Angela Perri
Aniołek
To właśnie przeszło przez głowę Marry Perri, włoskiej projektantki wnętrz, widząc malutką dziewczynkę, która z uporem wpatrywała się w kobietę i jej męża. Miała niezwykle czarne, błyszczące włosy i rude kosmyki włosów. Pani Perri oparła się o ramię męża i zaszlochała.
-Wyobrażasz sobie że to nasza córeczka? - Zapytała męża.
Już od pół roku starali się zaadoptować Angel. Właśnie dzisiaj miał być ten dzień. Malutka rudowłosa dziewczynka miała trafić pod ich skrzydła. Nie wiedzieli oczywiście kto był rodzicielem dziewczynki i zbytnio ich to nie obchodziło. Bardzo się pomylili nie rozmawiając przedtem z jej matką. Mieli oczywiście taką możliwość.
- Nareszcie! - Krzykną pan Perri, prowadzący we Włoszech kancelarie prawniczą, gdy tymczasowa opiekunka dziewczynki wyszła z pokoju z papierami i walizką.
- Proszę. - Powiedziała podając im bagaż i papiery. - W walizce są wszelkie rzeczy jakie zostawiła jej matka - Wytłumaczyła widząc podniesioną brew pana P.
Po kilku chwilach dziewczynka siedziała w foteliku, idealnie
przystosowanym dla pół rocznych dzieci. Obok niej siedziała Marry.
Uśmiechała się i karmiła dziewczynka mlekiem modyfikowanym.W jej oczach było widać łzy. O to jej córeczka. Uśmiechnęła się gdy wjechali na podwórko wielkiej willi. Pocałowała córkę w czółko i patrząc na nią z czułością zaczęła rozpinać fotelik.
"Być zagadką,której nikt nie zdąży zgadnąć nim minie
czas..."
"Ona jest... Feniksem?"
Ruda kobieta o niezwykle czarnych oczach weszła na podwórko pani Shai, kobiety opiekującej się jej córką. Weszła do środka i przeszła do salonu. Z przerażeniem zauważyła że dziecka nie ma w łóżeczku. Wg nie było łóżeczka. Wrzasneła, a po chwili obok niej pojawiła się Ruby Shai.
- Gdzie ona jest?
- Adoptowana.
- Kto?
- Ci Perri. O to ich adres zamieszkania - powiedziała podając kobiecie kartkę, a tej po chwili już nie było.
Zapukała nerwowo do drzwi wielkiej willi przygryzła wargę. Po chwili drzwi się otworzyły, a kobieta bez słowa ominęła Marry.
- Zamknij drzwi. - Powiedziała do zaszokowanej kobiety.
- Kim pani jest?
- Zrób to, jeśli zależy ci na Angel! - Ryknęła, a druga zamknęła posłusznie drzwi.
Po chwili siedziała w salonie nerwowo przyglądając się państwu Perri i co jakiś czas zerkając na malutką dziewczynkę w łóżeczku i ze wzruszeniem zauważyła że ona ma jej oczy.
- Znacie państwo feniksy?
- Te ptaki, co jakiś czas spalających się i rodzących na nowo?
- Angel jest Feniksem. Tak jak ja i jej ojciec.
- Co? - Zapytał zaszokowany pan P. - Żartuje sobie pani???
- Nie. Podczas pierwszej kwadry księżyca Angel zmieni się we wspaniałego ptaka, blisko powiązanego z żywiołem ognia. Co rok w najbliższą jej urodzinom pierwszą kwadrę księżyca spali się i urodzi od nowa. Po 19 roku życia nie będzie się starzeć. Wiecie ile mam lat?
- Yyy... 16?
- 36. Wybaczcie, muszę znikać. - Powiedziała i po chwili biegła po podwórku.
- Wierzysz jej? - Zapytał Mark i spojrzał na żonę.
- Niestety.
- Czyli... Ona jest... Feniksem?
-Wszystko się okaże dzisiaj wieczorem. - Powiedziała i zapłakała gorzko.
Tymczasem dziewczynka uśmiechała się do swoich rodziców.
"Nie poddaj się, bierz życie jakim jest I pomyśl, że na
drugie nie masz szans "
"Angel!
Ta... To nie ja!"
- Dery! Rusz swoje szanowne cztery litery i choć tu! - Krzykneła rudowłosa dziewczyna z zachwytem przyglądająca się nowemu obrazowi.
Po chwili do pokoju wszedł jej 11 - letni brat. - Czego?- Mrukną patrząc na ubrudzoną czerwoną, żółtą, białą i czarną farbą twarz siostry. Skrzywił się widząc jej pobrudzony farbą dywan. Podszedł bliżej i spojrzał przez ramię siostry na jej obraz. - Niezłe! Co to?
-Feniks mózgu! - Powiedziała i się zaśmiała - Taki jak ja.
Jej brat spojrzał na nią z zazdrością. Też chciał by być Feniksem.
- Piękny. - Powiedział i obrażony chciał wyjść z pokoju.
- Co ci znowu zrobiłam? - Zapytała Angel i rzuciła się na łóżko. - Nie moja wina że jestem kim jestem!
- Ale możesz być tym "Feniksem" gdzieś indziej! - Powiedział urażony. - Już nie mogę się doczekać aż się nie wyprowadzisz.
Dziewczyna rzuciła w stronę brata wściekłe spojrzenie i schowała się pod poduszkę.
Po kilku godzinach drzwi się otworzyły i przeszła przerznie Marry. Nie interesowała się płaczem córki tylko podeszła i zaczęła się na nią wydzierać za to że obraziła jej pierworodnego. I tak było już od 9 lat. Gdy on ją obrażał - wszystko było okej, lecz gdy ona go - zawsze wszyscy się na nią wydzierali.
- Angel!
- Ta... To nie ja! - krzyknęła z przerażeniem wpatrując się w wypaloną dziurę w śnieżnobiałym dywanie.
- Masz szlaban. Szlaban na wychodzenie i... - Rozejrzała się - komórkę. - Powiedziała zabierając jej najnowszego iPhona
- Masz szlaban. Szlaban na wychodzenie i... - Rozejrzała się - komórkę. - Powiedziała zabierając jej najnowszego iPhona
Kilka godzin później Ang usłyszała krzyk i strzał z pistoleta. Szybko weszła na balkon. Wystarczyło jedno spojrzenie z jej czarnych oczu, wystarczało by zobaczyła człowieka z strzelbą chodzącego po podwórku. Przerażona, zobaczyła ciało kobiety leżącej na ziemi. Przeklęła cicho. Była to ich gosposia. Z ulgą stwierdziła że mężczyzna wszedł do domu. Zaraz, zaraz z ulgą? Przerażona usłyszała jak ktoś przewraca w kuchni rzeczy, szukając swojej ofiary. Dziewczyna szybko stanęła na balustradę balkonu i przeskoczyła na grubą gałąź drzewa. Mało brakowało, a straciła by równowagę. Jak najszybciej zaczęła schodzić po gałęziach. Usłyszała jak człowiek wchodzi na górę. Chyłkiem podeszła do krzaków i schowała się tam. Przez liście patrzyła na mężczyznę, który wszedł teraz na balkon. Najwyraźniej zrezygnowany wszedł do jej pokoju. Dziewczyna pochyliła się i przebiegła przez podwórze. Wybiegła na chodnik i jak najszybciej skierowała się w bok. Po przebiegnięciu kilkunastu metrów zatrzymała się. Musiała dojść do pani Shai.
"To moje życie takim je pozostaw, nie osądzaj bez podstaw
nienawiść na bok odstaw...."
Strach przed tym, co nieuniknione.
Przypomniała sobie jak siedziała u pani Shai i piła gorącą herbatę.
Wpatrywała się w dwie kobiety przed sobą. Jedną rudą i czarnooką, drugą
brunetkę o ciepłych niebieskich oczach. W tą pierwszą wpatrywała się z
niezwykłą intensywnością. Miała wzrok tak zwanego "zabójcy", jak śmiały
się jej przyjaciółki. Wzrok ten oznaczał że dziewczyna najchętniej
zrobiła by coś osobie do której kierowane było spojrzenie. Kobieta
wpatrywała się w nią z... Zaciekawieniem wymalowanym na szczupłej twarzy
o niezwykle delikatnych rysach. W końcu kobieta przemówiła. "Nie możesz
wrócić do Marry i Marka." Powiedziała akcentując ostatnie wyrazy.
Wymawiała je z wielką... Odrazą? Angel prychnęła jak rozjuszona kotka.
"Są moimi rodzicami...", " I nasłali na ciebie Łowcę. Kogoś kto zabija
dzieci nocy" Wytłumaczyła widząc pytające spojrzenie dziewczyny.
"Zabiorę cię do Nowego Yorku.".
Nie mogła nawet negocjować. Następnego dnia (Nocowała u Shai) wróciła po nią Amelia (Bo tak nazywała się jej biologiczna matka) i zabrała ją na samolot. Dziewczyna całą podróż oglądała filmy na swoim laptopie (Którego dostała razem z resztą swoich rzeczy. Perrowie uważali że jest zagrożeniem dla nich i ich kochanego "Deryczka".) Zupełnie ignorowała siedzącą obok Amelia, nie przejmowała się tym tylko sączyła drinka i wesoło rozmawiała z pasażerką obok. Od czasu do czasu pytała się czy czegoś nie chcę, a wtedy dziewczyna odpowiadała urażonym tonem co chcę, lub po prostu kręciła głową. Gdy wysiedli Ang rezolutnie stwierdziła w stronę stewardes że lód był o dwa stopnie za ciepły, przez co wyglądał jak śnieg. Pół godzinny później, gdy wysiadali z taksówki przed wielkim wieżowcem zwróciła uwagę że powinny zapłacić 18 dolarów, a nie 25. Tak obliczyła całą drogę.
1 wrześnie poszła do szkoły. Nie nie stała się lubiana. Według niektórych kujonka, siedząca całe dnie nad książkami. Nie nie prawda. Po prostu miała to coś, a wystarczało jej godzinna nad książką by znała ją całą na pamięć. Połowa płci brzydkiej uważała ją za istotę boską, przynajmniej tak wyglądała. Druga po prostu ustawiła sobie cel by się z nią umówić. Tak powiedziały jej Pati, Ruby i Felicja, dziewczyny z którymi się przyjaźniła.
Jake znowu jej dokuczał. Raz ukradł jej piórnik, potem ciągał za włosy. Z przerażeniem uznała że za nią idzie. Chciała uciec od niego, lecz chwycił ją za włosy i pocałował. Potem odszedł. Nie przyszedł już do szkoły, znikną. I dziewczynę to bolało.Ponieważ w głębi duszy go kochała. Płakała przez długi czas, zamykała się w pokoju na wiele godzin. W końcu Amelia, podenerwowana stanem córki, która nie chciała z nią rozmawiać, wezwała psychologa. Ten zamykał drzwi zielonego pokoju i często słyszała płacz. W końcu Angela, najwyraźniej pogodziła się ze stratą i stała się taka jak dawnej. Lecz nie brała już wszystkiego tak na serio. Choć miała teraz takie chwile że zamykała się w sobie i dopiero po kilkunastu sekundach zauważała że jej biologiczna matka tak się dziwnie jej przygląda.
"Spójrz w moje oczy.. one odbiciem duszy..
umiesz z nich czytać.. słuchać nie musisz.."
umiesz z nich czytać.. słuchać nie musisz.."
Nowa szkoła - Nowe życie
- Masz piękne oczy - Powiedziała w pewnej chwili Ruby. -Wiesz że one są odbiciem duszy? - Powiedziała i spojrzała w jej oczy.
- Brednie - Mruknęła Ruda i speszonym wzrokiem uciekła w stronę gazety.
- Ty masz oczy czarne jak rubiny... - Zastanawiała się chwile Ruby - Oznacza to że jesteś osobą inteligentną i wrażliwą, a w przyszłości doznasz więcej szczęścia niż wcześniej.
- Miejmy nadzieje... - Szepnęła pod nosem Angela
Stanęła przed lustrem i przyjrzała się swojemu odbiciu. Niezwykle szczupła, o rudych jaskrawych włosach. Gdy dochodziły pierwsza kwarta księżyca stawały się wręcz czerwone. Usta pomalowane na czerwono i oczy. Czarne, błyszczące się oczy.
- Brednie - Mruknęła Ruda i speszonym wzrokiem uciekła w stronę gazety.
- Ty masz oczy czarne jak rubiny... - Zastanawiała się chwile Ruby - Oznacza to że jesteś osobą inteligentną i wrażliwą, a w przyszłości doznasz więcej szczęścia niż wcześniej.
- Miejmy nadzieje... - Szepnęła pod nosem Angela
Stanęła przed lustrem i przyjrzała się swojemu odbiciu. Niezwykle szczupła, o rudych jaskrawych włosach. Gdy dochodziły pierwsza kwarta księżyca stawały się wręcz czerwone. Usta pomalowane na czerwono i oczy. Czarne, błyszczące się oczy.
Coś tam.
- Obecnie ma 17 lat
- Musiała przyjść do szkoły bo jej matka prawie została zabita. Chcieli złapać ją Łowcy, lecz, nieszczęście przeżyła.
- Ma pokój numer 17.
- Nienawidzę zmian, nienawidzę tej nowej szkoły. Mruczał cały czas pod nosem, wychodząc z pokoju. To był jego pierwszy dzień i postanowił zaznajomić się z otoczeniem w którym będzie przebywać przez większość czasu. Wziął głęboki oddech i wolnym krokiem wyszedł z akademika. Zmrużył lekko oczy,wpatrując się w i tak prawie ledwo widoczne słońce. Mimo że nie był wampirem, nie przepadał za jego blaskiem. Po prostu go drażnił, jak większość rzeczy. Ale czy jako nefilim nie powinien kochać wszystkiego? Hasać wesoło po łąkach zbierając kwiatki i szczerząc się jak głupi do sera? Hm... zdecydowanie nie było to w stylu Quinna.
OdpowiedzUsuńNadal zanurzony w myślach chodził różnymi ścieżkami, za bardzo nie zwracając gdzie idzie i czy na kogoś wpadnie. Oczywiście był niesamowitym 'szczęściarzem' i potrącił ramieniem jakąś bogu ducha winną osobę.
- Przepraszam - burknął, nie zwracając specjalnej uwagi na dziewczynę, z zamiarem pójścia dalej
[A może feniks(wow! Ktoś wreszcie wybrał dla swojej postaci rasę, którą stworzyłam! ]:> ) miałby ochotę spotkać czarownicę, Avril Folle?
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na blogu! ;]
[Przepraszam uprzejmie, ale moja bohaterka również posiada twarzyczkę Ebby Zingmark.. :)]
OdpowiedzUsuńMoja wina, nie uzupełniłam zakładki :C
UsuńMorе often than not, if you to еnforcе
OdpowiedzUsuńa 1989 law that requiгеs woгkers
with company-іssued cell phοnеs to cοunt thе value of theіr calls аs personal income.
Feel free to surf to my site: dien thoai
That сell ρhone οf сourse would be
OdpowiedzUsuńthе said buy!
Hеre is my web-site loutillerie.fr
Out of fear of the milk spilling out, parents often make the mistake of over-tightening
OdpowiedzUsuńthe lid. They may use legitimate postal services to ship drugs internationally without having to
leave their own countries. Researchers from the Howard School of Public health asked volunteers to have 340 g portions
of different canned vegetable soup varieties served during lunch for a period of five days.
My web site ... binh sua
Yes, іt's based on the features of the device. 0 of Sky Sports for ipad formerly Sky Sports News. Technically, this is a minor problem if you consider it a problem even for long reading or video-watching sessions. Also the developers are very trustworthy and do not go into detail about them. While it costs Apple about $16 more to make the best thing we possibly could. For more information about the Ipad mini in one of the biggest and baddest dataceneters, it also worked pretty well on a much slower hotel connection.
OdpowiedzUsuń