niedziela, 15 lipca 2012
Principium vitae, finis esset.
Damon Roy Blade
znany jestem teraz jako
Asper
Liczę sobie 21 lat, przynajmniej ciałem. Duszą nie powiem wam, ale jestem już dość stary.
Patrząc na mnie powiesz Inkub, super....ale nie trafiłeś. Jestem Aniołem któremu powoli bliżej do Upadłego.
Kiedyś się uczyłem, teraz już nie. Zostałem tzw. Czarnym Łowcą, pozbywał się Nocnych Łowców którzy zapędzają się na teren Szkoły Dla Dzieci Nocy.
"- Umiesz choć raz podejść do kogoś i nie obrazić?!
- Nie, bo ludzie mnie wkurwiają....a to cholernie źle."
Pytanie mnie jaki jestem, jest po prostu bezsensowne. Jednak inni oceniają mnie jako gnoja bez serca, ostatnio słyszę to coraz częściej. Sarkazm, arogancja i chłód to u mnie podstawa. Odkąd nie pamiętam większości zdarzeń z mego życia ponoć jestem gorszy niż wcześniej. Trzymam dystans do ludzi, nikomu nie ufam, no i tajemniczy ze mnie gość. Gdy pojawiają się przebłyski wspomnień ponoć staje się lepszy, ja tego nie zauważam, ale inni tak twierdzą. Kiedy muszę potrafię manipulować innymi bo wtedy jest mi łatwiej osiągać cele.
Według wszystkich nawet z wyglądu się zmieniłem. Mają racje, blond włosy teraz ściemniały, wieczne zadowolenie na twarzy zmieniło się w masę chłodu. Dwukolorowe ślepia, teraz są szarawe wpadające prawie w czerń. Do tego 187 cm wzrostu, dobrze zbudowane ciało, kilka tatuaży. Efekt ciekawy, nawet ja to przyznam.
"- Jesteś beznadziejny.
- Beznadziejny jest świat i życie, a ja inny niż byś chciała."
Jeśli znaliście mnie wcześniej, nie zbliżajcie się do mnie. Nie poznam was. Nie pamiętam praktycznie nic ze swojej przeszłości. Usunięto mi wspomnienia, bo uważali że tak będzie lepiej że wtedy nie będę rozpraszał się przez bliskie mi osoby. Nie udało im się tylko jedno, co jakiś czas pojawiają się przebłyski przeszłości, to pozwala mi ogarnąć sytuację.
Coś więcej o mnie
- Posiadam kocura Metus'a, wredna bestia łażąca za mną krok w krok.
- Trenuję parkour i freerun. Po co? Dla zabicia czasu gdy mam go za dużo.
- Jestem biseksualny. Jeśli coś komuś nie pasuje to macie pecha.
[Siemka znów. Tym razem postać trochę zmieniona. Wszelkie wątki i powiązania jak najbardziej, więc nie pytajcie. Karta jest jaka jest, może coś zmienię później...może nie, zobaczę czy będzie mi się chciało.]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Witam, witam. Dobra karta]
OdpowiedzUsuń[ Stymest, o ile się nie mylę, prawda? (<3) Ech, dlaczego facetom na każdym zdjęciu widać gacie? Witam, znaczy się, bardzo serdecznie. Kojarzę z poprzedniej odsłony bloga, choć mnie tam nie było. Ciekawa postać, przyznam. :D]
OdpowiedzUsuń[Zjem Cię. Podsmażę lekko na rożnie, ale tak, żebyś żył jeszcze (żyła?) i bardzo dokładnie, boleśnie odczuwał, jak ogień mocno przypieka skórę i parzy. Potem takiego niedopieczonego zjem żywcem. Ale nie całego. Głowę i hm... inne jakże ważne części ciała oszczędzę. Zakopię te resztki gdzieś w lesie, ażeby móc potem Cię od nowa wskrzesić i jeszcze raz takie same... co tam! nawet gorsze katusze Ci zafundować. Poczekaj tylko wpadnę na coś ambitnego. Ta, wiem, popieprzona sadystka ze mnie. xD Ogólnie zmierzam do tego, żebyś nie pytał o wątek tylko po prostu go zaczął. Bo mnie szlag trafia, jak ktoś mnie o tak oczywiste oczywistości pyta, o. :D
OdpowiedzUsuńTa, ja wiem, może to i dziwne, że się o Stymesta pytam. W sumie sama się sobie dziwię, pojawia się przynajmniej raz na każdym z blogów. Fakt, głupia ja. Ale miałam ciekawsze mordki do oglądania (bez urazy!), choć on też całkiem niezły jest, meow. *.*
W kwestii gaci na każdym męskim zdjęciu... Ja ogólnie trafne pytania z reguły zadaję (inna sprawa, że nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć w większości przypadków), ale to mnie nurtuje od samego początku. Nie wiem, czy oni wszyscy uważają to za aż takie podniecające? Hm, dziwne, mnie osobiście bardziej kręci podbrzusze faceta niż jego gacie, ale kto co lubi. xP
Co do wcześniejszej rzekomej nudności Aspera się nie wypowiem, bo żem go nie znała, ale zdjęcia miał cudne po prostu. Kochałam go za nie i ot, ma miłość wieczna będzie, bo toż to żar nieskazitelnie czystego uczucia prosto z mego serca płynął ku niemu. <3
...
Dobra, wiem, na mózg mi padło, za późna pora jak dla mnie już chyba. Toteż spać się kładę, miłej nocy życzę i żem czekam na wątek z Twojej strony, ot. xD
+ Ej, nie przestrasz się mnie tylko, proszę. Ja z reguły grzeczna jestem, cicho siedzę i tak nie nawijam kompletnie bez sensu. Po prostu ta pora tak na mnie działa. W nocy jestem bardziej otwarta na pogaduchy i ludzi. ... Jejku, ale to dziwnie zabrzmiało. No nic, mniejsza.
PS Przypomnij mi, kto wcześniej użyczał mordki Twojemu bohaterowi, hm? :D]
[Doooobra, nie odpowiadaj na ostatnie pytanie. Już wiem. A, i wiedz, że Cię nie lubię. (Ale wątek i tak zaczynasz. To za karę o.) Jak mogłeś zamienić Mitcha na Stymesta?! Ranisz mą zbrukaną duszę, łamiesz me nieistniejące serce!]
UsuńZobaczyłam go, gdy wracałam z mojej codziennej wycieczki po sklepach Tulsy. Po kilku tygodniach chodzenia w tę i z powrotem, możecie mi wierzyć, stawało się to strasznie nużące. Ale cóż innego miałam począć, kiedy nie miałam samochodu, magicznych mocy, ani nic ciekawego do roboty w Szkole? Ludzie też mnie przestali cieszyć. Innymi słowy, byłam samotna, znudzona i nieszczęśliwa. I - o dziwo - byłam też bardzo spostrzegawcza, dlatego, mimo panującego półmroku i zmian, jakie w chłopaku zaszły, rozpoznałam go od razu.
OdpowiedzUsuńNiewiele myśląc, rzuciłam się mu na szyję, gadając jak najęta o wszystkim i o niczym, strofując go, że nie przyjechał do Szkoły na czas i pytając, jak się ma. W międzyczasie jeszcze, co oczywiste, Damon otrzymał ode mnie całusa w policzek, który był swoistym dopełnieniem Rytuału Powitania by Avril Folle.
- Żartujesz sobie, racja? - spytałam głupio, gdy już zdołałam się wyrwać z otępienia, w jakie wprowadziło mnie jego pytanie. - Damonie Roy'u Blade, chyba nie ważyłeś się mnie zapomnieć? - Zrobiłam sztucznie srogą minę, usiłując naprawdę zrobić z tego żart, ale coś mi mówiło, że Asper jest poważny. Śmiertelnie poważny. Dla pewności zrobiłam dwa kroki w tył i zaczęłam nerwowo przewracać w dłoni czarne pióro, które od długiego czasu nosiłam zawieszone na rzemyku na szyi.
Avril Folle:
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zwróciłam uwagę na wyraz jego twarzy. Wcześniej zbyt byłam pochłonięta radosną wiadomością, że oto wrócił mój przyjaciel! Ten bijący od chłopaka chłód zdecydowanie jednak sprawę komplikował.
- Jestem Avril Folle, czarownica. Znalazłam to oto pióro, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. W stajni. Miałeś ranę n-na - Mój głos lekko się załamał, ale z wielkim wysiłkiem podtrzymałam beznamiętny ton i dokończyłam zdanie: ...skrzydle.
Nie uśmiechnęłam się, tylko wlepiłam wzrok w jego twarz, wyczekując jakiejkolwiek reakcji na moje słowa.
Możesz ponownie wcielić się w postać żyjącą w sercu Nowego Jorku. Pamiętasz High-School-Life i atmosferę tam panującą? Jeśli tak, to zapraszam ponownie, jeśli nie to koniecznie musisz sprawdzić!
OdpowiedzUsuńwww.bradley-high-school.blogspot.com
[Czasem chwilowo kończy się wena na pisanie, ale to całkiem normalne. Co do wątku... brakuje mi pomysłów. Hm, coś związanego ze szkołą czy spotkanie poza jej terenem?]
OdpowiedzUsuń[Ja... Chcę... Watek! Pomysły? Ja mogę zacząć:)]
OdpowiedzUsuńAvril Folle:
OdpowiedzUsuń[Hahahahah, najpierw dodałam ten komentarz u siebie xd ]
Na moment oderwałam się od rzeczywistości i zniknęłam we wspomnieniu dnia, kiedy to poznałam Damona. To dziwne, ale potrafiłam sobie dokładnie odtworzyć wszystkie bodźce tamtej chwili: zapachy, dźwięki, kolory i kształty. Niemalże czułam to wszystko, łącznie z dotykiem anielskich piór pod moja dłonią, w momencie, gdy leczyłam ranę Aspera.
- Pomogłam - przytaknęłam po chwili, płonąc z ciekawości, co się z chłopakiem stało. Dlaczego nic nie pamiętał? A może nie pamiętał jedynie mojej osoby? Czy naprawdę tak łatwo było mnie zapomnieć?
Tak, zgadza się. Ostatnimi czasy moje poczucie własnej wartości było na baaardzo niskim poziomie.
- Przyjaźń, choć nie przeczę, że miewałam ochotę na coś więcej - wypaliłam automatycznie w odpowiedzi, nie zastanawiając się nad własnymi słowami. Byłam przyzwyczajona do mówienia prawdy i zazwyczaj nie miałam z tym problemów. W moim małym świecie nie było wielu rzeczy do ukrycia, niczego nie musiałam przepuszczać przez filtry, a nawet jeśli, to zawsze miałam tekst, którym mogłam pozbyć się natręta. Teraz jakoś tak mi się zapomniało, i o filtrze, i o tekście. Przypomniałam sobie za to, że wciąż nie umiem zapadać się pod ziemię. F U C K.
Avril Folle:
OdpowiedzUsuń[Hah, no wiem ;d. Mam wrażenie, że powoli zmieniam się w Av: jednakowe podejście do życia, jednakowe roztrzepanie ;]
Już otwierałam usta, by powiedzieć coś w odpowiedzi, ale powstrzymał mnie widok damonowej broni i jego słowa. Bezszelestnie i bardzo szybko przemieściłam się w kierunku bramy Szkoły, ale nie zrobiłam tego, co mi kazał. No, sorry, Winnetou, czy ktokolwiek kiedykolwiek widział, żebym potulnie kogokolwiek słuchała? Nie.
Schowałam się w winorośli, porastającej mur, i zamaskowałam. Jestem tak mała, że całkowite zakrycie się zielonymi pnączami nie sprawiło mi większego problemu.
Zaintrygowana obserwowałam rozwój sytuacji, zastanawiając się, jaka będzie rola Damona. Kiedyś go nie znałam za dobrze, teraz w ogóle miałam do czynienia z obcą mi osobą. Chyba każdy dostrzega drobną różnicę. No, i oczywiście rozumie moje zachowanie.
Chociaż nie, nie każdy. Ja siebie nie rozumiałam.
[Może Isabellę zaatakuje Nocny Łowca, który wkradnie się na teren szkoły i Damon ją obroni?]
OdpowiedzUsuńAvril Folle:
OdpowiedzUsuńWyłoniłam się z zacienionego miejsca, w którym stałam, i stanęłam wprost przed murem. Siedzący na nim osobnik naprawdę wydawał mi się być całkowicie obcy. Taki ...zimny. Mój Damon jakoś też nigdy ciepłymi uczuciami nie emanował, ale był inny niż ten, który przysiadł gdzieś tam, w górze.
- Zmieniłeś się - powiedziałam, zadarłszy wysoko głowę. - I nie chodzi tu tylko o to, że mnie nie pamiętasz. Już cię nie znam. - Moje słowa były tym dziwniejsze, że - tak naprawdę - nigdy Damona Roy'a Blade nie poznałam. Zawsze wszyscy bad guys jakoś tak dziwnie przy mnie potulnieli, pokazywali więcej swoich dobrych cech, niż złych. Jak więc mogłam powiedzieć, że znam któregokolwiek z nich?
Usadowiłam się tuż obok Damona, siadając po turecku, po czym posłałam mu słaby uśmiech i pokręciłam lekko głową. "Nie".
OdpowiedzUsuń- Nikt od nikogo nie powinien wymagać, by ten się zmieniał na siłę. Chyba, że zmieniłeś się w bezlitosną maszynę z własnej woli - powiedziałam, nim ugryzłam się w język. Żeby zatuszować to, co ewentualnie mogło mu się nie spodobać, zaczęłam bardzo szybko nie tyle mówić, co nadawać, usiłując przedstawić swoje racje. - Każdy ma swoje plany, marzenia, charakterystyczne odzywki, pozytywne i negatywne cechy charakteru. Czasami nawet to, co u jednego jest pozytywem, u drugiego jest negatywem, bo tak się różnimy. I to jest wpisane w naszą naturę, a z naturą trzeba żyć w zgodzie. Można czasem doprowadzić do jakiejś ugody, ale nie wolno z nią walczyć. Nie wiem, kto walczył z twoją, ale - bez obrazy - był to kompletny idiota.
Ani przez moment nie spuszczałam z niego wzroku, ani przez moment nie przestawałam też gestykulować. Czym on się stał, kto mu to zrobił? Dlaczego? Byłam wzburzona. Ostatnimi czasy już się do tego przyzwyczaiłam, może nawet ten stan polubiłam. Nie miałabym nic przeciwko możliwości nawrzeszczenia na kretyna, który odebrał mi mojego prywatnego Anioła.
[ Też Cię kojarzę, z poprzedniej szkoły, pomysł jakiś... hm.. będzie z tym ciężej. Skoro on jest łowcą, mogą się spotkać praktycznie wszędzie, las, park, miasto. Najlepszy w sumie może być las poza szkołą. Ale, jeśli możesz to zacznij coś :) ]
OdpowiedzUsuń[ A ja takie pytanie mam... Byłeś może na szkole dla trudnej młodzieży? ;) Zapraszam też do wątku xD ]
OdpowiedzUsuńSłuchałam go, nie wiedząc, co powiedzieć. Gdybym miała swoją moc... Potrząsnęłam głową na myśl, która zaczynała rodzić się w mojej głowie. Nie, tego zrobić nie mogłam. Póki co byłam za słaba. A poza tym: zbyt mocno polegałam na swojej magicznej sile a przecież miałam się tego oduczyć!
OdpowiedzUsuń- Och. - Wydałam z siebie ciche sapnięcie, podążając za jego wzrokiem. - Chodzi ci o... o Boga? - spytałam zawstydzona. Dużo Dzieci Nocy w Niego wierzyło, ja jednak pozostawałam wierna mojej Matce Naturze i wszelkim jej dzieciom. Ale respektowałam wierzenia innych, nie byłam ignorantką. - Cóż, jeśli jest taki, jak twierdzicie, to zapewne mnie usłyszał. Jak widać, chyba się jednak ze mną zgadza, bo nie usiłuje mnie zabić piorunem. - Uśmiechnęłam się do chłopaka słodko, bo zaczynał mówić jak Damon, którego znałam.
[A kto by nie miał? Przystojny, seksowny i - wbrew pozorom - o całkiem niezgorszym serduchu ;3, a jak jeszcze do kompletu się go z wzajemnością lubi, to już w ogóle nie ma bata by nazywać go inaczej xD. A teraz kluczowe pytanie: idziemy w kierunku przyjaźni czy trochę dalej? Bo mi to w gruncie rzeczy "trochę dalej" lepsze się być wydaje ;]
- Masz rację, powinnam - powiedziałam, podnosząc się i otrzepując sukienkę z pyłu. Odwróciłam się twarzą w stronę Anioła i uśmiechnęłam figlarnie, trzepocząc jednocześnie rzęsami. Prawdziwa sztuka, jeśli dodatkowo chcecie się utrzymać na murze, a jesteście w koturnach. - Najpierw musisz mi jednak powiedzieć, gdzie cię później znajdę. Za dnia. - A potem spuścić mnie na dół, bo prędzej zemdleję niż zejdę sama, dodałam w myślach, czekając na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz rozejrzałam się dookoła. I musiałam stwierdzić, że Asper wybrał doskonałe miejsce na nocną wartę. Miał stąd widok na cały obszar, który mu wyznaczono. I mógł się nacieszyć obsypanym gwiazdami niebem, które tak ubóstwiałam.
[Doooobra, ale ostrzegam, że Avril może zaatakować go w każdej chwili. W sensie rzucić się nań, czy cuś.]
Leniwie przekręciła łeb w stronę głosu, który prawdopodobnie był kierowany do niej. Otworzyła szeroko ślepia i zilustrowała mężczyznę wzrokiem, cofnęła się jeszcze od niego o jakieś dwa metry. Z jednej strony poczuła strach i niebezpieczeństwo, z drugiej jednak, chciała podejść bliżej i 'zaprzyjaźnić się'. Stwierdziła, że na razie zostanie w takiej postaci jakiej jest. Wierzyła, że mężczyzna się nie skapnie, że jest niezwyczajnym irbisem. Póki, była w tej postaci była raczej...bezpieczna. Z pozycji siedzącej, zmieniła na leżącą, uważnie obserwując postać.
OdpowiedzUsuńJego łagodność w głosie, przekonała ją, żeby jednak podejść ciut bliżej, jednak nie zbyt blisko. jeszcze jej coś zrobi, ostrożności nigdy nie za wiele. Leniwie podniosła się z ziemi, i ruszyła ku niego. Usiadła na przeciwko niego, jakieś 1,5-2 metry od niego.
OdpowiedzUsuńKiedy odstawił mnie na ziemię i zniknął za murem, niewiele myśląc wrzasnęłam za nim:
OdpowiedzUsuń- Wołam cię! - po czym roześmiałam się głośno i dźwięcznie, jak to tylko ja potrafię. Czy też potrafiłam, a teraz natrafił mi się taki chwilowy wybuch wesołości. Wzruszyłam ramionami - na niego i Damona - po czym sama zniknęłam w budynku Szkoły. Kiedy zachce mi się z nim spotkać, nie będę wrzeszczała, bo może się zjawi. O, nie. Ja do niego pójdę.
I uwierzycie, że taka ochota naszła mnie następnego ranka tuż po przebudzeniu? Wymknęłam się z pokoju, nie chcąc budzić Mattiego(czy wampiry sypiają? ech, nie pora na takie pytania...!) i zjechałam po poręczy schodów. Ostatnio zdarzyło mi się z nich spaść, więc wolałam stopni unikać. A tak miałam jeszcze zjeżdżalnię!
Uśmiechnęłam się do kocura, który leniwie wygrzewał się na parapecie i skierowałam swoje kroki ku skrzydle administracji.
- Przepraszam, czy ma pani może wykaz lub coś takiego, gdzie i kiedy mają wartę wybrani Czarni Łowcy? - spytałam jak najniewinniej, hipnotyzując szkolną sekretarkę swoimi zielonymi ślepiami. Och, to nie magia. Siła umysłu. Kiedyś ludzie z domu dziecka wysłali mnie do terapeuty, co by mnie trochę zahipnotyzował i zakazał udawania - pff! - czarownicy, ale to on potem chodził i usiłował zmienić kamień w kucyka. Żałosne.
- Oczywiście, oczywiście, złotko. Już ci daję - powiedziała moja "ofiara", wręczając mi plik kartek. Ślicznie podziękowałam i popędziłam jak na złamanie karku, żeby dorwać Damona gdzieś na tyłach Szkoły.
- Cześć! - uśmiechnęłam się do niego i spróbowałam zatrzymać. Rosa, mokra trawa. Oj, niedobrze, pomyślałam, wpadając w poślizg.
[Avril się kłania, co oczywiste. ;]
Okolice szkoły wydawały się tajemniczo spokojne. Niezależnie od pogody nie emanowały złem czy dziwną energią, bynajmniej nie dla osób będących w tej szkole, dla postronnych las dookoła mógł stwarzać różne pozory, ale w końcu nikt nieupoważniony raczej tu nie docierał. Jednak sam teren szkoły miał w sobie co wyróżniało go od innych takich 'szkolnych' miejsc. Atmosfera. Kilka ławek ustawionych przy alejkach prowadzących ku wejściu do budynku.
OdpowiedzUsuń- Mam serdecznie dość, ostatni raz dziś tam wchodzę - Jonathan szedł pewnym i szybkim krokiem przed siebie, by zdążyć do szkoły, gdyż podobno ktoś bardzo go potrzebował. Nie rozglądał się dookoła, jednak dostrzegł chłopaka siedzącego nieco dalej na ławeczce i choć nie było mu po drodze skierował się ku niemu myśląc "Czy nie powinien być w pokoju swoim już?". Podszedł od tyłu najciszej jak potrafił i złapał go za ramię, co zawsze było nieodpowiednim ruchem.
[Paplanina nieudana, wybacz.]
[Nie wiem czy Ty mnie będziesz pamiętać, ale ja Cię tam kojarzę. No, a tak poza tym to masz może jakieś wspaniałe pomysły na początek?]
OdpowiedzUsuńPodziękowałam chłopakowi za pomoc szybkim uśmiechem, po czym otrzepałam spodnie z nieistniejącego pyłku.
OdpowiedzUsuń- Może problem jest nieco innej natury? Może właściwie to uważam na siebie najlepiej, jak umiem, a że nie wychodzi mi to za dobrze, to potrzebuję kogoś, kto by mnie w tym wyręczał bądź mi pomagał? - spytałam, zwracając się gdzieś w przestrzeń. Zaraz jednak uśmiechnęłam się i usiadłam na zajmowanej wcześniej przez Damona ławce.
- Co u ciebie, Aniele, słychać? Już się zastanawiałam, czy nie powinnam zgłosić twojego zaginięcia. Przez długi czas nie wracałeś do domu.
Przez dom, co oczywiste, miałam na myśli Szkołę w Tulsie. Na całym świecie nie było drugiego takiego miejsca, do którego mogłabym wracać, a ludzie przyjmowaliby mnie z otwartymi ramionami. No, dobra, wszędzie mnie tak przyjmowali. Ale różnica polega na tym, że tutaj wracać c h c i a ł a m.
Jonathan był nieco oszołomiony i zdezorientowany, a jednocześnie gotowała się w nim złość i nienawiść.
OdpowiedzUsuń- Jeśli są w nim srebrne kule to strzelaj, będzie jednego wampira mniej, jeśli inne kule to będę sparaliżowany, ale potem zemszczę się. - Jonny uśmiechnął się ukazując swoje śnieżnobiałe kły, które teraz były nad wyraz wyraźne. Zdawał sobie sprawę, że mógł być bez szans, ale przeczuwał, że nie tak łatwo skończy się jego życie wieczne. Gdyby nie głód, który zaczął dawać o sobie znać mógłby spróbować ataku i obrony, jednak był zbyt słaby na 'zabawy' - Jeśli chcesz zakończyć tą farsę to dalej, nie mam czasu na oczekiwanie bez końca.
-Właściwie nie, mógłbyś być niesmaczny - odpowiedział wstając z ziemi o otrzepując swoje ubrania - Mało kto z takim charakterkiem bywa smaczny - dodał wyglądając już zdecydowanie lepiej. Na więcej obecnie nie miał zamiaru się wysilać, choć powinien coś z tym fantem zrobić. Ktoś traktuje go w ten sposób, ktoś nie jest uczniem (raczej) i ktoś nadzwyczajnie mu nie pasuje. Chrząknął tylko oglądając swoje dłonie, jednak nie ruszył się z miejsca. Upierdliwy był z niego wampir.
OdpowiedzUsuń