Album | Powiązania | Krwią pisane
H i s t o r i a
Urodziła się w 1782 roku w Christianie, współczesnej stolicy Norwegi zwanej Oslo. Jako jedyna żyjąca córka malarza Christophera oraz nauczycielki muzyki Estery ( dwójka dzieci zmarła od razu przy porodzie) była dla nich wszystkim. Rodzice zapewniali godny byt starając się, by niczego jej nie brakowało. Od najmłodszych lat tak samo, jak jej matka uwielbiała muzykę. Estera widząc zainteresowanie córki ową dziedziną otworzyła jej drzwi do świata nut. Uczyła ją gry na instrumentach; fortepianie, gitarze, harfie, a także i śpiewu. Po latach ochoczej nauki, jak i rozwinięciu się talentu Katherine grywała publicznie zdobywając duże uznanie swoich słuchaczy.
Prócz muzyki pasjonowała się także końmi. Uwielbiała jazdę konną, która zbliżyła ją do Panicza Knight'a. Młodzieńca, który mieszkał po sąsiedzku w swoim rodzinnym pałacyku. Lata mijały, a ich więź była coraz bardziej silniejsza. Lata mijały, oni stawali się coraz starsi, dojrzali a państwo Kinght oraz Vilberg byli niemalże pewni, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. Katherine oraz Matthew spędzali ze sobą dużo czasu, a często było czuć, że oboje chcą czegoś więcej. Jednak scenariusz zanoszącej się pięknej bajki przerwał pewien młodzieniec, który także pojawił się w życiu młodej dziewczyny. Był to niejaki Kurt, przyjaciel Matta. Od tamtej pory młodzieńce rywalizowali o serce dziewczyny, a jej coraz to bardziej zaczęło się podobać. Miała ich dwóch. Dwóch tylko dla siebie, mogła się bawić i jednym i drugim. Po pewnym czasie jednak wybrała Kurta, co złamało paniczowi serce. Nie sądziła, że wybór nie tylko okaże się niefortunną decyzją, lecz także będzie niósł ze sobą wiele tragicznych konsekwencji. Zraniony Matt uciekł miasta i nikt nie wiedział, co się z, nim stało. Po miesiącu jednak wrócił , ale nie był sobą. Zamordował także swoją ukochaną siostrę, a potem uciekł już na zawsze z rodzinnej Christiany. Relacje z Kurtem uległy całkowitej zmianie. Często kłócili się, Kurt nie miał do niej żadnego szacunku. W końcu się rozstali, a Katherine zaczęła tęsknić za młodym Knight'em. Całe miasteczko zaczęło ją obarczać winą, za to co przydarzyło się paniczowi. Zrozpaczona chciała umrzeć. Miała za sobą dwie próby samobójcze, które niestety jak dla niej nie przyniosły skutku.
Kilka miesięcy potem pewnego wieczoru, podczas spaceru w lesie została dźgnięta sztyletem oraz pozostawiona tam na pastwę własnego losu. Umierając powoli błagała o rychły zgon. Jednak stało się całkiem, inaczej. Vilberg została przemieniona w wampirzyce, przez nigdy nie poznanego wampira. Odzyskując w pełni świadomość kim jest nienawidziła siebie. Nie umiała dalej żyć pomiędzy ludźmi, więc uciekła z Christiany. Błąkając się samotnie po świecie szukała ukojenia zabijając. Nie umiała się odnaleźć. Na zawsze musiała pożegnać się z dawnym życiem.
Wspaniałą ewolucję przeszła kilka lat później, kiedy to schwytała małe dziecko pragnąc je zgładzić. Była głodna, pragnęła krwi. Trzymając je w ramionach jednak spojrzała w te małe, bezbronne zapłakane oczęta. Zrozumiała , że robi źle. Sama przed sobą przyznała się do swoich błędów. Za życia oraz za śmierci. Puściła dziecko i od tamtego czasu zaczęła żyć, jeżeli można to było nazwać życiem, inaczej. Postanowiła się zmienić. Samotna wędrówka ciągnęła się w nieznane, a tęsknota za rodzicami i Mattem była coraz to silniejsza. Na początku bieżącego roku przekroczyła progi Szkoły dla Dzieci Nocy. Będąc w tej szkole, nie sądziła że Go tam postać. Tak, Katherine po tylu latach spotkała Matthew. Z początku ich relacje nie były najlepsze. Teraz powoli wszystko wraca do normy. Czy będzie tak, jak kiedyś? To się dopiero okażę. W końcu mają całą wieczność.
W y g l ą d
Jej aparycje? Każdy swoimi oczami opisuję ja inaczej. Jednakże, kiedy spyta się kogokolwiek to powie, że jest piękna. Ma oblicze porcelanowej lalki. Jej mleczna i zimna jednak delikatna skóra przesiąknięta jest cudowna i zmysłową wonią tak samo, jak włosy. Gęste z natury rude kręcone długie włosy świecące w ogniu niczym ogień opadają swobodnie kaskadami na jej drobne ramiona. Wnet nawet dobrze na nią nie spojrzysz , a zahipnotyzują Cię jej kocie oczy. Zielone , o przeszywającym i tajemniczym spojrzeniu okalane wachlarzem rzęs. Uwagę zwraca także nie tylko jej prościutki nos, czy lekko zarumienione policzki lecz jej usta. Ładnie wykrojone, malinowe wargi wręcz wyśnione do całowania układające się w uroczy, wręcz niewinny uśmiech. Mówiono, że jej ciało to istna kraina rozkoszy. Drobna, wręcz filigranowa. Ubiorem często wraca do dawnych czasów, lecz także nosi bardziej nowoczesne kreacje. Uwielbia toczki, czy kapelusze. Nie stosuje zbyt mocnego makijażu. Zdecydowanie woli być naturalna.
C h a r a k t e r
Za życia była doskonałą manipulatorką. Idealnie pociągała swoje ofiary za sznurki nie mając najmniejszych skrupułów. Perfekcyjna intrygantka dla której liczyło się tylko własne dobro. Pieprzona egoistka rzadko licząca się z uczuciami innych osób. Wyrafinowana, oraz inteligentna aktorka odgrywająca rolę niewinnej i delikatnej dziewczyny godnej Oscara. Może w głębi duszy była dobra, lecz owa dobroć nie mogła się przebić przez gruby pancerz jej wad? Cała ta historia z dzieckiem, czy tęsknota za bliskimi odmieniła ją na dobre. Chęć poprawy była tak silna, że aż prawdziwa. Poznając ja obecnie, nie można uwierzyć w to, że kiedyś była inna. Katherine zmieniła się nie do poznania. Z zepsutej kobiety przeistoczyła się w subtelną, miłą i przyjazną dla otoczenia delikatną wampirzycę. Coraz częściej odzywały się prawdziwe uczucia sympatii. Toleruje inne rasy nie czując chęci mordu. Coraz częściej snuła refleksje na temat swojego dawnego zachowania. Pragnęła przemiany i jest dumna z tego, że rozbiła pancerz złych emocji. By ją poznać potrzeba dużo cierpliwości, oraz chęci. By pokochać pasji, miłości i namiętności.
[Ooo... Jak ja uwielbiam takie rude istotki! Masz może pomysł na wątek?]
OdpowiedzUsuń[Ej! A tamta karta? I wątki pod nią? Ja mam wszystko na pendrivie, ale ty? ;<
OdpowiedzUsuńDla pewności, podsyłam ostatni wątek z mej strony]
Zazwyczaj nie daję sobie „w kaszę dmuchać” i kiedy tylko widzę, że coś jest nie tak, od razu reaguję. Ostatnimi czasy jednak musiałam skupiać się na własnych problemach, więc – idąc śladem wampirze koleżanki – udawałam, że wszystko jest ok.
- O, nie, nie, nie! Jeszcze z tobą nie skończyłyśmy, moja droga. Sama stwierdziłaś, że wyglądasz, jakbyś cofnęła się do lat dwudziestych. Moim zdaniem, plasujesz się gdzieś na początku wieku dziewiętnastego. Sorry, moja miła. Jeszcze dwie pary dżinsów, sześć bluzek i co najmniej po jednej spódniczce i sukience. – Wyliczałam, odginając po kolei palce. – Wychodzi na to, że przebierzesz się jeszcze jakieś dziewięć razy. Wyskakuj z kiecki, idziemy dalej.
Zapłaciłam w kasie nim dziewczyna zdołała wyplątać się z sukienki i założyć własny strój, po czym zaczekałam na nią przed wejściem do sklepu.
- Jeszcze czeka nas przeprawa z butami, torebkami i wszelkimi dodatkami. I fryzjer. – Nie zamierzałam jej odpuścić. Powinna była przewidzieć, co ją czeka, kiedy tylko oddawała się w moje ręce.
[I, Kathy, błagam, weź przenieś licznik do osobnej ramki, bo mnie irytuje :| Szukałam dzisiaj ciemniejszego, to go wstawić nie mogłam. Znalazłabyś lepiej pasujący i wkleiła? Błagam :*]
Usuń[No coś Ty? Niezbyt zacnie w takim razie :/ Nie, nie odpisałem. Byłem zbyt pochłonięty wczorajszym meczem :D Najpierw nerwy przed (i wtedy mój mózg już nie funkcjonował prawidłowo), potem sam mecz, a na końcu wieeeeeelka radość! :D]
OdpowiedzUsuńMatt skłonił się po jej słowach. Wszystko to, co powiedziała, uznał za komplement.
- Wiele rzeczy uwielbiam jeszcze robić- udał, że się zastanawia, a potem pokiwał głową- Przecież mnie znasz, Katy- wzruszył ramionami.
Po chwili ujął jej głowę w dłonie i złożył na jej czole czułego buziaka.
Przez moment stał w miejscu i wpatrywał się w to jak dziewczyna ucieka. Rozkoszował się tym beztroskim obrazem oraz jej dźwięcznym śmiechem. Szczerym śmiechem, którego nie słyszał u niej już tak dawno. Mhm, Matthew ewidentnie za tym tęsknił.
W końcu jednak rzucił się do biegu. Fakt, może i Vilberg lubiła uciekać, ale miała na sobie sukienkę, a Matt, dodatkowo, był przecież mężczyzną. Niestety miała z nim małe szanse. Właśnie dlatego bardzo szybko udało mu się ją dogonić, a potem chwycić za dłonie. Pociągnął ją ku sobie w taki sposób, że dziewczyna wprost na niego wpadła.
- Oszukiwałaś- sapnął.- Nie policzyłaś do trzech. Teraz musimy zaczynać od nowa- uśmiechnął się cwaniacko.
[Cudowne zdjęcia! Podsuń mi jakieś pomysły, a zacznę, jak tylko wrócę znad jeziora.]
OdpowiedzUsuń- Raczej „Odnawianie Kathy” lub „Przeniesieni w czasie: Katherine w dwudziestym pierwszym wieku” – poprawiłam ją z uśmiechem. Zakupy mnie odprężały. Nie czułam żadnego ucisku, bólu, czy rozpaczy. W głowie mieniło mi się od cen, kształtów, krojów i kolorów ubrań.
OdpowiedzUsuń- Nie tylko dzisiaj. Czeka nas jeszcze manicure i pedicure, kosmetyczka, lekcja u stylisty… Może jeszcze pójdziemy do bieliźniarki, bo nie mam pojęcia, co chowasz pod tymi ciuchami z zeszłego tysiąclecia. – Moje ramiona uniosły się i opadły w geście mającym oznaczać „a co mnie obchodzi twoje zmęczenie i wszystko inne?”. Wreszcie miałam swoją własną, ludzką lalkę, którą mogłam ubierać, przebierać i manewrować po sklepach, jak chciałam.
Złapałam Katherine za rękę i wciągnęłam do kolejnego sklepu.
- Idź coś sobie wybrać – powiedziałam do koleżanki, po czym sama zagłębiłam się w mrowiu strojów. Wybrałam kilka rzeczy dla Kath oraz jedną zarąbistą sukienkę dla siebie. Czarna, gorsetowa, z tiulową spódnicą i fioletowymi dodatkami.
Tu Av, jakby co ;D
UsuńPrzemierzał korytarz zmierzając do swojego pokoju, który to na jakiś czas miał stać się jego nowym domem. Wtem zauważył jakąś postać na parapecie, a skoro paliła, to czemu mu nie wyłudzić od niej choć z jednego fajka. Ruszył się w jej kierunku. A kiedy ta rzuciła się na niego, zdał sobie sprawę, że jest wampirzycą. Wampiry były nieco szybsze od elfów, jak i na pewno silniejsze, jednak elfy cienia posiadały coś co niejednokrotnie potrafiło dawać im przewagę. Była to magiczna krew, która dla wampirów potrafiła być trująca. Ta sama krew, będąca przyczyną zagłady prawie całego gatunku elfów, gdyż była używana podczas rytuałów i tak bardzo pożądana przez magów. O ile więc krew zwyczajnych elfów chroniła wampiry przed palącym je słońcem o tyle, krew płynąca w żyłach Alexa potrafiła je zgładzić w nie więcej niż minute, wystarczyło, ze ten jedynie go ugryzie. Nie jednokrotnie ratowało mu to skórę, kiedy to wplątał się w jakieś tarapaty lub zawędrował do nieodpowiedniego łóżka.
OdpowiedzUsuńKiedy kobieta zawiesiła zęby tuz nad jego szyją, poznał znajomy zapach. Tak, to była Kath. Kiedyś los połączył ich ścieżki, a bez żadnych skrupułów rozdzielił, by teraz n powrót znów ich do siebie przywieźć. Widząc teraz, że dziewczyna odsunęła się, a na jej ustach zawitał uśmiech on również się uśmiechnął.
-A już myślałem, że zapomniałaś i chcesz mnie ugryźć - odparł rozbawiony ta sytuacją. -Swoją droga dawno Cię nie widziałem, od dawna tu jesteś? -Zapytał sięgając do kieszeni i wyciągając z niej paczkę papierosów, które podsuną teraz dziewczynie.
Kiedy ona podsunęła mu zapalniczkę, on przypalił swojego papierosa. Zaciągnął się jakby delektował się owym trującym dymem. Przyjrzał jej się teraz uważnie, w pomieszczeniu panował mrok, ale on przecież dobrze widział wszytko po ciemku, w końcu nie bez powodu niektórzy jego przodkowie mieszkali w jaskiniach głęboko pod ziemią. W sumie to może i to było powodem, dla którego zostali ochrzczeni Elfami Cienia. Cóż przodków już nie ma, jaskinie opustoszały, ale umiejętność pozostała. Słysząc jej odpowiedź na temat ich ostatniego spotkania, uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem. Cóż, kto by pomyślał jak ten czas szybko umykał, im ludzie bardziej szli z postępem technologicznym, tym mniej mieli czasu na przyjemności, a tym samym można było powiedzieć, że żyli szybciej. Czyżby i on wpadł w ten wir zdarzeń, czy po prostu nie przykładał znacznej uwagi do tych wszystkich ciągle zmieniających się dat.
OdpowiedzUsuń-Już nie powiem, kto mnie do tego namówił -strącił tylko śmiejąc się razem z nią. Furorę? Tak, chyba wywołał kolejny skandal jednocześnie zwracając na nich uwagę. Teraz pewnie gdyby zrobił coś takiego, nikt by się nie przeją, ale nie kiedyś.. To dopiero były czasy.
-Nie martw się na trzy setne tez się coś wymyśli -rzucił uśmiechając się zawadiacko pod nosem. Znów zaciągnął się papierosem i podszedł do okna, wyjrzał przez nie i wypuścił dym.
-Ja jestem od dziś -stwierdził i przeniósł na nią wzrok. Cóż jako, że dopiero co przybył, to nie wiedział jeszcze nic na temat jej "starej" miłości. Tak więc nic nie wspomniał na ten temat. -Ostatnio zrobiło się mało bezpiecznie -stwierdził i ponownie spojrzał przez okno. -Na tyle nie miło, że nawet ja muszę tu przeczekać -skrzywił się wypowiadając powoli słowa. Znów zaciągnął się dymem z papierosa. -Cieszę się, że Cię tu spotkałem -stwierdził odwracając wzrok od szyby i posyłając jej nieznaczny, ledwie dostrzegalny uśmiech. Nie tyle cieszył się, ze ją spotkał, cieszył się widząc ja żywą. No na tyle, żywą na ile można tak powiedzieć o wampirze.
[Sam zdecydowanie byłem z tych, którzy darli mordę xD]
OdpowiedzUsuńZnając Matta (a przynajmniej tego starego) i tak dałby jej fory. Tylko, że przecież można się jeszcze trochę podroczyć, czyż nie?
- Wiem o tym- stwierdził miękko, kiedy wyznała, że go uwielbia- Szanowną Panią również trudno nie lubić- uśmiechnął się lekko.
Mhm, teraz Matt w końcu wiedział co przez cały czas czuła do niego Katherine. W końcu też uszła z niego ta wielka złość na dziewczynę. W końcu mieli znów czyste konto. Zupełnie tak jakby niedawno dopiero co się poznali. To wszystko znacznie ułatwiało relacje między nimi.
Kiedy jej wargi zetknęły się z jego ustami, Knight poczuł dziwny, ale przyjemny dreszcz, przebiegający po jego plecach. Natychmiast przypomniał sobie wszystkie ich pocałunki i nagle strasznie za nimi zatęsknił. Miał ochotę mocno złapać panienkę Vilberg, a potem całować ją do utraty tchu. Coś jednak mu na to nie pozwoliło. Coś trzymało jednak jego emocje na wodzach.
Nagle zorientował się, że dziewczyna biegnie już w stronę koni. Nie biegł bo wiedział, że nie ma już sensu. Podszedł spokojnie do Katy, która głaskała już białego ogiera. Matthew zmarszczył brwi. Nigdzie nie widział swojej ulubionej aczkolwiek zadziornej, czarnej klaczy. Po chwili poczuł jednak, że coś dziabnęło go w ramię i kiedy się odwrócił, znalazł swoją zgubę. Poklepał konia po pysku, a potem wręcz natychmiast go dosiadł.
- Masz pomysł na cel naszej wędrówki?- spojrzał na rudowłosą.
- Zgoda- przystał na jej propozycję- Oczywiście, że pamiętam. Dziwię się, że Ty mogłaś o tym zapomnieć- powiedział i natychmiast ruszył.
OdpowiedzUsuńJuż dość długo na koniu nie jeździł, więc takowa jazda sprawiała mu teraz podwójną radość.
Zaśmiał się pod nosem, kiedy natknęli się na miejscowych drwali, którzy oczywiście nie odpuścili sobie zagadania do panienki Vilberg. Oczywiste było, że mieli ogromną słabość do takich kobiet jak ona. Kiedy wreszcie jeden z nich odezwał się bezpośrednio do Matta, ten skłonił się lekko.
- Pomyślimy- potwierdził słowa swojej towarzyszki, pożegnał się z mężczyznami i ruszył dalej.
Pewne przecież było, że nie zostaną tutaj aż tak długo. Były to bowiem jedynie wspomnienia. Pewne wizje w ich głowach.
Matt rzeczywiście nagle zamilkł. Patrzył tylko przed siebie z zamyśloną miną. Rozmyślał co dalej. Wiedział, że tutaj mogą pozwolić sobie na wszystko. Tutaj było w nim coś z tego dawnego Matta. W realu było przecież inaczej. Był już kimś innym.
- W porządku- odparł krótko.
To nie tak, że jej kłamał. Po prostu nie widział sensu w dzieleniu się na głos swoimi myślami. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Zerknął na nią i zmusił się do uśmiechu. Zaraz potem stęp przemienił w galop. Kochał to uczucie, kiedy kopyta konia z ogromną siłą uderzały o ziemię, a wiatr targał mu włosy.
- Jestem tego pewna – odparłam, bo pytanie dziwne nie było. Wiedziałam o …koligacjach, między tą dwójką. Cieszyłabym się ich szczęściem, gdyby w końcu się zeszli.
OdpowiedzUsuń„I trochę byś im zazdrościła”, powiedziałam do siebie w myślach karcąco. Cóż, taka była prawda, po co ją ukrywać? Od dawna miałam słabość do swojego przyjaciela. Właśnie, przyjaciela. Nie chciałam psuć naszych relacji. To było wpisane w moją naturę, tak samo, jak fakt cieszenia się cudzym szczęściem, nawet jeśli jakaś cząstka mnie czuła się przez nie pokrzywdzona.
Zatrzymał się przy jeziorze i poklepał klacz po czarnym pysku. Rozejrzał się. Wszystko wyglądało identycznie jak kiedyś choć Matt był pewien, że w rzeczywistości całe Oslo wraz z tym miejscem jest już inne. Stanął na trawie i pozwolił napić się koniu.
OdpowiedzUsuńUkradkiem zerkał na Katherine, ale tylko wtedy, kiedy ona tego nie widziała. Sam w głowie miał dokładnie to samo. Tysiąc pytań, a zero odpowiedzi. Przecież przez te wszystkie lata starał sobie ułożyć życie na nowo. Udało mu się dopiero całkiem niedawno. Wtedy, kiedy przekroczył mury Szkoły dla Dzieci Nocy po raz pierwszy. Potem zjawiła się Vilberg i cała oaza, którą tak dokładnie tworzył przez wszystkie wieki- nagle się rozpadła. Oczywiście cieszył się, że zna już prawdę, a dziewczyna żyje, ale... no właśnie, zawsze musiało być jakieś a l e, które w tym wypadku polegało na tym, że Matt kompletnie nic już nie wiedział.
- Ufasz mi?- spytał nagle ni stąd ni zowąd.
Minę miał poważną, a w jego głowie tworzył się już pewien plan. Knight zamierzał chociaż przez moment 'nie myśleć' i cieszyć się z tych beztroskich chwil. Nawet jeśli potem dziewczyna miała go za to znienawidzić. Cóż, taki właśnie był Matthew. Robił rzeczy, nie myśląc o ich konsekwencjach.
Słońce spokojnie chyliło się ku zachodowi, obłoki zniżały się barwiąc na przeróżne ciepłe, przyjemne dla oka i niesamowicie malownicze kolory. Las, okoliczne łąki stały się ostoją dla Dzieci Nocy, które mając dość zajęć postanowiły wylęgnąć wręcz stadami na zewnątrz. No dobrze. Dosyć tego pieprzenia. Gdzie była w tym wszystkim Blanka?!
OdpowiedzUsuńMianowicie, panna Tepes wchodziła po poszczególnych schodkach przy akompaniamencie stukotu niebotycznie wysokich obcasów. Przed nią szedł dobrze zbudowany mężczyzna, który niósł jej bagaże. Była rozdrażniona spotkaniem z Knightem. Ot, piękne rozpoczęcie pobytu w tym zamczysku.
Nie rozumiała, czemu wszyscy tak się raptem dziwili jej przyjazdowi? Co to miało do rzeczy? Miała kaprys, przyjechała, tyle. Niech nie wnikają. Ale nie. Taki Knight musiał od razu dopatrywać się czegoś więcej. Skurwiel.
Spojrzała na numerek od klucza, a następnie na drzwi. Cholera. Pewnie jakaś napalona nastolatka z mnóstwem plakatów nad łóżkiem. A mogła zażądać osobnego pokoju...
Otworzyła drzwi. Mężczyzna postawił bagaże w środku i zniknął, gdy ta pstryknęła palcami. Nigdy by nie pomyślała, że wchodząc tutaj trafi na orgię. Bo to tak wyglądało. Do tego zapach krwi. Wszędzie...
Uniosła wysoko brwi na widok nikogo innego jak... Vilberg. No wspaniale.
Przełknęła cicho ślinę i spojrzała na leżącego mężczyznę. Oczy jej nieznacznie pociemniały, ale nic poza tym.
- Katherine Vilberg... Jak zawsze wiecznie nienasycona - rzuciła z przekąsem, choć na bladych wargach pojawił się cień uśmiechu.
Szlag ją trafiał od wszechobecnego zapachu krwi. Metaliczny, o ile tak to można było nazwać. Do tego woń męskich perfum. To wszystko mogło działać na byle kogo niczym afrodyzjak. Ją tylko irytowało.
OdpowiedzUsuńMachnięciem ręki zatrzasnęła drzwi, a zaraz po tym przyciszyła muzykę. Nie będzie się wydzierać, aby usłyszeć samą siebie. Zrobiła kilka kroków w przód, podchodząc do pierwszego lepszego chłopaczka. Skrzywiła się widząc jego głęboką ranę w okolicach szyi.
- Jesteś tak nierozważna, czy tak zdesperowana, Vilberg? - Mruknęła i przyłożyła dłoń do śladów po zębach wampirzycy, aby po cichym szepnięciu zatamować krwawienie, a po pożywianiu się jej nie pozostał nawet ślad. Pochyliła się nad chłopakiem, szepcząc mu zaklęcie do ucha. Teraz był pod jej władzą. Podobnie zrobiła z ledwie przytomnym blondynem.
- Jak zwykle muszę sprzątać Twój bałagan - warknęła i kopnęła trzymanego przez nią uczniaka w nogę. Jego też wyleczyła i zauroczyła.
- A teraz wszyscy się ubierzecie i będziecie zapieprzać do swoich pokoi, jakby nigdy nic. Zapomnicie o tym wszystkim, a gdy się obudzicie, będziecie mieć cholernego kaca - syknęła jadowicie. Dopiero gdy zniknęli, usiadła na swoim łóżku.
- Ja pierdolę, Vilberg. Nic się nie zmieniłaś... - mruknęła i zapaliła papierosa. Ot, chwila relaksu.
[Pomysł na wątek? Ja mogę zacząć:):)]
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda. Gdzieś tam, głęboko nadal tkwiła w nim cząstka tego starego Matta, którego znała Katherine. Pomimo wszystko on naprawdę cholernie się zmienił. Pomijając nawet fakt, że teraz był wampirem. Tutaj chodziło po prostu o to, że Knight był teraz takim trochę zimnym dupkiem, olewającym to co w danej chwili mu nie odpowiadało. W tym momencie jednak liczyło się jednak coś innego. Zabawa.
OdpowiedzUsuńTutaj i teraz. Hic et nunc. Zabawne. Taki właśnie miał wytatuowany napis na prawej ręce.
Matthew pokiwał głową, a potem ruszył ku dziewczynie z poważną miną.
- Lepiej już teraz przeproszę za to co zamierzam zrobić- odparł sucho, co rzeczywiście brzmiało dość groźnie.
Jak to jednak miał w zwyczaju, jedynie się z nią droczył. Chwycił ją mocno, przerzucił przez swoje ramię i trzymając jej drobne ciało w swoim żelaznym uścisku, zaczął kierować swoje kroki ku jeziorku.
- Nie powinnaś była mówić, że mi ufasz- zaśmiał się złośliwie pod nosem, kiedy stał już po kolana w wodzie.
Zaraz po tych słowach, wziął zamach i wrzucił Vilberg do wody.
- Tak myślisz? A więc dziękuję- wypiął dumnie pierś, kiedy w końcu stanął na nogach.
OdpowiedzUsuńPogoda była bardzo ładna, więc kąpiel w jeziorze była wręcz wskazana. Co prawda woda nie była idealna, ale przynajmniej porządnie chłodziła.
W pewnym momencie dziewczyna zniknęła mu z oczu, więc zawołał ją kilka razy. Szybko jednak zorientował się w całej sytuacji. Dobrze wiedział, że dziewczyna robi mu teraz na złość, więc nie musiał się martwić.
Zanurkował jednak i szybko zauważył, że Katherine próbuje nie chichotać, wstrzymując oddech. Podpłynął pod nią, a potem się wynurzył. Rezultat był taki, że znów oboje byli na powierzchni.
- Przykro mi, Vilberg, ale mnie bardzo trudno oszukać czy przestraszyć- uśmiechnął się łobuzersko, ukazując kły.
-Tak, tak. Ciekawe kto krzyczał: "Pij! Pij! Będziesz łatwiejszy." Jakby Ci to jakąś różnice robiło - powiedział rozbawiony i pokazał jej język. On również dobrze czuł się w jej towarzystwie i wiedział, że będąc z nią mógł pozwolić sobie na pewne gesty, które wśród innych byłby by prawdopodobnie niedopuszczalne. Jak na przykład owo trochę infantylne zachowanie.
OdpowiedzUsuń-A co do tego striptizu to jeszcze pomyślimy -powiedział uśmiechając się enigmatycznie. Patrzył na nią wesoło, tymi samymi oczami, przez które zwykł wydawać się chłodny i zdystansowany. Mało kto widział je wyrażające jakiekolwiek pozytywne emocje.
-Osobiste porachunki -powtórzył za nią i spoważniał. takie określenie jakiejkolwiek sprawy nigdy nie kojarzyło mu się zbyt przyjemnie. -To coś poważnego? -Zapytał aby móc się upewnić. Bo o ile kojarzył Matta z opowieści dziewczyny, o tyle nie było mu dane jeszcze nigdy do spotkać. Z reszta Alex nigdy nie przepadał za nadmiernym towarzystwem.
-Ty także nic się nie zmieniłaś, chociaż chyba u wampirów to swego rodzaju atut -stwierdził, a słysząc pytanie dziewczyny uśmiechnął się lekko. Zaciągnął się, jakby wcale nie śpieszył się z odpowiedzią na jej pytanie. Strzepnął popiół za okna i oparł się łokciem o parapet.
-Znasz mnie. Nie zwykłem szukać sobie towarzystwa na silę. A jeśli pytasz o kobiety to przewinęło się kilka, ale nie było to nic wartego uwagi -stwierdził zgodnie z prawdą. Co jak co, ale jemu raczej trudno było się do kogoś przywiązać, a ludzie są na tyle nietrwali i krusi aby nie móc zwrócić na siebie jego większej uwagi.
- I dobrze Ci tak- wzruszył ramionami- O to chodziło- posłał jej kolejny łobuzerski uśmiech.
OdpowiedzUsuńCóż, zupełnie nie spodziewał się, że chwilę potem wyląduje w stogu siana. Czuł jak to obrzydlistwo klei się do jego całego ciała. Musiał jednak przyznać, że było mu całkiem wygodnie. No... może nie licząc tych kilku źdźbeł, które wbijały mu się tu i ówdzie. Westchnął cicho i spojrzał na Katherine przymrużonymi oczami.
- Wiesz, że nie masz ze mną szans, prawda?- powiedział jakby nigdy nic, a potem niesamowicie szybko złapał ją za rękę i pociągnął.
Teraz i Vilberg leżała w sianie.
[Witam. Z chęcią wysłucham propozycji i wszelkich pomysłów. Mój mózg zabija praca i słońce... :P]
OdpowiedzUsuń[Kłóciłoby się to odrobinę z jego "byciem egoistą", chyba, że po prostu przypadkowo podarował odrobinę swojej krwi umierającej, choć wcale nie liczył, że ją uratuje. Podarował krew, a potem zniknął.]
OdpowiedzUsuńCzarnowłosy siedział i z przyjemnością podziwiał odbijający się w tafli wody księżyc. Gdyby nie fakt, że dzisiaj już raz się do niej wpakował, z pewnością chętnie popływałby w blasku księżyca. Było w tym coś magicznego. No i jeszcze gwiazdy! Matt uwielbiał się w nie wpatrywać. Może i było to dziecinne, ale jemu sprawiało przyjemność.
OdpowiedzUsuńTrzeba było przyznać, że Knight trochę zapomniał o świecie innym niż ten. Zapomniał o tym, że obecnie są tak naprawdę w szkole, w zupełnie innych czasach. Zapomniał nawet o zaproszeniu, które złożył im drwal z lasu. Matthew zerknął nagle na Katherine.
- Zimno Ci?- zapytał lekko zdziwiony; przecież byli wampirami.
Potem spokojnie jej wysłuchał i na koniec lekko wzruszył ramionami.
- Nie masz za co dziękować, ponieważ i dla mnie były to bardzo miłe chwile- uśmiechnął się lekko pod nosem.
To była prawda. Chłopak ostatnio miał wiele na głowie i nie miał czasu na beztroską zabawę. Dzisiaj wreszcie sobie na to pozwolił. Pozwolił sobie również na błogi odpoczynek od ważnych spraw.
Szybko jednak pokapował się co planuje zrobić Vilberg. Spanikował. Tak, tak. Matthew Knight wpadł w panikę. Dlaczego? Ponieważ sam nie wiedział co ma zrobić. Przecież niegdyś kochał tę dziewczynę! Wiadome było, że w jego zimnym sercu na nowo zapaliła się jakaś iskierka. Tęsknił za jej zapachem i dotykiem skóry. Z jednej strony naprawdę chciał ją pocałować. Jednak z drugiej strony coś mu na to nie pozwalało. Ach tak. Teraźniejszość. To właśnie wtedy wszystko do niego powróciło. Zdał sobie sprawę, że nadal tkwią w wizji, w której wiecznie pozostać nie mogą. Jednak, kiedy jej usta zaczęły czule całować jego... sprawy się pokomplikowały, ponieważ Matthew się w to wciągnął. Przysunął ją bliżej do siebie i odwzajemnił pocałunek. Nie trwało to jednak długo. Silne emocje, które wstrząsnęły wampirem, spowodowały, że krajobraz wokół nich na nowo zaczął się rozmywać aż w końcu zupełnie zniknął.
Odsunął się od dziewczyny, kiedy znaleźli się na powrót w pokoju Katherine.
Coz. Matthew to czul. Czul, ze dziewczyna na nowo rozpalila do niego uczucia. Hm, a moze one po prostu nigdy nie zgasly? W kazdym razie wampir stal troche jak zamurowany. Nie odzywal sie i nie ruszal. W jego glowie panowal taki chaos, ze chyba wolalby w obecnej chwili w ogole nie istniec. Nie lubil podejmowac powaznych decyzji. Bal sie podejmowania waznych decyzji. Teraz bylo mu dodatkowo ciezko. Przeciez dziewczyna pojawila sie akurat wtedy, kiedy zaczal sobie ukladac na nowo zycie i... no coz. Ona na nowo je pokomplikowala.
OdpowiedzUsuńOd tamtego czasu Knight zupelnie przypominal tego wampira, ktorym byl na poczatku istnienia tej szkoly. Zimny, obojetny i chodzacy wlasnymi sciezkami w samotnosci. Popadl w swego rodzaju letarg. Pozwolil sobie na tak zwana 'znieczulice'. Pozbyl sie jakichkolwiek emocji. Nie chcial rozmyslac.
Ktorejs nocy Matthew poczul cos dziwnego i obudzil sie. W koncu byl wampirem. Mial wyczulone zmysly. Czul czyjas obecnos w pokoju i z pewnoscia nie byla to Avril, ktora spala smacznie za scianka obok.
Czarnowlosy z gracja i bezszelestnie podniosl sie z lozka. Mial gdzies fakt, ze jest na samych bokserkach. Ktos siedzial na barierce jego balkonu! Przez moment pomyslal, ze to Lowca, ale przeciez Lowca natychmiast by go zaatakowal, a nie spokojnie ogladal gwiazdy. Wlasnie dlatego chlopak zmierzwil sobie jeszcze wlosy dlonia, a potem po cichu ruszyl ku drzwiom balkonowym. W polowie drogi juz wiedzial kto to. Rozpoznal ruda burze wlosow. Oparl sie o framuge.
- Sa stad jakies wyjatkowe widoki?- uniosl brew.
- Zapewne jak na kazdym innym balkonie- wzruszyl ramionami.
OdpowiedzUsuńMowil dosc cicho. Nie chcial obudzic Avril, a przeciez doskonale wiedzial, ze Katherine i tak go doslyszy.
- Nie masz mnie za co przepraszac. Nie skrzywdzilas ani mnie ani nikogo z moich bliskich, wiec...- tutaj ponownie wzruszyl ramionami- Widocznie mialas taka potrzebe, wiec to powiedzialas.
Knight zdawal sobie sprawe, ze dziewczyna zapewne oczekuje tego, iz zaprzeczy. Ze te slowa w rzeczywistosci maja dla niego wielkie znaczenie. Niczego jednak wiecej na ten temat nie powiedzial. Dlaczego? Bo sam nie wiedzial co. Przeciez bylo to dla niego nadal wazne i w ogole, ale... czy nadal mialo to wszystko sens?
Po chwili przekrzywil glowe niczym nasluchujacy szczeniak i uwaznie sie jej przyjrzal.
- Zrobisz jak bedziesz chciala, Katherine- przyznal zgodnie z prawda- Ja Cie nigdzie nie wyrzucam.
Coz, gdyby odpowiedz na to pytanie byla tak prosta to wampir nie mialby sie czym przejmowac. Niestety tak nie bylo. Matthew zmarszczyl czolo, a potem wzruszyl ramionami.
OdpowiedzUsuń- Jestes dla mnie Katherine Vilberg. Jestes miloscia mojego zycia... dawnego zycia, Kathy- patrzyl jej w oczy, mowiac to wszystko szeptem.
Na Aniola, jak on nie chcial jej ranic! Nie mogl zniesc widoku jej smutku. Ale musial byc z nia szczery. Nie mogl trzymac jej w niepewnosci czy w zludzeniu tylko dlatego, ze jakas czastka jego nadal ja kochala.
- Chcialbym, ale chyba juz przywyknalem do braku tamtych czasow. Dobrze wiesz, ze to wszystko nie jest i dla mnie latwe, Katherine. Ale czas plynie nieublagalnie. Minelo tyle lat, tyle rzeczy sie wydarzylo- zamilkl na chwile, by potem kontynuowac- Gdybys zjawila sie jakies 3 lata szybciej... chociaz te 3 lata...- teraz znow wpatrywal sie w pusta przestrzen gdzies ponad jej ramieniem.
Nie było sensu jej okłamywać. Westchnął i spojrzał jej w oczy.
OdpowiedzUsuń- Tak, Katherine, w tym czasie zdążyłem poznać naprawdę wiele wspaniałych osób, które mi pomogły odciąć się od przeszłości.
Coś ścisnęło go na wysokości piersi. Ogromny żal.
Chwycił ją za dłoń.
- Nie chcę żebyś odchodziła. Nie każę Ci tego robić, Kathy- wyszeptał- Zostań i ułóż sobie życie na nowo. Tak jak zrobiłem to ja.