czwartek, 5 lipca 2012

Podróż w przeszłość..

Tekst został napisany już w kwietniu, lecz sobie tak czekał na odpowiednia chwile. Z góry przepraszam, za taką beznadziejność. Ową notkę dedykuje Panu Matthew,  bo jak mu ją wysłałam nie zlinczował mnie , że wykorzystałam jego osobę. Masz taki prezencik od Katherine i nie mów, że jest taka zła o.






Posłuchaj
Wspomnienia są jak perły: mają w sobie coś z klejnotów i coś z łez


 Promienie porannego, jeszcze bladego i śpiącego słońca leniwie przebijały się przez chmury. Obdarzały one tafle spokojnej wody, która pod ich wpływem niesamowicie się mieniła. Wszystko powoli budziło się do życia. A być może wszystko chwilę stanęło w miejscu? Być może dla niej tak.
-Matko! Spójrz tylko! W końcu opanowałam go!-Krzyknęła podekscytowana dziewczynka galopując na swym białym koniu. Kochała te zwierzęta. Mogła spędzać z nimi cały dzień pielęgnując i karmiąc je. -Brawo Katherine nie trać nad, nim kontroli!-Zawołała rudowłosa kobieta. Dziewczynka galopująca na koniu była jej młodszą wersją. Te same włosy, te same oczy. Tak, to była Estera, jej matka. Jako, że poprzednie jej dzieci a była ich jeszcze dwójka zmarły przy porodzie obecna córka była jej oczkiem w głowie. Po chwili dziesięcioletnia rudowłosa pieguska zsiadła z konia i pobiegła do swojej matki, która wzięła ją w swoje matczyne ramiona. - Mówiła, że Ci się uda.-Szepnęła głaskając dziecko po włosach.-Jestem z Ciebie dumna Katherine...
Samotna łza uderzyła odłamki marmurowej płyty . Wokół panowała cisza i pustka. Przyjemny lekki wiatr owiewał bladą, niczym porcelanową twarz kobiety stojącej przy grobie. Rozwiewał także jej gęste, rude włosy. Stała samotnie trzymając dwa bukiety czerwonych róż. Swym szklistym, soczyście zielonym kocim wzrokiem wpatrywała się w marmurowego anioła trzymającego płytę z wygrawerowanymi w pół startymi, lecz widocznymi napisami.
Estera & Christopher Vilberg
Bene quiescas *
Patrzyła na napisy jakby czytając je od nowa. Literka po po literce. Wreszcie odważyła się tu przyjechać. Do Oslo, jej dawnej Christiany, jej dawnego domu. Samotnie bez nikogo. Towarzyszyła jej jedynie cisza otulająca jej osobę oraz myśli, które kłębiły się w głowie rudowłosej. Setki, tysiące pytań pozostających już na zawsze bez odpowiedzi. Dręczące ją " A, bo byłoby, gdyby..." Ach, gdyby mogła cofnąć się do tych wspaniałych lat... Gdyby tylko mogła, choć przez chwilę tknąć życie w tych, na których jej zależało. -Jeg elsker dere**-Szepnęła i ucałowała kwiaty, po czym złożyła na grobie rodziców. Gdyby teraz miała serce pękło, by jej na miliony kawałków. Przed opuszczeniem zabytkowych bram cmentarza zatrzymała się także przy grobie państwa Knight. Opuszczając to smutne i jakże bolesne miejsce skierowała się w obrzeża współczesnego Oslo, gdzie w dawnej , starej Christianie miała tam dom. Będąc już niedaleko zatrzymała się na zielonej polanie koło rzeczki. Lustrowała wzrokiem dobrze znajome jej miejsce. -Nie, nie Matt! Nie wrzucisz mnie do rzeki! Nie ma mowy mój drogi!-Krzyknęła roześmiana, młoda kobieta uciekając, ile sił w nogach. Długa suknia jej nawet nie przeszkadzała. Była szybka, bardzo szybka. -O rudowłosa Pani! Zaczekajże chwilę!-Zawołał przystojny brunet goniąc swoją towarzyszkę. Przy okazji wywrócił się na stóg siana. Dziewczyna po chwili zatrzymała się i roześmiała w głos zbliżając ku leżącemu młodzieńcowi. - Nigdy mnie nie dogonisz.-Roześmiała się i wyciągnęła w jego stronę dłoń, na co ten złapał ja i przyciągnął do siebie. -Katherine , nie uciekaj przede mną.-Szepnął miękkim głosem, od, których przeszyły ją przyjemne ciarki. Ona nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła mu w oczy z łagodnym wyrazem twarzy i przejechała dłonią po jego policzku.
Katherine uśmiechnęła się do swoich wspomnień ze łzami w oczach. Doskonale pamięta ten dzień. Jakby to było wczoraj. Dlaczego nie została przy boku Matta? Czemu Kurt ja hipnotyzował? Nie dał jej wolnego wyboru. Przecież miała prawo żyć jak chce, z kim chce. Przez niego wiele straciła. Straciła wszystkich. Rodziców, Matta, całe szczęście. Błądząc wzrokiem po polanie w oddali zauważyła gmach starego, lecz jakże pięknego pałacyku oraz stojące niedaleko ruiny domu. Usiadła na trawie wpatrując się utęsknionym wzrokiem na swój dom. Po chwili schowała twarzy i zapłakała cicho. Bała się tam pójść. Nie miała odwagi, Tęsknota za dawnym życiem była silniejsza. A ona musiała iść do przodu. Musiała to przetrzymać, przezwyciężyć. Żyć, o ile można było to nazwać życiem

* W jęz. łacińskim - Spoczywaj(cie) w pokoju 
** W jęz. norweskim - Kocham Was.

10 komentarzy:

  1. [Ojej! Jakie to wzruszające T-T ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Nie mówię, że ta notka jest zła ;o Mówiłem tylko, że miała literówki itp. (no i nadal ma :<). Jak na mnie trochę za krótkie, ale i tak dobre :D Szczególnie, że uwielbiam notki z moją postacią ;>]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Taki narcystyczny z Ciebie ludź, nie? <3 :D]

      Usuń
    2. [Ee tam, bez przesady ;> Kto nie lubi notek ze swoją postacią? :)]

      Usuń
    3. [A to zależy jak ta postać została przedstawiona :P]

      Usuń
    4. [Nieważne jak, ważne, że w ogóle została przedstawiona xD]

      Usuń
  3. Znowu jakieś literówki?! ;< omg jestem jakaś ślepa ..;/ xx

    OdpowiedzUsuń

Tutaj pozostaw swój komentarz. Prosimy o kulturalne zachowanie w rozmowach między autorami. Prowadzimy je w nawiasach [kwadratowych].