Hayden Demillo
Inkub od ponad czterech wieków zamieszkujący ciało dwudziestoletniego Amerykanina.
Zamieszkujący pokój numer 14 na II piętrze.
Biseksualny
Za każdym razem gdy na niego patrzysz widzisz innego człowieka. Bo nikt tak jak on nie potrafi przywdziać tylu różnych masek. Nie wiadomo, czy ktoś kiedyś widział, jaki jest naprawdę.
Ale jeśli chcesz.... Opowiem Ci. Ale do tego trzeba będzie się trochę cofnąć.
Gdy opowiada o sobie, to nie o Navidzie Regardzie, szlachcicu żyjącym w XVI wieku, który podpisał pakt z diabłem, by stać się tym, kim jest teraz, tylko o Haydenie Demillo, urodzonym w Nashville, światowej stolicy muzyki country. Dlaczego? "Tego nie wie nawet sam Sauron" jak to mawia pewna znana mu osóbka.
Uliczny grajek i nauczycielka z prywatnej szkoły. Para pozornie zupełnie do siebie nie pasująca. Bo kto nie wie, że pozory mylą? Dwoje ludzi z zupełnie różnych światów, którzy odkryli wspólne szczęście. A przynajmniej na jakiś czas. Bo gdy pewnej zimowej nocy z dwudziestego szóstego na dwudziesty siódmy luty przyszedł na świat chłopiec akcentując to głośnym płaczem i krzykiem, szczęście legło w gruzach. Bo kto się teraz nim zajmie? Wiecznie zajęta matka czy ojciec lekkoduch traktujący dom jak hotel, byle tylko zjeść i się przespać?
Tak, typowa historia typowej rodziny, jestem prawie pewien, że tak pomyślałeś. Rodzice wychowywali Haydena, bo tak nazwali swojego syna, tylko na tyle, żeby był samodzielny i mieli z nim spokój.
Siedmioletni chłopiec zakochał się w tym, co robił jego ojciec.
Muzyka stała się jego przyjaciółką, powierniczką, kochanką.
Płaczliwe nuty saksofonu, delikatnie trącane palcami struny. To było to, czego mógł słuchać godzinami. Zaprzyjaźnił się ze starszym właścicielem sklepu muzycznego, który najpierw dawał mu różnego rodzaju książki, o Hendrixie, Santanie, Cobainie i innych wielkich. A gdy podrósł, wypożyczał mu pierwsze instrumenty.
W wieku osiemnastu lat do jego utalentowanych palców dołączył też głos.
I to był zdecydowanie dobry duet, bo Demillo ma przyjemnie niski, odrobinę mruczący głos o ciemnej barwie. Wielu już powalił na kolana, gdy w zadymionym klubie, nad szklanką ulubionego alkoholu i z ukochaną gitarą wyśpiewywał klimatyczne ballady.
Metr dziewięćdziesiąt osiem chodzącej tajemnicy. Tak, facet ma prawie dwa metry i dobrze mu z tym. Lubi patrzeć na ludzi z góry, dosłownie i w przenośni. Jasne, szarozielone oczy, kontrastujące z czarnymi, wiecznie czesanymi wiatrem włosami. Ciało o muśniętym słońcem odcieniu, umięśnione, na obu ramionach tatuaże.
Zimny drań, egocentryczny dupek, hedonista, co raczej nie jest niczym dziwnym w jego "profesji", którą nawiasem bardzo lubi.
Z dodatkowych informacji można wiedzieć to, że ma uczulenie na koty, pachnie kakao i wanilią, jedynymi rzeczami o jakie dba i jakie wzbudzają w nim jakiekolwiek większe zainteresowanie są instrumenty.
[ No to się witam się. Mam nadzieję, że moja szanowna siostra nie obrazi się za to, że została zacytowana :) Karta jest przeniesiona z innego bloga, na którym piszę. Wątków chcę, a pytanie o nie irytuje mnie strasznie, więc jak ktoś ma ową chęć, niech po prostu zarzuci pomysłem albo zacznie. Zacząć mogę też, ale czasami marnie z pomysłami. Na blogu będę raczej popołudniu, bo nie wszyscy niestety mają wakacje. Na zdjęciach Oliver Goodwill a cytat pochodzi z piosenki Nigthwish - End of all hope. ]
[Kolega po fachu, ha! No witam, witam. ;D]
OdpowiedzUsuń[Sama jestem nowa, ale powitam także nową postać ;)]
OdpowiedzUsuń[Wysiliłeeeś się xD Nie, siostra się nie obrazi. Sauron też nie. Pod warunkiem, że rozbudujesz tą kartę, o.]
OdpowiedzUsuń[Oj Miś, potrafisz, wierzę w ciebie. I koniec.]
OdpowiedzUsuń[Ano liczę na jakiś ciekawy wątek, liczę. ;D Acz zanim to jeszcze, pozwól, że zadam małe pytanko. Mówi Ci może coś nazwa: Noisy City?]
OdpowiedzUsuń[Nie wiem, czy powinno, tak się tylko pytam, bo coś mi się w tej mojej chorej łepetynie ubzdurało. Ale jak nie, to się trudno mówi, uznajmy, że pytania nie było, ot. ;)]
OdpowiedzUsuń[A gdzie tam, nie mam nic przeciwko. Powiem więcej: żeś mi w myślach czytasz, ot co. ;D]
OdpowiedzUsuń[E tam, bo się zawstydzę od takiej ilości komplementów i do wątku zapraszam :)]
OdpowiedzUsuń[Z wieeeeeeeeeeeeeeelkim opóźnieniem chciałabym Cię serdecznie powitać w Naszym gronie. Czy przychodzi Ci do głowy pomysł na jakiś wątek? Z chęcią zacznę :]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[O-o, to ja się do wątku zgłaszam, ha! Nawet zacząć mogę, ale wyżeruję może jakieś pomysły najpierw, bo te moje z rzyci koziej będą wyciągnięte, niestety. :<]
OdpowiedzUsuńDaphne Jackson
[ Ja bym była chętna na watek o ile nie masz nic przeciw ^^ Ma uczulenie na koty, no cóż Lexy to zmiennokształtna,ale chyba jakoś dadzą rade? ;) Mogę jedynie podrzucić,że mogą (jeśli ci to nie przeszkadza) znać się z klubu w którym na zmianę występują? ]
OdpowiedzUsuń[Po cztery godziny? Też bym tak chciała. Mi nawet tyle pospać nie dadzą ^^. Hm, a wiesz, że ja też się urodziłam nocą z dwudziestego szóstego na dwudziestego siódmego lutego? Ale przed północą ;]
OdpowiedzUsuńOdkąd pojawiłam się w Szkole z magią radziłam sobie nieco lepiej. Nie, żebym od razu mogła wyczarować sobie samochód z powietrza, czy coś w ten deseń(bo wówczas nie musiałabym się szlajać po Tulsie na nogach, w dodatku ciemną nocą...), ale raz na kilka dni udawał mi się jakiś czar. Chociaż to chyba zaklęcia, bo mówiłam na głos formułkę... Mniejsza. Moc zaczynała do mnie powoli wracać, i to było ważne.
Dlatego też teraz, skręcając w jeden z tych przerażających ciemnych zaułków, które - w liczbie około dwudziestu - składały się na najkrótszą drogę do domu, wyciągnęłam przed siebie rękę i cicho szepnęłam "lumine". Na mojej dłoni pojawiło się krystalicznie czyste, białe światło, rozdzierające ciemność. Dmuchnęłam w jego stronę, a ono odleciało kilka metrów w przód, ukazując mi wąską, brukowaną uliczkę zawaloną śmieciami. Omiotłam ją szybko wzrokiem i na powrót przywołałam do siebie promienie światła, ruszając przed siebie. Niczym mantrę powtarzałam sobie pod nosem coś jak "postaraj się nie rozdeptać szczurów", choć w nieco drastyczniejszej wersji. I gdy tak sobie szłam, powtarzałam i patrzyłam w ziemię, kątem oka zobaczyłam jakiś ruch. Zareagowałam błyskawicznie, posyłając wielką, świetlistą kulę w tamtą stronę, czego efektem był jęk oślepionego mężczyzny. Miałam ochotę wrzasnąć, ale coś mi mówiło, że nie powinnam ściągać na siebie niczyjej uwagi. Może przeciwnik pomyśli, że oślepił go jakiś robaczek świętojański w rozmiarze dżambo?
[Uh, nic lepszego nie wymyśliłam ;]
[ja nie, ale moja siostra tak xD tam chyba był Dean, a był to przerobionym lekko Damon xD
OdpowiedzUsuńco do wątku, spoko. jednak szczerze brak mi trochę pomysłu. a ty cos wykombinujesz może ? xP]