sobota, 30 czerwca 2012

Najniebezpieczniejszy wróg to taki, którego nikt się nie obawia.



Podobno nie istnieje podział ludzi tylko na złych i na dobrych.
A co jeśli nie mamy do czynienia z człowiekiem?
i s t o t a  p i e k i e l n a
Nie jest dobra i sprawiedliwa. Nie ma w niej ni krzty bezinteresowności, cierpliwości i litości. Nie zwykła przebaczać, ani też zapominać. Nie jest bohaterką dziecięcych bajek, która rozsiewa wokół siebie jedynie dobro, szczęście i miłość. Jest całkowitym przeciwieństwem Disneyowskich księżniczek, wykazującym się dodatkowo zdolnościami do samozniszczenia i destrukcji świata, który ją otacza. Arogancka, bezczelna i cholernie złośliwa. Balansująca z typową dla siebie finezją po cienkiej granicy pomiędzy szaleństwem, a zdrowym rozsądkiem. Zdecydowanie zbyt pewna siebie... zbyt niecierpliwa, nieustępliwa i niekiedy wręcz okrutna. Przejawiająca zamiłowanie do makabry, nietypowych rozwiązań i torturowania innych, zwłaszcza istot nadprzyrodzonych, gdyż z ludźmi, jak twierdzi nie ma takiej zabawy. A jeśli już o zabawie. Cechuje ją wyrafinowane poczucie humoru, które niedoceniane przez innych, jest wręcz nietolerowane. Ona jednak śmie twierdzić, że jest zabawna, w niekoniecznie zrozumiały dla reszty społeczeństwa sposób, co tłumaczy sobie zacofaniem i znacznym ograniczeniem umysłowym ludzi. Manipulantka, szantażystka i sabotażystka, ponadto będąca osobą próżną oraz zadufaną w sobie. Z mnogości jej zalet wybrać można jeszcze wdzięk, a także wszechstronność wiedzy na różnorakie tematy, nie zapominając również o gadatliwości i częstych zmianach nastroju, które czynią z niej osobę nieprzewidywalną.
Czy ma skrupuły? A cóż to takiego? Zapyta zanim wyrwie Ci serce i wybuchnie sadystycznym śmiechem. A system wartości? A i owszem. A przedstawia się on mniej więcej tak Ja. Ja. Ja. Zabawa. Ja.
m a j ą c a  w y g l ą d  c z ł o w i e k a
Powoli suniesz po niej wzrokiem chcąc zapamiętać każdy, najmniejszy nawet, milimetr jej ciała. Nie dziwota to, bo panna Blackwell jest istotą urodziwą, a jedyną jej wadą może być nieznaczny niedobór wagi, na co zapewne i tak nie zwrócisz uwagi zatracając się w jej oczach. Duże ślepia w swych srebrzystych, chłodnych tęczówkach skrywają obłęd i pewnego rodzaju tajemnicę, którą podsyca cień nieprzeniknionego uśmiechu czającego się w kącikach jej pełnych ust. Fala jasnych, okalających bladą twarz o dość mocno zaznaczonych kościach policzkowych, włosów w nieznacznym nieładzie opada na jej chude wręcz ramiona. Jest piekielnie wysoka, a przynajmniej takie odniesiesz wrażenie, bo do swojego naturalnego metra siedemdziesięciu dokłada jeszcze z dziesięć co najmniej niebotycznie wysokimi szpilkami. Ogólnie gustuje w delikatnych ubraniach podkreślających jej kobiecość i delikatność, gdyż jak na ogół wiadomo najniebezpieczniejszy wróg to taki, którego nikt się nie obawia. Jednak uwielbia również zwykłe dżinsy, koszulki i kolorowe all stary, a i czasami glany się trafią. Bo nie ma zamiaru łamać sobie karku, tańcząc pogo na koncertach w innych butach. 
D E M O N
Ze starożytnej greki ten, który coś rozdziela. Istoty występujące w wielu wierzeniach ludowych, mitologiach i religiach, które zajmują pozycję pośrednią między bogami, a ludźmi, między sferą ziemską, materialną, a czysto duchową. Posiadają cechy na wpół ludzkie, na wpół boskie; najczęściej są nieprzyjazne człowiekowi, związane pierwotnie z pojęciem nieczystości sakralnej. Nieśmiertelne.
PRZEDSTAWIA SIĘ JAKO.
L A U R A  B L A C K W E L L
DEMON UWIĘZIONY W CIELE SIEDEMNASTOLETNIEJ SADYSTKI ZAMIESZKUJĄCEJ POKÓJ NUMER SZEŚĆ W PODZIEMIACH.
Tumblr_m5cxtddthf1qdky6po1_500_large



Everything will be okay in the end.




Elaine "Ellie" Georgiana Carter

14.02.1992r., Bristol
N e f i l i m
pokój 22

           Można by przypuszczać, że historia Ellie jest jak każda inna: urodziła się, odkryła własną tożsamość, zgłosiła się do szkoły i jest. Świat jednak zaczął się mącić dla jej rodziny, kiedy czternastego lutego na świat przyszła mała, blondwłosa istotka. Nie była sama. Przyszła w towarzystwie siostry bliźniaczki, Angeli Marie Carter, która była od niej młodsza o całe trzy minuty. Dziewczynki mieszkały od zawsze z matką oraz babką w Bristolu, gdzie uczęszczały do szkoły. Dzieciństwo mijało im spokojnie, żadna nie miała nawet najmniejszego pojęcia o tym, kto jest ich ojcem, więc nie starały się zrozumieć niektórych rzeczy, które działy się wokół nich.
          Wszystko uległo zmianie, kiedy pojawił się Ryan Moore. Zakręcił sobie dwie starsze kobiety oraz Angelę wokół małego palca. Jedynie Elle była tą, która patrzyła na niego spode łba w kącie salonu i uciekała od niego przy każdej nadarzającej się okazji. Fakt faktem, instynkt nie zawiódł czternastolatki, gdyż po ślubie mężczyzny z jej matką, miły pan Ryan zamienił się po dwóch latach w alkoholika i tyrana. Wszystkie jego wizyty w domu kończyły się ranami, potłuczonym szkłem, krwią... Elaine zbuntowała się, zaczęła zadawać z towarzystwem niekoniecznie dla niej odpowiednim, przefarbowała nawet włosy na różowo i je ścięła. W skrócie - zmieniła się nie do poznania. Babka panienek Carter urwała kontakt z córką i wnuczkami tuż po ślubie, więc nie było jej w tym czasie przy nich. Któraś z kolei kłótnia w domy skończyła się interwencją policji, która zabrała mężczyznę.
          Niedługo po tym Angela zaczęła słyszeć dziwne rzeczy, widzieć dziwne rzeczy... Z nikim o tym nie rozmawiała, zaczęła unikać jakiegokolwiek towarzystwa. Miała wrażenie, że oszaleje, że coś jest z nią nie tak, że po prostu zostanie wysłana do szpitala psychiatrycznego. Aż w końcu któregoś dnia zdobyła się na odwagę i weszła na dach szkoły. Zeskoczyła, zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Odebrała sobie życie, zostawiając załamaną matkę oraz starszą siostrę. Sama Elaine do dnia dzisiejszego nie wie, co spowodowało śmierć jej siostry.
          Mając lat siedemnaście, Elaine dowiedziała się, kim naprawdę jest. Nefilim. Córką człowieka i Anioła. Córką Elizabeth i Razjela. Została wysłana do Szkoły dla Dzieci Nocy, gdzie poznała pierwszych prawdziwych przyjaciół. Pierwszy cios przyszedł wraz z wiadomością o własnej, śmiertelnej chorobie. Drugi, znacznie większy, wraz ze śmiercią Arriane. Carter załamała się. Wyjechała ze Szkoły. Potem powróciła dwa razy, ale nic nie chciało się ułożyć po jej myśli. Teraz wróciła znowu, kolejny raz, lecz nie jest pewna, czy ma wystarczająco siły na to, aby tu pozostać.


          Co można o niej powiedzieć? Hm, z pewnością jest nieśmiała. Ot, takie malutkie blondwłose stworzonko, które czasem ma ochotę schować się w jakiś wypatrzony wcześniej kąt i nigdy z niego nie wychodzić. Jednak kiedy już z tobą porozmawia to powinieneś się cieszyć, gdyż nie każdego może kopnąć aż taki zaszczyt. Mimo wszystko kiedy już się ją lepiej pozna, okazuje się być całkiem rozrywkową istotą, która kocha się śmiać. I gadać. Więc wciąż to robi, przy czym zaraża innych ludzi swym carterowatym humorem, który jest pokręcony zupełnie tak jak i jego posiadaczka.
          Lubi wtrącać wszędzie swoje trzy grosze, zazwyczaj w najmniej odpowiednich momentach. Lecz nic nie poradzi na to, że niektórzy kochają ją ignorować. Dlatego też często krzyczy. Co jakiś czas piszczy, ale tylko w obliczu totalnego zagrożenia, zagłady ludzkości... Czyli pająków. I chociaż ktoś kiedyś próbował ją od tego odzwyczaić to ona się nie poddała. Wciąż biega po całym akademiku, drąc się wniebogłosy. Oczywiście potyka się przy tym o wszystko i spada z każdych schodów.
          Łamaga jakich mało, o. Łączy się to z tym, iż nie jest dobra w sportach. Jedynie w siatkówce może się wykazać. Pomimo tego, że naraziła się nauczycielce to dalej żyje. No bo nie jej wina, iż przypadkowo weszła do snu owej kobiety, prawda? I tak, ona codziennie wypomina to Elaine licząc na to, że dziewczyna po prostu coś z tym zrobi. A to błąd. Bo Carterówna nie zawsze jest taką pracowitą mrówką, lubi się lenić w cieniu drzew. Zazwyczaj robi to z książką w dłoni i słuchawkami w uszach, ale cii... To tajemnica.
          W sumie to nigdy nikomu nie odmówiła pomocy, jest stworzeniem naiwnym oraz przeraźliwie łatwowiernym. I chociaż wie, iż się na tym kiedyś przejedzie to wciąż nic z tym nie robi. Cała Ellie, uparta jak stado osłów lub jeszcze gorzej. No i rzadko kiedy mówi o swoich uczuciach. Bo kiedy o nie chodzi, zmienia prędko temat, choć ostatnio już nieco się tego oduczyła, a przynajmniej się stara.


          Ellie jest istotką nieco drobną, aczkolwiek nie sprawia już wrażenia malutkiej dziewczynki, którą trzeba się koniecznie zaopiekować. Jej skóra zawsze miała jasny odcień, aczkolwiek ostatnimi czasy przybrała jeszcze bledszy kolor. Wciąż jednak porusza się niemal nieudolnie, potykając się o coś ciągle i upadając. Większość osób znających panienkę Carter uważa, iż słodkie dołeczki w kącikach ust, pojawiające się wtedy, kiedy na bladoróżowych wargach wykwita czuły uśmiech, naprawdę są przeurocze. Jednak z dnia na dzień widać je naprawdę coraz rzadziej.
          Wypadałoby wspomnieć również o jej wzroście. Elle nie jest w sumie wysoka - ma sto sześćdziesiąt jeden centymetrów wzrostu i zawsze zwykła jest narzekać, że musi prosić wiele osób o pomoc, kiedy nie potrafi czegoś dosięgnąć, co często ją irytuje. Po powrocie do szkoły po raz kolejny, ma te same długie, blond włosy jak kiedyś. Najczęściej opadają one swobodnie na jej ramiona, gdyż Carter zwyczajnie nie chce się nic z nimi robić. Odziedziczyła po ojcu szmaragdowe tęczówki, kiedyś pełne radości, teraz już rzadko kiedy wesołe.


           Jako Nefilim, Ellie posiada kilka unikatowych zdolności: potrafi wejść do czyjegoś snu, czytać w myślach oraz przewidywać przyszłość, a także sprawdzać czyjąś przeszłość. Nauczyła się to wszystko kontrolować, dzięki długim godzinom ćwiczeń. Posiada również białe, ogromne skrzydła. Choć nie chce nikomu się do tego przyznać, zaczęły z nich ostatnio wypadać pióra, a biel ustąpiła miejsca szaremu odcieniowi. Choroba daje się Elle we znaki, a dziewczyna wie, że może być już tylko gorzej. Słabe samopoczucie nie przeszkadza jej jednak w tańcu. Ostatnio zamknęła się może na innych, lecz czas spędzony w samotności przeznacza właśnie na taniec.




Lubiła tańczyć
Pełna radości tak
Ciągle goniła wiatr
Spragniona życia wciąż
Zawsze gubiła coś
Nie chciała nic
Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi:
"Dzisiaj ostatni raz, zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas"
Mówiła mi...
 - Rotary "Na jednej z dzikich plaż"

czwartek, 28 czerwca 2012

And it's hard to dance with a devil on your back.

 Urodzona w maju 1456 roku w Bukareszcie.
Trianglum o ciele osiemnastolatki

Dziwnie znane nazwisko? Specyficzna data urodzenia? Nie, moi drodzy. To nie jest żaden zbieg okoliczności. Na pewno słyszeliście o Vladzie Tepesie, albo Władzie Palowniku? A nawet o Drakuli. O tak, tego to każdy pamięta. Jego swawolne uczty, mrożące krew w żyłach kary śmierci...
Ale nawet on miał w sobie jakieś pokłady uczuć, emocji. Minimalne, ale jednak miał.
Objawiły się w chwili, gdy najbardziej posłuszna z czarownic powiła dziecko o równie silnym talencie magicznym, jak ona. Jednak przypłaciła to własnym życiem.
Najsłynniejszy wampir w historii wziął pod swoje skrzydła nowo narodzoną wiedźmę.
      Vlad wychowywał Blankę twardą ręką. Dziewczyna musiała zachowywać się zgodnie z zasadami panującymi na jego zamku. Była przymuszana do oglądania krwawych egzekucji; poczynając od zwykłego ścięcia głowy, kończąc na nabijaniu na pal, bądź kąpieli w kwasie specjalnie przygotowywanym przez czarownice.
      Po kolejnym wykonanym wyroku, tym razem na najbliższym przyjacielu Blanki... Dziewczyna zaprzestała okazywać jakichkolwiek emocji. Nie ruszały ją już krzyki skazańców, błagania o litość czy przeogromna ilość przelanej krwi. Nie czuła żadnego obrzydzenia, bądź współczucia. Całkowicie zablokowała swoje typowo ludzkie odruchy. Tak jak jej przybrany ojciec.
      Vlad miał słabość do z pozoru niezwykle delikatnej Blanki. Był również niezwykle zachwycony jej reakcjami, jak i brakiem okazywanych słabości. Domyślając się, jak wielką wagę przywiązywała do swojej mocy, postanowił ją obdarować w nieco inny sposób. Przy pomocy setki wiedźm i setki podwładnych mu wampirów, stworzył zaklęcie, ceremonię, podczas której Blanka miała zyskać całkowitą nieśmiertelność i wieczną młodość.
      Był to rok 1476.
      Cały rytuał polegał na upojeniu osiemnastoletniej czarownicy krwią wampirzą oraz tą należącą do wiedźm z jej rasy (co miało jej dać jedną z "najlepszych" cech wampirów i moc zabitych czarownic). Niestety, ceremonię przerwał napad dzikich Turków, którzy zabili wszystkich. Włącznie z Władem, który ochronił swoją "córkę" własną piersią. Jej udało się zbiec. A potem... Potem to pozostała jej tylko tułaczka. Aż do momentu, w którym trafiła tutaj, do Szkoły dla Dzieci Nocy.


     Kiedy wchodzisz do jej pokoju, pierwsze co dostrzegasz to mierzącą metr siedemdziesiąt trzy dziewczynę. Widzisz jej ciemnobrązowe, niemalże czarne pule, skórę barwy kości słoniowej i to, że jest strasznie szczupła.
     Podchodzisz bliżej. Pukle już nie są tak ułożone, jak się wydawały. Są poplątane, a nawet najlepszy fryzjer ma problem z ich rozczesywaniem. Błękitne o metalicznym połysku oczy nie wydają się być w jakimkolwiek stopniu przynależące do osiemnastoletniej osoby. Blade pełne wargi unoszą się minimalnie w lekko pogardliwym uśmiechu. Do tego piegi. Mnóstwo wyraźnych, odznaczających się na alabastrowej cerze ciemnobrązowych kropek, niczym plamy od farb.
     Patrzysz na jej szyję; z pozoru smukła, gładka, ma na sobie sporej wielkości białą bliznę. Gdybyś zdjął z niej ubranie, dostrzegłbyś ich znacznie, znacznie więcej.
      I strój; ubiera się w dosyć swobodnym, aczkolwiek modnym stylu. Preferuje nieco ostrzejszy wizerunek, który przeplata z klasycznymi wstawkami. I do tego obcasy. Uwielbia je. Niemalże tak samo, jak bransoletkę, której nie zdejmuje z tylko sobie znanego powodu.


     Czy można nazwać ją wampirem? Niekoniecznie. Osobiście woli określenie "wiedźma z dodatkiem". Potrafi wykorzystać swoją moc do własnych celów. Pytanie, co to jest za specjalna zdolność? Mianowicie, jest w stanie przy pomocy dotyku pobrać moce, wspomnienia i myśli. Ale tylko i wyłącznie, poprzez zetknięcie się skóry dłoni ze skórą "ofiary".  Powinna być tego dawno pozbawiona, jednak nie przejmuje się tym ani trochę.
       Jest bardzo pewna siebie, jak i swoich mocy. Czego się dziwić, skoro na jej koncie istnieje spora ilość zamordowanych czarownic, których moce przejęła, dlatego też jest znacznie silniejsza od typowej wiedźmy.
Pała się wszelakimi rodzajami magii. Od białej począwszy, kończąc na jej ulubionej; najciemniejszej i najbardziej niebezpiecznej. Dlatego też nie pozwala sobą pomiatać nikomu, anie niczemu. Nie współpracuje, chyba że ma w tym jakiś interes.
        Jako typowa długowieczna kobieta jest nieco frustrująca, irytująca, wredna, ciężka w użytkowaniu. Co nie zmienia faktu iż zdarzają się dni, gdy można z nią porozmawiać. Nie bawi się uczuciami, bądź emocjami innych ludzi. Przynajmniej od jakiegoś półwiecza. Odzwyczaiła się również od typowego rozkazującego tonu, chociaż zdarza jej się być władczą.
      Najczęściej jest widywana samotnie siedząca, a to na ławce przed szkołą, a to na parapetach wszelkiego rodzaju. Wtedy wydaje się być całkowicie wyłączona z otaczającego ją świata. Jej spojrzenie staje się puste, a wspomnienia nawiedzają ją wraz z widmami przeszłości...


♣ Uzależniona od dziennej paczki papierosów, które uważa za niesamowity wynalazek cywilizacyjny,
♣ Zyskała przydomek "Córka Palownika", kiedy przebywała jeszcze w niegdysiejszej Transylwanii,
♣ Jak na prawdziwą wiedźmę (a raczej jej połowę) przystało, jest w posiadaniu dwóch zwierząt: kociaka Nuita oraz sokoła wędrownego Morfeusza






_____________

Witam, cześć i czołem ^^. Karta robiona dosyć chaotycznie, ale będzie jeszcze modyfikowana. Na wątki i powiązania jestem zawsze chętna :), mogę nawet zacząć, ale potrzebna mi pomoc z Waszej strony :3
Wizerunku użyczyła Anne Christine Speckhart.

Dobrzy ludzie śpią lepiej od złych, ale Ci drudzy bawią się znacznie lepiej, kiedy nie śpią.




Matthew 'Matt' Dante Knight


01.04.1781 | Oslo, Norwegia | Wieczny dwudziestolatek
Wampir | Pokój 21 wraz z Avril Folle | Kapitan drużyny jeździeckiej męskiej

1781 rok. W stolicy Norwegii, która jeszcze wtedy nosiła nazwę Christiania (obecnie Oslo), na świat przychodzi Matthew. Mieszka w rodzinnym pałacyku wraz ze swoimi wspaniałymi rodzicami. Po kilku latach na świat przychodzi jeszcze jedno dziecko państwa Knight. Tym razem córeczka, która natychmiast staje się oczkiem w głowie młodego Matta. Wiodą sielankowe życie, ponieważ, jak na te czasy, są zamożni. Matthew od małego uczy się jeździć konno i pała miłością do tych zwierząt. Wszystko co dobre jednak dość szybko się kończy. Matt zakochuje się w koleżance z sąsiedztwa (po prostu nie można oprzeć się jej rudym włosom, zielonym oczom i piegom), która niestety nie odwzajemnia jego uczuć i zdecydowanie woli przyjaciela Knighta. Zrozpaczony chłopak nie widzi sensu dalszego życia i pod wpływem emocji postanowia powiesić się w stajni. Budzi się na pobliskiej polanie i już wie, że coś jest nie tak. W 1800 r. zostaje przemieniony w wampira (przez wampirzycę, którą poznał dopiero w tej szkole). Do domu wraca dopiero po miesiącu, kiedy w końcu udaje mu się dojść do tego kim jest i jak sobie z tym radzić. Jakiś czas później nie panuje nad swoimi emocjami i morduje swoją siostrę, czego nie jest w sobie wybaczyć do tej pory. Ucieka i od tamtej pory błąka się po całym świecie (nigdy nie wracał jednak do Norwegii). Zabija na swojej drodze masę ludzi. Czasem z nudów. W końcu jednak zaczyna nad sobą panować. Oswaja się z czasami. Przez moment podejmuje zwierzęcą dietę ale nie wytrzymuje na niej długo, ponieważ nauczył się zdobywać ludzką krew w inny sposób. W końcu odnajduje Szkołę Dla Dzieci Nocy, w której, z pewnymi przerwami, już zostaje.


Kwestia charakteru? Nie musisz go nawet spotykać, by się o tym dowiedzieć. Wystarczy podpytać o to kogoś ze szkoły. Każdy ma o nim inne zdanie, a zamieszczone niżej informacje to zbiór wszystkich (a przynajmniej większości) danych na ten temat.
Ciężki do opisania. All in one. Często zbyt wybuchowy. Jeśli jesteś jego wrogiem- nie wchodź mu w drogę. Jeśli jesteś jego przyjacielem- miej się na baczności. Zimny, czasem wręcz wredny i arogancki. Szczery, czasem wręcz do bólu. Jednakże jest bardzo dobrze wychowany. Czasem zachowuje się jakby nadal żył w XVIII w. Pomimo wszystko potrafi być pomocny i miły. Rzadko kiedy wspomina o swojej przeszłości i czasach przed przemianą, a kiedy to robi zazwyczaj na nie narzeka. Jest osobą bardzo skomplikowaną, trzeba umieć do niego podejść. Nienawidzi osób zbyt nachalnych i sztucznych. Ma jednak słabość do pięknych kobiet. Zazwyczaj trzyma się gdzieś na uboczu. Jest realistą i wie, że ma sporo wad. Większość osób uważa go za bogatego, zakochanego w sobie dupka, dlatego niektórzy na wstępie są do niego zrażeni. Jak jeszcze można by opisać jego charakter? Cóż... jednych 'faworyzuje', a innych wręcz od razu spisuje na 'stratę'. A to wszystko składa się w jedną, grubą maskę, którą codziennie przyodziewa. Co kryje pod nią? Za prawdziwych przyjaciół- godzien oddać życie. Jeśli wierny to wierny do końca. W tym wszystkim jest jeszcze jeden haczyk. Matt jest koszmarnie irytujący. Dlaczego? Bo lubi naigrywać się z innych co prowadzi większość do szewskiej pasji. Zbiera mu się na dowcipkowanie z reszty akurat wtedy, kiedy nikt nie ma na to najmniejszej ochoty.


Jaki jest każdy widzi. Właściciel czarnych, wiecznie roztrzepanych włosów i szafirowych, przeszywających oczu, które czasem tracą blask (wtedy można poznać, że coś jest nie tak). Wyraźne kości policzkowe i pełne usta. Mierzy 185 cm. Szczupły, ale wysportowany. Najchętniej przyodziewa jakieś luźne koszulki i czarne spodnie. Ubóstwia jednak bluzy z kapturami. Ach, no i ten jego czarujący uśmiech, któremu tak trudno się oprzeć.

Dodatkowe info:
pije dość dużo kawy i alkoholu by móc lepiej znosić głód,
czasem popala (tylko w skrajnych wypadkach),
pogrywa na fortepianie,
czyta dużo książek,
ma samochód (który praktycznie jest mu niepotrzebny, ale kocha szybką jazdę),
uwielbia słuchać muzyki,
przed słońcem chroni go pierścień z lapis- lazuli.



Powiązania | Więzy krwi | Galeria | Wspomnienia



Od autora: No to jestem. Tak, tak. Ten sam Matthew. Karta oczywiście z czasem będzie uzupełniana/poprawiana. Jeśli ktoś chętny do powiązań to proszę pisać. Jestem zawsze chętny do wątków. Co do obecnego stanu mojej postaci... po co o tym pisać skoro można przekonać się na własnej skórze? Haha, no to zapraszam!


środa, 27 czerwca 2012

"Tylko wariaci są coś warci". Szczęśliwie, jestem wariatką!


Nemo est casu bonus.*


Avril | Av | Folle 
1 IV 1995 rok | 17 lat | Portland, Maine, USA
Czarownica | Pokój 21 

Kto ocali w nas słońce
gdy w źrenicach się zbiera na deszcz
i drży już na westchnień wietrze
tunika utkana z łez**

Rozgoryczenie, ból, żal, smutek… Czasami wracają do nas w najmniej odpowiednich momentach. 
Siedzisz z przyjaciółmi w kawiarni, pijecie herbatę, śmiejecie się, wspominacie stare, dobre czasy. Nie widzieliście się od dziesięciu lat, a teraz wpadliście na siebie cudem. Skąd mogłaś wiedzieć, że akurat będą na wycieczce w Tulsie? Przecież odkąd przyjmujesz leki, twój dar jasnowidzenia jakby zaniknął. 
- A co u twoich rodziców, Avril? – pyta jedna z dawnych przyjaciółek. Wszyscy uwielbiali twoich rodziców. Jak masz im powiedzieć, że od dziesięciu lat ich nie ma? Że nie żyją, przestali istnieć, zniknęli? 
- Dobrze – kłamiesz. Przecież nie można zostać zabitym przez coś, co nie istnieje. Oni nie wierzą w wampiry. Nie wierzą w czarownice. Gdyby wiedzieli, kim jesteś, prawdopodobnie zabiliby cię ze strachu o swoje własne życia. 
Choć bezgranicznie wierzysz w ludzi, nigdy nie zdradzisz im swojej największej tajemnicy. Nie. Musisz żyć. Czasami nie warto umierać. Ale czy warto żyć dla czegokolwiek?
Uśmiechasz się z wysiłkiem, wierząc, że smutek w twoich zielonych oczach da im coś do zrozumienia. Nie chcesz iść, ale musisz już wracać. Zbliża się noc. Nocami nie jest bezpiecznie. 
Snujesz się ciemnymi ulicami, zapominając – a może nie chcąc pamiętać? – że wystarczyłoby zwykłe pstryknięcie palcami i już byłabyś w domu. Zastanawiasz się. Namyślasz. Nakręcasz różowy kosmyk włosów na palec, wydobywając z niego drobne, niemalże niezauważalne iskierki mocy. Mocy, siły, ducha, magii… Czy ona jeszcze kiedykolwiek do ciebie wróci?
Mijasz szkolną bramę, jedynie kątem oka dostrzegając jakiś niepokojący cień.
Cienie… Ostatnio coraz ich więcej. Czają się, czekając, aż stracisz kontrolę. Odzywa się uśpiony instynkt. Cień, stwierdzasz, to niebezpieczeństwo.
A może to tylko twój wymysł. Czy nie mówili ci, że twój stan psychiczny się pogarsza? Że zwariowałaś? 
Nie zdajesz sobie sprawy, że wypowiedziałaś swoje obawy głośno. Na szczęście, jesteś już w swoim pokoju, gdzie nikt nie może cię usłyszeć. Taką masz nadzieję.
- Ale ty zawsze byłaś zwariowana. Poza tym, tylko wariaci są coś warci, prawda, Avril? – Głos za tobą nie budzi wątpliwości, co do tożsamości jego właściciela. Rzucasz się na niego z radosnym piskiem. Z nim jesteś bezpieczna. Tu cienie cię nie dopadną.

Czy wiesz, kim jest Avril Folle? To ta niesamowita mała czarownica, która kiedyś, dla własnego kaprysu, za pomocą magii przemalowała połowę szkoły. Metr pięćdziesiąt dwa czystej energii, magii i pogody ducha. Z jasnymi blond włosami, różowym – a czasem i zielonym – pasemkiem oraz trzema kotami chodzącymi za nią krok w krok może sprawiać wrażenie miłej, nieszkodliwej wariatki. Nie dajcie się zwieść pozorom.

Czy wiesz, jaką moc ma Avril Folle? Czarownica z uśmiechem na twarzy wykorzystuje swoją moc do wszelakich celów. Pozwala sobie na niemalże wszystko, począwszy od dosłownego zmycia komuś głowy, na spaleniu mu włosów skończywszy. Ziemia, Ogień, Powietrze, Woda a nawet niedoceniany Duch, są na każde skinienie jej długiego, drobnego palca. Z tym ostatnim wiąże się jednak wiele problemów. Czasami słyszenie czyichś myśli, widzenie przyszłości czy przeszłości, wskrzeszanie zmarłych i bycie przez nich odwiedzaną nie są przyjemne. Jedynie możliwość swobodnej rozmowy z jej zwierzakami jest na co dzień przydatna i miła.

Czy wiesz, co obecnie dzieje się w życiu Avril Folle? Smutek, żal i czarna rozpacz. Jej historia została wzbogacona o naprawdę poważny zawód miłosny, o którym nikt nie powinien się nigdy dowiedzieć. I nikt, na dobrą sprawę, nie wie. Stara się być taką, jak dawniej, ale ma świadomość, że się zmieniła. Poza tym, popadła w depresję, z której musi się wyleczyć. Wszelkie kuracje naturalne zawiodły, przez co nakazano jej przyjmować zwykłe tabletki śmiertelników. Jednym z efektów ubocznych jest to, że, no, cóż…
Avril Folle utraciła swoją moc. A przynajmniej została ona stłumiona, przygaszona…

Czy wiesz, co u autorki Avril Folle? Założyłam dla Was nową Szkołę. Właśnie skończyłam jedną, więc czemu nie? Avril w nowej odsłonie. Zobaczymy, jak się sprawdzi. Zapraszam do wątków ;3
I tak na koniec mi wpadło do głowy... Witam wszystkich serdecznie!

ZAPISKI:

Nieszczęścia są parami. Tak zwyczajowo.



*(łac.) Nikt nie jest dobry przez przypadek.
**”Zaułek zgaszonych snów”- Giulietka z Cytaty.info

sobota, 2 czerwca 2012

Album


 
- Dlaczego to robisz?!
- Że niby co?
- To wszystko! 
- Bo jestem Knight. Matthew.

-Jesteś okropnym dupkiem!
- A dziękuję.

 
- I co Ty na to, Knight?
- Spoko!

- Z kobietami trzeba...
- Mówiłeś coś, Matt?
- ... po szarmancku, oczywiście.

- I'm surrounded by idiots. 

- A teraz, moja droga, gasimy światełka.

- Cześć, Kotku. Zamruczysz dla mnie? Aghrr.
- Skończ się wygłupiać, Knight. Jesteś żałosny.

- Doprawdy, przezabawne. Aż zapomniałem jak się śmiać.

  
- Tak właściwie to... mówiłeś coś?
- Tak, że...
- Nie? To wspaniale!

- Proszę, Twoja kawa. Tylko uważaj bo jest gorą...
- SHIT!

- Hm... czy ja wiem...
- Prooooooooszę, Mattie!
- No dobra.

- Skąd, do diabła, masz to zdjęcie?
- Yy... mhm...
- W porządku. Jest czaderskie. To mój lepszy profil.

- Pokaż to jeszcze raz!
- Co?
- To jak udajesz, że myślisz.

 
- Halo! Ziemia do Matta!
- A idź w cholerę.

 
- Dobra, Mała. Wskakuj zanim boski Knight się rozmyśli.

 
- Raz, dwa, trzy i mdlejesz.
- Twój wzrok już na mnie nie działa, Matt.
- Aby na pewno? Spójrz raz jeszcze.
- ...osz kurczę...

 
- Dobrze mi w czarnym.
- Dlaczego Ty musisz być taki narcystyczny?
- Bo naprawdę cholernie dobrze mi w czarnym.

Więzy krwi



Harald Knight - Ojciec Matta, który nauczył go wiele istotnych rzeczy przydatnych w życiu. Kochał swojego syna, ale wymagał od niego zawsze pokory i odwagi. Nie chciał mieć 'syna-mięczaka'. Kiedy Matthew przejawiał chwile słabości, ojciec karał go za to. Zmarł w wieku 78 lat na niewydolność serca.

Emma Knight - Matka Matthew, która zawsze starała się by jej syn był wychowany po szlachecku. Starała się go chronić przed surowością ojca, ale na dużo się to nie zdawało. Syn bardzo ją kochał i ufał jej. Zmarła w wieku 72 lat na gruźlicę.

Julie Knight - Młodsza siostra Matta. Blondynka z zielonymi oczyma i licznymi piegami. Młody Knight zawsze jej dokuczał, że jest przygarnięta [ze względu na to jak bardzo się od nich wszystkich różniła wyglądem]. Dziewczynka pomimo wszystko strasznie kochała brata i oddałaby za niego życie. Po części właśnie tak się stało... Po przemianie, któregoś dnia, Matt nie zapanował nad sobą i zamordował ją.

Powiązania



Katherine Vilberg - To znana z opowieści rudowłosa piękność, która niegdyś skradła Knightowi serce. Taaak, to ta pieguska, która niestety nie odwzajemniała jego uczuć i zdecydowanie wolała innego. Ta sama, przez którą zrozpaczony chłopak postanowił się powiesić. Po tylu latach znów się spotkali. W tej szkole. Nagle okazało się, że Kath to też wampir. Mają sobie teraz wiele do wyjaśnienia. Jak to się skończy? Jak ułożą się ich relację? Cóż, to się okażę, przecież przed nimi cała wieczność.


Elaine Carter - Przyjaciółka Matta, która bez wątpienia sprawia, że wampir zapomina o tym kim jest i ile ma lat. Uwielbia ją i ich głupie zabawy. Ceni w niej to, że jest pogodna, spokojna i godna zaufania. Przy niej odzywa się jego 'lepsze JA'. Problem w tym, że nikt dokładnie nie wie co ich łączy. Czy 'jeszcze przyjaźń' czy 'już coś więcej'? Od śmierci Arri ich relacje trochę się zmieniły. Niby to wszystko ich od siebie odsunęło, ale tak naprawdę to zbliżyło chyba jeszcze bardziej.


Avril Folle- Jedyna czarownica, za którą Matt oddałby życie. W ogóle jedyna czarownica, z którą owy wampir wszedł w stosunki przyjacielskie. Pomimo wszystko nie zapomina jednak tego kim jest dziewczyna i trzyma dystans. Czasem denerwują go jej wybuchy emocji, ale lubi spędzać z nią czas i prowadzić rozmowy o wszystkim i niczym. Avril ma na niego bardzo dobry wpływ, a teraz jest również jego współlokatorką (lub, jak kto woli, on jej współlokatorem).


Maryse Fairchild - Dobra kumpela, z którą Matthew uwielbia pić i gadać. Teraz nadal mogą razem pić... tyle, że co innego. Chłopak przemienił ją w wampirzycę i od niedawna jest jej Stworzycielem. Czuję się za nią odpowiedzialny, toteż może sprawiać wrażenie trochę nadopiekuńczego w stosunku do niej. Uwielbia ją za przebojowość i szczerość.



~c.d.n~

piątek, 1 czerwca 2012