej kusi zakazane- ukazal swoje kly, a potem rzucil poduszke na brzuch dziewczyny- Jakos mnie jednak to nie rusza.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z ochotą przyjęłam pomoc od Ellie i - zamiast od razu ją puścić - przytuliłam ją mocno, po czym cmoknęłam w policzek.
    - Witaj, kochanie - uśmiechnęłam się do niej, pokazując rząd równych ząbków. - Faktycznie, mogłoby się zdawać, że minęły wieki. Cóż, nawet to nie zmieniło faktu, jakobym była fajtłapą... - dodałam, schylając się, by pozbierać książki. I wtedy coś faktycznie ukłuło mnie w tyłek.
    Wyprostowałam się, a gdy sięgnęłam ręką do tylnej kieszeni spodni, poczułam pod ręką coś kującego. Różdżka! - Szlag by to jasny trafił! - zirytowałam się, używając jednego ze słów, które widniało na mojej liście zakazanych. - Patrz, połamałam różdżkę! - emocjonowałam się dalej, pokazując Ellie drzazgi z czegoś, co kiedyś musiało być magicznym "patykiem". No i jak ja bez niej będę czarować?!

    [Oj, Ellie, współczuję Ci ;c. I nie musisz mnie prosić o wybaczenie, przecież ja się na Ciebie nigdy gniewać nie umiałam. A poza tym, lepsze krótkie, a dobre, niż dłuższe, a marne :* ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Ellcia, Ellie, Ell, hejo ;*]

    OdpowiedzUsuń
  26. Doskonale wiedział, że dziewczyna się z niego nabija. Nie miał jednak nic przeciwko, jak wspomniał wcześniej, fakt, że dziewczyny nie rzucały się już na niego jak kiedyś- w ogóle go nie ruszał.
    Oczekiwał, że poduszka tym razem wyląduje na jego twarzy, więc zmarszczył brwi, kiedy podłożyła ją sobie pod głowę.
    - Więcej czasu z Tobą?- przekrzywił zabawnie głowę- No to wyobraź sobie, że jestem tym faktem bardzo pocieszony. Myślałem, że i Tobie znudziło już się moje towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
  27. Knight ochoczo pokiwał głową. Z kim jak z kim, ale z Ellie akurat mógł spędzać każdą wolną chwilę. Chociażby na siedzeniu obok niej i milczeniu.
    - Żebyś wiedziała, że nie znajdę- mówił poważnie, ale uśmiechał się ciepło.
    Wydawać by się mogło, że negatywne emocje, które zagościły u niego z chwilą, w której dowiedział się o jej chorobie, teraz nagle zniknęły. Na nowo wydawał się spokojny i wyluzowany jak zwykle. Jednak gdzieś tam, głęboko w swojej głowie, ciągle rozmyślał o tym jak mógłby jej pomóc.
    - Tego nie da się zapomnieć- powiedział nagle, marszcząc zabawnie brwi- Ty ogólnie jesteś taka trochę bojaźliwa- teraz jedna brew powędrowała ku górze, a na jego ustach wykwitł złośliwy uśmieszek.

    OdpowiedzUsuń
  28. Chłopak oczywiście nie dał się nabrać. Takie rzeczy to on, ale nie jemu.
    - Przepraszam bardzo, w takim razie kogo?- uniósł rozbawiony brwi.
    To właśnie wtedy chwycił ją od tyłu i porwał na ręce. Wstał z łóżka i po chwili bezproblemowo spacerował z nią po pokoju. A w sumie przez pokój, ponieważ kierował się do łazienki.
    - Nie jest Ci przypadkiem trochę za gorąco, Carter? Twoje policzki wręcz płoną- zauważył złośliwie.
    Pochylił się lekko i łokciem otworzył kran nad wanną. Stał tak z nią nad, zapełniającą się już zimną wodą, wanną.
    - To jak?- uśmiechnął się do niej łobuzersko.

    OdpowiedzUsuń
  29. To było do przewidzenia. Ta jej pewność, która słabła z każdą sekundą. W końcu to był Matthew Knight. Nieprzewidywalny. W każdej chwili mógł zrobić dosłownie wszystko. Nawet swoim przyjaciołom.
    - Zemścisz się? Hm, brzmi całkiem kusząco- poruszał zabawnie brwiami- Jak miałoby to wyglądać?- zapytał spokojnie.
    W tym czasie wanna zapełniała się coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  30. Oczywiście przekonał go dopiero jej ostatni pomysł, aczkolwiek po co mówić o tym głośno.
    - Twoje nawiedzanie mnie we snach mogłoby być przyjemne- tutaj poruszał zabawnie brwiami- Ale opcja z włosami chyba mnie przekonała- pokiwał powoli głową.
    Zamknął kran (również łokciem), a potem postawił dziewczynę na nogi. Bezpiecznie, na kafelkach.
    Czarnowłosy skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przyglądał się jej z rozbawieniem.
    - Bo tak w ogóle...- zaczął ni stąd ni zowąd- Wspominałaś też coś o tym, że zrobisz wszystko co tylko zechcę, jeśli nie wrzucę Cię do lodowatej wody.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Martwię się, że o mnie zapomniałaś :c.
    Mam sprawę.
    Za niecały tydzień jest rocznica śmierci Arri. Chcę na blogu zamieścić jakieś krótkie "wspomnienie", czy coś takiego. Jakbyś mogła coś od siebie wymyślić, to podeślij mi na mejla, okej? Proszę! Błagam! Na kolanach!
    Mój mail to pinkie@gg.pl ;]

    OdpowiedzUsuń
  32. [No coś Ty? Haha, nieźle! Choć w sumie Ci się nie dziwię. Po powrocie z Norwegii przez jakiś czas też nie potrafiłem się zawsze dobrze wysłowić xD]

    Matthew sięgnął ręką po korek w wannie by dać wodzie spokojnie odpłynąć. Ową mokrą dłonią przeczesał swoje, trochę już przydługie, włosy.
    Uśmiechnął się łobuzersko, opierając plecami o ścianę.
    - Hm, nawet o tym nie pomyślałem, ale rzeczywiście, to byłoby bardzo cwane- wzruszył ramionami- Skoro jednak ta opcja odpada... W takim razie muszę wymyślić coś innego- powiedział trochę ciszej.
    Udał, że się zastanawia, a potem w wampirzym tempie znalazł się przed nią. Odsłonił włosy z jej prawego ramienia i kawałka szyi. Sam przekrzywił lekko głowę, a Ellie złapał w pasie i przyciągnął do siebie. Zaraz potem wpatrzył się w jej oczy. Minę miał poważną. Knight był ciekawy jej reakcji.

    OdpowiedzUsuń
  33. [Łoo, hardcorowo wręcz haha A kiedy w ogóle wracasz? (być może już mi raz pisałaś, ale wiesz... moja pamięć)]

    Wydawać by się mogło, że czarnowłosy oblizał szybko wargi. Zaraz potem wzrok z jej oczu przeniósł na jej kark.
    - Chciałbym żebyś żyła ze mną wiecznie- wyszeptał miękko, a potem pogłaskał jej szyję.
    Hm, cóż. Może gdyby przemienił ją w wampira, Ellie by wyzdrowiała? Z pewnością by tak było... pozostawało jednak jeszcze tylko pytanie czy dziewczyna by tego chciała. Czy Knight zamierzał w tym momencie ją ugryźć?
    Zrobił kilka kroków, zmuszając ją do tego by plecami oparła się o chłodną ścianę. A potem po prostu zaczął ją czule całować.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Ty co chwila zdjęcia zmieniasz! Dobra, odpisz mi, jak będziesz miała ochotę, też za często ostatnio tego nie robię. Ale będzie kara, musisz mi zdradzić, gdzie Ty w tych moich kochanych Stanach byłaś, co widziałaś i czy poznałaś jakąś ciekawą osóbkę narodowości tamtejszej(co ja piszę? ;), o!
    A co do tego wspomnienia, to wiesz, jak Ją pamiętasz, możesz napisać z dwóch perspektyw: jako Elaine o Arri i jako Ty o Julce.]

    OdpowiedzUsuń
  35. [Ech, przeogromnie Ci zazdroszczę! W Norwegii jak zwykle było cudownie. Naprawdę, szczerze polecam owy kraj. Nie dość, że piękne widoki to jeszcze wspaniali ludzie i atmosfera.]

    Jedną dłonią obejmował ją w talii, a drugą muskał jej skórę na policzku. Knight oczywiście również tęsknił za jej dotykiem, pocałunkami i tak dalej. Ostatnio jakby się od siebie trochę oddalili, ale Matt chciał to teraz naprawić. Naprawdę zależało mu na Ellie. Wreszcie, po tylu latach, znów czuł to przyjemne ciepło w sercu.
    Również nie powstrzymał delikatnego uśmiechu, kiedy poczuł na swoich ustach jej uśmiech. Ulżyło mu. Przez krótki moment bał się, że dziewczyna od niego ucieknie. Powie mu, że teraz nie czas na takie rzeczy albo coś takiego. Obawy jednak zniknęły w tym samym momencie, kiedy ich wargi się zetknęły.
    Całował ją czule, ale i z pewną zachłannością. A może po prostu tęsknotą? Jednak w pewnym momencie ją puścił i oddalił się od niej tyle by móc spojrzeć w jej oczy.

    OdpowiedzUsuń
  36. [Dzień dobry, dzień dobry. Może nasze bohaterki mogły się spotkać, kiedy Elaine opuściła Szkołę? :) Przepraszam, ale nie mam lepszych pomysłów..]

    OdpowiedzUsuń
  37. Uśmiechnęłam się do przyjaciółki krzywo, gdy tylko zapytała o różdżkę, bo był to temat nieco drażliwy. Ale czego mogłam się spodziewać, skoro tak głośno nad nią lamentowałam? Jak zwykle, nie przemyślałam swojego zachowania do końca, więc konsekwencje musiałam jakieś ponieść.
    - Dobra. Chodźmy do ciebie. To ci powiem, o co chodzi z różdżką. U mnie lepiej nie, bo jeszcze mnie Matthew nawrzeszczy. Chociaż nie wiem za co, w sumie... Dobra, chodźmy do ciebie. - Wyszczerzyłam się, niewiele rozumiejąc z własnej paplaniny. Podreptałam za Ellie ze wzrokiem wbitym w podłogę, a kiedy znalazłyśmy się w jej pokoju, rzuciłam się na łóżko, uprzednio pozbywszy się trzymanych wcześniej książek i czego tam jeszcze. Na mojej twarzy widniała bezgraniczna błogość, gdy odwracałam się na plecy i z zamkniętymi oczyma mamrotałam pod nosem coś, co zabrzmiało jak "niemammocywięcczarujędurnąróżdżkąktóramnieniechesłuchaćiwieczniemiwypada".
    Nie śmiejąc spojrzeć na przyjaciółkę wyczekiwałam jej reakcji.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Cóż, mogły już się kiedyś spotkać i teraz po dłuższym czasie znów zaczęłyby budować więz.]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Z tym powiązaniem to jakoś cięzka sprawa. (Aaa, w ogóle ostatnio nie myślę -.-') Zawsze mogą się dopiero poznać, czyż nie?]

    OdpowiedzUsuń
  40. [Ellie! Już kiedyś bardzo ładnie żądałam wątku, ale mnie zignorowałaś bezczelnie więc powtarzam żądanie. Podrzuć jakiś pomysł, albo zacznij :3 ]

    Maryse Fairchild

    OdpowiedzUsuń
  41. Miałam ochotę się roześmiać. Matko jedyna, Elaine właśnie mnie pobiła w konkursie na najszybsze i najczęstsze zadawanie pytań! Pamiętałam jednak o swoim nieszczęściu - czy też już właściwie zrezygnowaniu - i jedynie przywołałam na twarz pół niesięgającego oczu uśmiechu. W sensie, jedynie mój lewy kącik ust uniósł się nieznacznie do góry.
    - Pozwól, że odpowiem po kolei: "tak to", "nic", "tak", "nie". I nie, że nie chcę. Po prostu ...nie umiem. - Wzruszyłam drobnymi ramionami, bezradna wobec blokad, jakie sama na siebie założyłam. Podniosłam się z dotąd zajmowanego miejsca i przysunęłam do przyjaciółki, mocno przytulając ją w pasie. - Ale ty i tak wiesz, że cię kocham, kocham, kocham, i ci kiedyś opowiem, racja? - spytałam, cmokając dziewczynę w policzek. Właściwie to chyba bardziej jej wpierałam fakt, niż pytałam o cokolwiek, ale... To w końcu ja.
    - Lepiej mi opowiedz, panno Zamartwiam-Się-O-Wszystkich-Tylko-Nie-O-Siebie, co tam u ciebie! Jakieś rozstania, powroty, kradzieże, przewroty?
    Czyż nie wyglądam komicznie z tak wysoko uniesionymi brwiami?

    [Teraz ja nieco opóźniłam, ale odkąd wróciłam, mam tyle blogów i spraw na głowie, że głowa mała :C Dlaczego mi nigdy nie starcza na nic czasu, ale zawsze zdążę na czas, jeśli mam ustalony termin? Takie zdolności tylko u Av! ;3
    Opisuj mi te Stany ;D
    I mam pytanie, że tak powiem, niezbyt dyskretne - ile masz lat i czy potrzebowałaś wizy? Ja cę za trzy lata lecieć do USA, w nagrodę za zdaną maturę(jak mam nadzieję ;3)]

    OdpowiedzUsuń
  42. [Tak, wiem, jestem okropny, że tak długo się nie odzywałem. Przepraszam!]

    Patrzył tak na nią, kiedy przygryzała wargę i zrobiło mu się na sercu niesamowicie ciepło. Była wspaniała.
    - Wszystko jak najbardziej tak- powiedział równie cicho i pogłaskał ją po policzku- Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko, prawda? Nie wiem czy powinienem tak mówić i czy powinienem w ogóle mówić to teraz, ale... jeśli kiedyś zdecydujesz się na przemianę to... możesz na mnie liczyć- kiwnął powoli głową.
    Wcale nie chciał by dziewczyna musiała przez to wszystko przechodzić, ale bardzo chciał ją uratować. Nawet nie dla siebie. Dla całego świata, dla wszystkich. Po prostu nie wyobrażał sobie, że może na owym świecie zabraknąć kogoś tak wspaniałego jak Elaine.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Mary jest bardzo miłym wampirkiem więc ci wybacza.
    W dzień możesz spotkać Mary w jej pokoju, lub jak się błąka w piwnicy. W nocy zaś można spotkać ją wszędzie, ale najczęściej włamuje się do biblioteki, upija się w klubie, lub po prostu błąka się po szkole.]

    Maryse Fairchild

    OdpowiedzUsuń
  44. Byłam wykończona. Ciągłe opieranie się temu świetnemu zapachowi jest niezwykle trudne. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu kluczy do pokoju. Kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos odwróciłam się i aż oniemiałam. Elaine? Niemożliwe, a jednak.
    - Ellie. Cześć. Co ty... Zresztą nie ważne. O mój...
    Tak to ładne zdanie nie było w stylu wampira. Dziwne.
    - Ile my się nie widziałyśmy?
    Miałam ochotę rzucić się dziewczynie na szyję. Kiedyś byłyśmy ze sobą naprawdę blisko.

    OdpowiedzUsuń
  45. Uśmiechnął się lekko, kiedy zobaczył, że i jej kąciki ust wędrują ku górze. Na Anioła, gdzie podział się ten oschły, irytujący Matt? Elaine go roztopiła. Dosłownie.
    - Raduję się i jestem pewien, że z owej wspaniałej obecności będę mógł cieszyć się jeszcze długo- cóż, innej opcji nie dopuszczał nawet do swoich myśli- Że się Tobą nie znudzę to sama doskonale wiesz- wzruszył lekko ramionami, a potem pogłaskał ją po głowie.
    Chciał podpytać ją jeszcze o kilka rzeczy, ale był pewien, że dziewczyna ma już serdecznie dość rozmawiania o swojej chorobie. Miał również ochotę spytać o sprawy rodzinne, ale również nie był pewien czy powinien o to pytać.

    OdpowiedzUsuń
  46. - TY i słowo 'irytująca' nijak ze sobą pasują- uśmiechnął się lekko, ale łobuzersko.
    Jakoś trudno było mu to sobie wyobrazić. Ale...
    - A właśnie, że chciałbym to kiedyś zobaczyć, wiesz?- poruszał prowokująco brwiami- Co trzeba zrobić żeby doprowadzić Cię do takiego stanu?- zapytał nieco rozbawiony.
    Szybko jednak uśmiech z jego twarzy zniknął, kiedy dziewczyna wspomniała o Avril. Pokiwał powoli głową.
    - Żeby tylko ostatnio- westchnął- Szczerze powiedziawszy, jest taka od samego początku przybycia do tej szkoły- zmarszczył brwi- Coś musiało się stać, kiedy skończył się tamten rok szkolny i każde z Nas poszło w inną stronę. Bo ja wiem... może chodzi o jakiegoś faceta? W każdym razie, fakt, Avril ostatnio w ogóle nie jest sobą- skrzywił się mimowolnie- A co gorsze, ostatnio wypaliła, że mam ją przemienić- dodał już ciszej.
    Potem spojrzał na Elaine, nie dowierzając temu co mówi.
    - Nie wydaje mi się, że to odpowiednie określenie dla mnie?- przedrzeźniał ją, a potem wybuchł śmiechem- Wybacz, ale to doskonałe określenie na Twoją osobę!

    OdpowiedzUsuń
  47. Machnął dłonią na jej słowa. Nadal był ciekawy jak wtedy zachowuje się dziewczyna i tak dalej. Ellie ani o odrobię go nie zniechęciła.
    - To jak? Co trzeba zrobić żebyś wpadła w taki stan?- ponownie jego brwi poruszyły się prowokująco.
    Potem jej wysłuchał i na końcu pokiwał głową.
    - Poważnie- mruknął chłodno- Nie wiem czy rzeczywiście ktoś coś jej zrobił, ale jeśli tak to skopię temu komuś tyłek- wycedził przez zęby- Mi też jest jej szkoda i uważam, że potrzebuje pomocy, ale skoro nie chce powiedzieć nam nic konkretnego to... co nam zostaje?- westchnął cicho.
    Czarnowłosy przekrzywił głowę, a po chwili zaczął dotykać Elaine od ramion w dół. Zupełnie jak robią to osoby niewidome. Rany, przecież ona sama była taka delikatna.
    - Rzeczywiście, Ellie, bo Ty jesteś taka duża i potężna- zaśmiał się pod nosem, ale szybko spoważniał- Też nie trzeba dużo żeby Cię skrzywdzić, prawda?- zacisnął szczękę- Nie pozwolę Cię skrzywdzić- oznajmił takim tonem jakby była to jakaś uroczysta przysięga.
    Oparł głowę na jej ramieniu, kiedy odwróciła się do niego plecami.
    - No przecież co?- zapytał rozbawiony Matt.
    Jego chłodny oddech łaskotał jej szyję.

    OdpowiedzUsuń
  48. Prychnęłam, nieco rozbawiona zachowaniem przyjaciółki.
    - Czasemnigdy? Chyba umknął mi jakiś dzień z kalendarza... - Zachichotałam, moszcząc się wygodniej na brzuchu i podpierając dłońmi głowę. Moje oczy, wyglądające, jakby zasnuła je mgła, uważnie śledziły choćby najdrobniejsze zmiany w wyrazie twarzy panny Carter. - Jak możesz nie wiedzieć, co masz mi powiedzieć? No, może na początek weźmy twój wyraz twarzy. Błogostan, rozmarzenie, może nutka tęsknoty... Słuchaj, w myślach już siedzieć ci nie mogę - chociaż nigdy specjalnie tego nie robiłam! - ale i tak: mnie nie oszukasz. - Nieco zaczepny, choć wciąż życzliwy ton głosu, machnięcie dłonią "od niechcenia", uśmiech czający się gdzieś w kącikach oczu... Chyba tak powinna wyglądać osoba, która cieszy się widząc zakochaną koleżankę, a jednocześnie chce z niej wyciągnąć informacje na temat chłopaka? Mam nadzieję, w tej roli nigdy wcześniej się nie znalazłam.

    OdpowiedzUsuń

Tutaj pozostaw swój komentarz. Prosimy o kulturalne zachowanie w rozmowach między autorami. Prowadzimy je w nawiasach [kwadratowych].