Na pewno kiedyś ją widziałeś. Przechadza się dostojnie po korytarzach szkoły. Pod czarnymi pilotkami chowa parę zielonych oczu. Rozgląda się bacznie chociaż jej głowa ciągle jest wyprostowana. Nawet nie musi nic mówić, a wszyscy schodzą jej z drogi. Zmierza w twoją stronę. Słyszysz coraz głośniejszy stukot obcasów uderzających o podłogę. Podchodzi do ciebie jak zawsze dostojna. Kąciki jej ust delikatnie podnoszą się do góry. Płynnym ruchem ręki ściąga okulary i chowa do torby. Chowa kosmyk czarnych włosów za ucho i wyciąga w twoją stronę dłoń.
- Shirley Lewis - mówi głosem aksamitnym głosem wypranym z uczuć.
Udaje, jednak ty tego nie widzisz. Patrzysz w jej oczy, które hipnotyzują i ściskasz lekko jej dłoń. Nie potrafisz nic powiedzieć. Lekko chwyta twoją rękę i prowadzi w tylko jej znanym kierunku. Co chwile uśmiecha się lekko ukazując rząd białych zębów. Idziesz za nią posłusznie. Co chwilę zadaje ci pytania na które posłusznie odpowiadasz. Stopniowo zaczyna się robić coraz ciemniej. Na twarzy dziewczyny pojawia się kpiący uśmiech. Wszystko idzie zgodnie z planem, nie robisz nic wbrew jej woli. Zresztą jak wszystkie jej ofiary. Tak, dobrze usłyszałeś jesteś ofiarą, umrzesz.
Zatrzymuje się przed ścianą i chwyta obydwie twoje ręce. Na jej twarz nie ma już ani cienia dobroci. Patrzysz w jej zielone oczy nie ma tam już wesołych iskierek, jest tylko chęć mordu. Czy już się zrozumiałeś? Ona chce cie zabić i zrobi to. Biodrem popycha spróchniałe drzwi, które cicho skrzypią.
Wprowadza cię do środka. Od razu do twoich nozdrzy dostaje się zapach zgnilizny i trupa. Tak, uważaj gdzie stawiasz kroki, bo możesz nadepnąć na rozkładające się ciało. Brunetka teraz nie trzyma cię delikatnie, tylko mocno i szarpie tobą kiedy idziesz za wolno. Ponownie się do ciebie obraca. Tym razem sięga jednak do swojej torby. Po chwili czujesz przeszywający ból. Mimowolnie zamykasz powieki, które teraz niesamowicie ci ciążą. Tak mój przyjacielu, umarłeś. Upadłeś na zimną podłogę. Ostatnim dźwiękiem, który słyszysz to stukot obcasów o posadzkę. Witaj w niebycie!
- Shirley Lewis - mówi głosem aksamitnym głosem wypranym z uczuć.
Udaje, jednak ty tego nie widzisz. Patrzysz w jej oczy, które hipnotyzują i ściskasz lekko jej dłoń. Nie potrafisz nic powiedzieć. Lekko chwyta twoją rękę i prowadzi w tylko jej znanym kierunku. Co chwile uśmiecha się lekko ukazując rząd białych zębów. Idziesz za nią posłusznie. Co chwilę zadaje ci pytania na które posłusznie odpowiadasz. Stopniowo zaczyna się robić coraz ciemniej. Na twarzy dziewczyny pojawia się kpiący uśmiech. Wszystko idzie zgodnie z planem, nie robisz nic wbrew jej woli. Zresztą jak wszystkie jej ofiary. Tak, dobrze usłyszałeś jesteś ofiarą, umrzesz.
Zatrzymuje się przed ścianą i chwyta obydwie twoje ręce. Na jej twarz nie ma już ani cienia dobroci. Patrzysz w jej zielone oczy nie ma tam już wesołych iskierek, jest tylko chęć mordu. Czy już się zrozumiałeś? Ona chce cie zabić i zrobi to. Biodrem popycha spróchniałe drzwi, które cicho skrzypią.
Wprowadza cię do środka. Od razu do twoich nozdrzy dostaje się zapach zgnilizny i trupa. Tak, uważaj gdzie stawiasz kroki, bo możesz nadepnąć na rozkładające się ciało. Brunetka teraz nie trzyma cię delikatnie, tylko mocno i szarpie tobą kiedy idziesz za wolno. Ponownie się do ciebie obraca. Tym razem sięga jednak do swojej torby. Po chwili czujesz przeszywający ból. Mimowolnie zamykasz powieki, które teraz niesamowicie ci ciążą. Tak mój przyjacielu, umarłeś. Upadłeś na zimną podłogę. Ostatnim dźwiękiem, który słyszysz to stukot obcasów o posadzkę. Witaj w niebycie!
Przez tyle lat znajomości z nią zdążyłeś już się dowiedzieć jaka jest. Jakie cechy wymieniłbyś gdybym zapytał o te, które pierwsze przyjdą ci do głowy i trafnie opiszą Shirley? Tak też myślałem. Zmienna, pełna sprzeczności i niebezpieczna. Jednak czemu akurat one? I po raz kolejny się nie myliłem. Nie potrafisz odpowiedzieć. Jednak po coś tu jestem. Znam ją na wylot. Dlatego usiądź i słuchaj. Szpiegowałeś ją od dwóch lat i dalej nic o niej nie wiesz. Jestem pod wrażeniem twojej głupoty. Zacznijmy od najgorsze cechy.
Niebezpieczna niczym wielki wilk...Mój przyjacielu nie dziw się tak, sam wymieniłeś tą cechę. Ileż w takiej małej osóbce może być czegokolwiek groźnego. Chyba tylko paznokcie, które są niezwykle długie. Mylisz się. Wyszkolona na zabójce, wychowana na dziecko nocy. Maszyna do skrytych zabójstw. Tak, przyjacielu jest się czego bać. Stwarza wrażenie niepozornej, a zabija bez mrugnięcia okiem.
Pełna sprzeczności niczym drapieżny sokół...
Codziennie musi wybierać między światłem, a mrokiem. Zastanawiasz się czemu? Cóż, w końcu jest dzieckiem czarownicy i nocnego łowcy. Chciała pomóc ludziom, ale teraz tego żałuje. Każdego dnia musi walczyć. Z samą sobą. Nie jest prosto być dobrym łowcą kiedy trzeba udawać.
Zmienna niczym kolorowy kameleon...
Ciągle ma wahania nastroju. W jednej chwili potrafi być wesoła, a po dziesięciu sekundach na wszystkich się wściekać. Kiedy ją szpiegowałeś na pewno to zauważyłeś. Jeśli nie to znaczy, że źle patrzyłeś. Trzeba przy niej uważać na każde słowo. Nie żartuj przyjacielu. Mówiłem ci już, że jesteś jak każdy. Sądzisz, że kobiety są zmienne. Zrozum, że ona nie jest normalną kobietą.
Mój przyjacielu pamiętasz jak wygląda? I tak ci przypomnę. W końcu takie jest moje zadanie. Słuchaj więc, bo to ostatnie co mam ci do powiedzenia.
Najważniejsze w jej wyglądzie są oczy. Piękne i zabójczo zielone. Przyciągają wzrok wszystkich i jako że nie lubi zwracać uwagi ukrywa je pod czarnymi pilotkami. Mój przyjacielu patrzyłeś kiedyś w te oczy? Kolejnym ważnym elementem wyglądu tej osóbki są włosy. Czarne niczym węgiel, a w dotyku niczym futro owcy. Musisz się także przypatrzeć jej ustom. Kiedy coś mówi lekko się otwierają pozwalając wydobyć jej dźwięki. Kiedy jednak nic nie mówi kąciki zawsze są lekko podniesione. Czasem w wesołym uśmiechu, a czasem kpiącym. Całość dopełniają krótkie nogi zawsze wybijające rytm krocząc przez korytarz na obcasach. To tyle mój przyjacielu. Reszty musisz dowiedzieć się sam. Nie byłem tu po to żeby wyjawić ci wszystko o tej dziewczynie. Miałem cię tylko zainteresować.
A teraz żegnaj towarzyszu. Bywaj zdrów!
Najważniejsze w jej wyglądzie są oczy. Piękne i zabójczo zielone. Przyciągają wzrok wszystkich i jako że nie lubi zwracać uwagi ukrywa je pod czarnymi pilotkami. Mój przyjacielu patrzyłeś kiedyś w te oczy? Kolejnym ważnym elementem wyglądu tej osóbki są włosy. Czarne niczym węgiel, a w dotyku niczym futro owcy. Musisz się także przypatrzeć jej ustom. Kiedy coś mówi lekko się otwierają pozwalając wydobyć jej dźwięki. Kiedy jednak nic nie mówi kąciki zawsze są lekko podniesione. Czasem w wesołym uśmiechu, a czasem kpiącym. Całość dopełniają krótkie nogi zawsze wybijające rytm krocząc przez korytarz na obcasach. To tyle mój przyjacielu. Reszty musisz dowiedzieć się sam. Nie byłem tu po to żeby wyjawić ci wszystko o tej dziewczynie. Miałem cię tylko zainteresować.
A teraz żegnaj towarzyszu. Bywaj zdrów!
Shirley "Skrzat" Lewans
Jej matka była czarownicą, a ojciec Nocnym Łowcom. Poszła w ślady ojca. W szkole jest szpiegiem. Urodziła się 23 lipca 1993 roku. Ma dziewiętnaście lat. Mieszka samotnie w pokoju 19 na piętrze III.
[Mam nadzieję, że karta nie jest taka zła i postać Shirley was zainteresowała. Mam nadzieję, że postać może taka być chyba, że jest to niezgodne z jakimiś normami szkoły. Nie mam najmniejszego problemu z zaczynaniem wątków. Nawet można powiedzieć, że to lubię. Tytuł pochodzi z piosenki Wasted Time Skis Row.]
[To ja poproszę wątek! ;3
OdpowiedzUsuńI witam :)]
[Nie żebym wykorzystywał, ale skoro jesteś taka chętna to ja również proszę o wątek ;>]
OdpowiedzUsuń[Dzień dobry! Tak sobie patrzyłam na twoją kartę postaci (bo jeszcze przeczytać mi się jej nie chciało) i zauważyłam że twa postać jest Łowczynią. Wtedy wpadł mi do głowy zacny pomysł na powiązanie. Maryse została niedawno zaatakowana przez grupę łowców. Oczywiście w czasie walki wampirzyca mogła zranić jednego z nich. Tą zranioną osobą mogłaby być Shirley. Nie mówię, że od razu Mary ma zauważyć tę ranę i od razu znienawidzić pół czarownicę (bo to chyba jest pół czarownica O.o), ale Shirley mogłaby ją pamiętać i szukać sposobu by ją zabić.]
OdpowiedzUsuń[ Witam. Nocny łowca hm..? Może Shirley będzie śledzić Lex i bdzie chciała zabić,ale ostatecznie...nie no naprawdę moje pomysły są dzisiaj już niedopracowane :( jak byś coś miała to śmiało,a jak nie to jutro coś napisze obiecuje ;)]
OdpowiedzUsuńMaryse musiała tym razem wyjść ze swojego przytulnego pokoiku w dzień. Dyrektorka wezwała ją do siebie w trybie pilnym. Oczywiście nie odbyło się bez poparzeń słonecznych, więc rudowłosa wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście. Jej prawa połowa twarzy już się goiła, ale nadal strasznie bolała. Wampirzyca czekała pod gabinetem starej jędzy i paliła papierosa gdy nagle przed nią pojawiła się dziewczyna z uśmiechem od ucha do ucha. Mary dmuchnęła jej dymem prosto w twarz i wyciągnęła z torebki paczkę chusteczek. Miała nadzieję że ta roześmiana panienka odjedzie na różowym jednorożcu, ale ona nadal stała obok i uśmiechała się niezbyt przyjaźnie.
OdpowiedzUsuń- Nie, nie jestem niczyją kochanką… - wymamrotałam automatycznie pod nosem, kiedy ktoś przerwał mi pracęnad pierścionkiem z lapis-lazuli, który robiłam w prezencie dla koleżanki. Doprawdy, co ich wszystkich napadło? Od kilku dni co chwila przybiega jakiś uczniak i się mnie pyta, czy nie jestem przypadkiem kochanką takiego i owakiego. Odpowiedzi podobne do udzielonej przeze mnie przed chwilą zazwyczaj ich zniechęcały i odchodzili, ale dziewczyna stała dalej.
OdpowiedzUsuń- Taaak? – Znałam jej twarz, ale nigdy z nią nie rozmawiałam. Chodziłyśmy, zdaje się, do jednej grupy na czarach i zaklęciach, ale jakoś nie było okazji zagadać. – O co chodzi?
Lexy mogła wydawać sie naiwna na pierwszy rzut oka i nieco roztrzepana,ale wbrew pozorom była dobrym obserwatorem. Lubiła grac taka,która nic nie dostrzega,by zaskoczyć druga osobę. teraz właśnie taka sytuacja miała miejsce. Uniosła jeden kącik ust do góry, ni to w uśmiechu, ni to w jakimś innym celu tak po prostu.
OdpowiedzUsuń- Tak w dziesiątce-przyznała patrząc na drzwi,które znajdowały sie po jej prawej stronie- Tylko nie rób niespodziankę,bo pazurki mam ostre-niby to żartowała,ale jeśli ktoś był sprytny wyczuł w tym ziarno groźby.
Maryse była dziwna. Lubiła osoby, które stawiały jej opór i nie bały się jej skrytykować. Ludzie, którzy zbyt łatwo ulegali nic dla niej nie znaczyli. Gdyby ta dziewczyna uśmiechnęła się tylko, odkaszlnęła i z bananem na twarzy oddała jej paczkę chusteczek, to nie zwróciłaby na nią uwagi. Wampirzyca uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
OdpowiedzUsuń-Nie wiem czy wiesz, ale dość trudno znaleźć ten klejnot- tym razem nie dmuchnęła jej dymem w twarz. Zgasiła niedopałek papierosa i wyrzuciła do śmietnika.- Może ja lubię być poparzona?- Mary zaczęła bardzo wolnym krokiem iść w nie określonym kierunku. Właściwie w dupie miała Dyrektorkę i to czy nieznajoma idzie za nią.
- Odurzający? – Z zaskoczenia aż przerwałam swoją pracę. Żesz w mordę, po co jej uroki odurzające? – Hm, specjalizuję się w magii niewerbalnej oraz magii żywiołów, więc – niestety – nie mogę ci pomóc. A do czego ci ten urok? Bo może dałoby się spróbować czegoś innego.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie, że dziewczyna przyszła z tym do mnie. Może i kiedyś byłam jedną z najlepszych, jeśli o magię, ale te czasy minęły. Odkąd przyjmuję leki, partaczę niemalże wszystko. Ale ona oczywiście wiedzieć o tym nie mogła…
Tak, czy siak, nie byłam najodpowiedniejszą osobą do nauki czarów. Powinna zapytać jakiegoś nauczyciela.
W głowie usłyszałam ciche dzwonki alarmowe, ale nie zwróciłam na nie większej uwagi.
Lexy oparła się plecami o ścianę,ale nadal była zwrócona przodem do dziewczyny.
OdpowiedzUsuń-Mało który facet jest coś warty-przyznała,bo tą sentencje uważała za prawdę. Jej uwagę po chwili przykuły papierosy dziewczyny, tak sama nie paliła,ale innych z nałogu nie zamierzała wyciągać. Słysząc jej kolejne słowa uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.- Trzeba tez uważasz komu i z czego się zwierzasz-przyznała,bo jeśli "chlapiesz" informacjami o sobie, czy kimś na prawo i lewo może być nieciekawie.
-Może jeszcze kiedyś pójdziemy tam do klubu?-zagadnęła po kilku minutach ciszy.
Matthew jakoś kompletnie nie miał dziś nic do roboty, więc najnormalniej w świecie postanowił trochę ponabijać się z innych. W tym celu znalazł się na jednym z korytarzy szkoły i oparł się o ścianę. Spokojnie lustrował wszystkich swoim spojrzeniem. Co jakiś czas rzucał do innych jakieś kąśliwe komentarze.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie do jego uszu dobiegł jednak dźwięk, który wręcz w dziwny sposób przebijał się przez resztę hałasów. Zmarszczył brwi w poszukiwaniu czegoś lub kogoś, odpowiedzialnego za to. Szybko zorientował się, że to stukot obcasów. Jakaś czarnowłosa dziewczyna właśnie zmierzała w jego kierunku. Cóż, jej jeszcze tutaj nie widział.
- Owszem- mruknął krótko, ale chwycił jej dłoń, którą po chwili ucałował- Matthew. Knight- również dodał swoje nazwisko- Jesteś tu nowa czy po prostu wcześniej jakoś Cię nie zauważyłem?- przekrzywił głowę.
[Skoro problemu z zaczynaniem nie masz, to troszkę cię wykorzystam i o zaczęcie poproszę. No i witam.]
OdpowiedzUsuń[W sumie to Sky dopiero niedawno wróciła do szkoły po niemal roku przerwy, więc znać się nie muszą, o. A wpaść mogą na siebie, gdzie tylko zapragniesz.]
OdpowiedzUsuń- Wiązanie z kimkolwiek jakąś błaha formułka, jak dla mnie ta idea jest bez sensu-wyraziła swoje zdanie i wzruszyła lekko ramionami.
OdpowiedzUsuń-Skoro nie masz innych planów to chodźmy-przyznała przeciągając się nieco- Dawno nie wychodziła poza mury szkoły,-powiedziała,ale było to w sumie kłamstwo,bo dwa czy trzy dni temu miała występ w jednym z pubów. Czas to jednak jest pojecie względne.
Na twarzy Maryse pojawił się kpiący uśmiech. Ta dziewczyna z każdą sekundą podobała jej się coraz bardziej.
OdpowiedzUsuń-Miałam pierścień z Lapis Lazuri, ale gdzieś mi się zapodział, a wszystkie czarownice są zbyt zajęte by mi zrobić nowy- wampirzyca wzruszyła ramionami. Właściwie to jeszcze żadnej czarownicy nie prosiła o stworzenie pierścienia, bo bardzo rzadko wychodziła z pokoju. Ale wiedziała od jakiejś wampirzycy, która też nie miała biżuterii z Lapis Lazuri, że wszystkie wiedźmy mają już bardzo długie kolejki na owe kamienie.
Modlitwa dziewczyny zdecydowanie nie została wysłuchana. Uwielbiam zwierzęta i nie pozwolę, by działa się im jakakolwiek krzywda.
OdpowiedzUsuń- Mogę cię zapewnić, że nie działają. Przynajmniej większość. Jest ich dość dużo, ale – z tego, co mi wiadomo – trzy są specjalistyczne. Jeden na Istoty Dnia, drugi na Dzieci Nocy, a trzeci jest właśnie dla zwierząt. W średniowieczu i czasach wcześniejszych faszerowano nimi martwe drobne zwierzęta oraz wszystko, czym posilały się dzikie bestyje… - Słowo „bestyje” wypowiedziałam takim tonem, jakby chodziło o jedno z moich kociąt. Doprawdy, przestałam się dziwić, że ludzie istotnie brali mnie za wariatkę. Dobrze chociaż, że nie śmierciożerną, bo to już by była tragedia. - … by móc je łatwiej upolować. Nie umiem ich przyrządzić. Moje moce rządzą się własnymi prawami i nie mam ręki do przygotowywania takich rzeczy.
Z udawanym smutkiem wzruszyłam ramionami. Choćbym nawet umiała zrobić jakikolwiek urok, w życiu bym o tym nie powiedziała tej dziewczynie! Nie pozwolę, aby ktokolwiek zagrażał zwierzętom!
- A tak ogólnie to... Kim ty jesteś?
[ Muuuuzyka <33333 To co będzie wątek, czy nie? ;P ]
OdpowiedzUsuń[ Dziękuję :> Tak, a dokładnie o "Beautiful Dangerous", genialne!
OdpowiedzUsuńWątek... Ciężko ustalić jakiekolwiek powiązania, więc może zacznijmy od początku i zobaczmy co się stanie? Zaczniesz czy ja mam? :> ]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[ Dobrze, jednak od razu przepraszam za jakość!]
OdpowiedzUsuńWystrój pokoju numer 16 dla większości uczniów tej szkoły był jedną wielką zagadką oraz tematem coraz to nowszych i bardziej absurdalnych plotek. Jedni utrzymywali, że przez dziurkę od klucza widzieli basen na środku pokoju, a inni mówili, że ściany pokryte są wodorostami.
Mieszkanka ów tajemniczego pokoju nie zaprzeczała ani też nie potwierdzała, a wszelkie pytania zbywała ciszą lub zmieniała temat.
Prawdą było, że Ariadna traktowała swój pokój jak świątynie. Tylko ona oraz nieliczne istoty mogły w nim przebywać. Jednak nawet ona czasem miała dość czterech ścian.
Próbowała skupić się na fabule lecącego w telewizji melodramatu, jednak cały czas coś rozpraszało jej uwagę. Nie mogąc opanować się od ciągłego poprawiania poduszek oraz wyrównywaniu wiszących na ścianie obrazków, wyszła z pomieszczenia zamykając je na klucz.
Swoje kroki skierowała na zewnątrz. Gdy chłodny wieczorny wiatr zaprosił do tańca jej gęste włosy usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się a z jej otwartych warg wydobyło się ciche "oh", które bardziej wyrażało zaskoczenie niż przerażenie, w końcu myślała, że jest sama.
[ ale qupa!Przepraszam. ]
Chłopak kiwnął głową, a potem wzruszył ramionami. Taki scenariusz był bardzo możliwy. Matthew zwracał zazwyczaj uwagę tylko na tych, których już znał (i przyjaciół i wrogów) oraz na tych, którzy sami go zaczepiali. Kompletnie nie widział celu w przyglądaniu się innym osobom. Niby mijał wszystkich codziennie w szkole albo w akademiku, ale nie pamiętał nawet ich twarzy. Matt po prostu nie zakrzątał sobie tym głowy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego czarnowłosy stał teraz i uważnie lustrował Lewans wzrokiem.
- W takim razie mamy chyba coś wspólnego- rzucił krótko.
Taka była prawda. Knight chodził zawsze własnymi ścieżkami.
- W takim razie jak długo już tu jesteś? No i... kim właściwie jesteś?- uniósł brwi.
Matthew potrafił rozróżniać jedynie inne wampiry i wilkołaki. No i może jeszcze nefilim, które miały wokół siebie specyficzną aurę. Wiedział jednak, że dziewczyna nie jest żadną z tych osób.
Dobrą? Dziewczyna ewidentnie coś kręciła. Nie, żebym się przechwalała – bo tego nie robię n i g d y – ale każdy, kto mnie znał, nazywał mnie czarownicą wspaniałą lub przynajmniej świetną. Byłam jedną z najlepszych w swoich fachu.
OdpowiedzUsuń- Avril Folle – przedstawiłam się mimo wszystko, bo kulturę trzeba zachować zawsze. – A któż to się kryje pod nazwą „znajoma”? Z takimi pytaniami powinnaś się prędzej udać do nauczyciela Czarów lub Zaklęć. Powinniście o tym wiedzieć obie.
Uniosłam wysoko naturalnie cienkie brwi, przyglądając się dziewczynie z zaciekawieniem. Denerwowała się, ale nie wiedziałam, czy jest po prostu nieśmiała, czy to coś innego.
Maryse przyjrzała się dokładniej czarownicy stojącej przed nią. Dlaczego ciągle miała wrażenie, że już ją kiedyś widziała? Wampirzyca nie odrywała wzroku od jej twarzy. Nie chciała się przedstawiać, ale mruknęła, że mówią na nią Mary, po czym złapała dziewczynę za podbródek i zmusiła do spojrzenia na siebie.
OdpowiedzUsuń-Czy my się już kiedyś nie spotkałyśmy?- właściwie to czerwono włosa nie kojarzyła nikogo imieniu Shirley, ale wolała się upewnić.
- Miłość-prychnęła na to słowo i minęła własnie schody,którymi mogłaby zejść na dół. Zamiast tego wybrała otwarte okno i jak zwykle spadła na przysłowiowe "cztery łapy" mimo że nadal nie zmieniła swojej postaci.
OdpowiedzUsuń-Jak dla mnie jest to słabość,której sama nie potrzebuje-przyznała szczerze i całkiem poważnie.- Przyjaźń owszem istnieje,a później jest tylko fizyczne przywiązanie i w większości przypadków wszystko sie potem psuje.-uniosła nieznacznie jeden kącik ust do góry i uważnie przyjrzała się dziewczynie- Ja raczej nie powiąże tej przyjemności fizycznej z przyjaźnią-zawahała się przez chwile- Chyba że ktoś będzie miał takie same poglądy na ten temat co ja.
[Witam, witam. Czy może Shirley miałaby ochotę na jakieś spotkanie z Marceliną?]
OdpowiedzUsuń