poniedziałek, 2 lipca 2012

You think that it's just me teasing you

  Znasz ją. Musisz znać. Każdy zna. Szkolna gwiazda? Chyba Cię do reszty popierniczyło, nie ważne, kim jesteś, naprawdę. Raczej nie o to chodzi. Nie ma świty rozgadanych, różowiutkich laleczek, trzyma się na uboczu, w rzeczywistości nie chce zwracać na siebie uwagi. Ale tak się ponoć nie da, z tego, co mówią uczniowie. Jej krok jest zdecydowany i pewny siebie, lekko koci. Krągłymi biodrami porusza tak, jakby była do tego stworzona, tym samym ciesząc oczy przechodzących przedstawicieli płci ponoć silnej. Tu jednak nie chodzi o to, że jej kształty są co najmniej nad wyraz przyjemne, a twarz niemal anielska, a o to, że na wszystkich patrzy swymi zielonymi oczętami spod przysłowiowego byka. Spod czarnego podkoszulka lekko widoczne są zarysy umięśnionej sylwetki dziewczyny, a spojrzenie, jakim obdarza, ludzi zwyczajnie odpycha. Zresztą, nie tylko to. Wzbudza respekt. Większość zwyczajnie się jej boi, chociaż tak naprawdę nie ma czego.
  Podchodzi do szafki. Otwiera ją. Od tak ściąga z siebie górną część odzieży, przez co możesz przyjrzeć się jej wyrzeźbionemu brzuchowi dokładniej. Zahipnotyzowany gapisz się na niego, nawet nie zwracając uwagi na dwie pełne półkule nieco wyżej, teraz skryte jedynie przez czarny koronkowy biustonosz. Dziewczyna szybko narzuca na siebie wygodniejszą koszulkę; szarą, szeroką, chyba nawet męską. Widziała Cię. Masz przekichane.
Wprawdzie to, co zrobiłeś, nie było niczym wielkim, zasadniczo to swym zachowaniem niemal kazała patrzeć w swoją stronę, ale ona przecież wie lepiej. Zawsze wie lepiej, wiec i każdego przegada; albo za pomocą ciętego języka, albo wyszukanych argumentów. Ale wiedz jedno; jest uparta. Znajdzie Cię i ukręci łeb za to, że potraktowałeś ją jak wystawę muzealną.

Briseis Grant - dziewiętnaście lat, trzynasty kwietnia, Nowy Orlean - wilkołak - pokój siódmy - urodziwe dziewczę - wybuchowa - uparta - pozornie spokojna - wzbudzająca nieuzasadniony lęk - nieporadna - zdecydowana - miła - sarkastyczna - wredna - pomocna - egoistyczna - pełna sprzeczności


Afiliacje || Galeria || Zapiski


[Nie potrafię napisać przyzwoitej karty ostatnimi czasy, więc macie to coś w zamian. Na wątki jestem chętna, na powiazania też. Mordki użyczyła panna Cobain, w tytule cytat z piosenki Blue Orchid.]

42 komentarze:

  1. [Ach Ty, zasłoniłaś mnie! Wisisz mi wątek, ot co, o. ... Dobra, cicho, już mi dzisiaj na mózg coś padło. Właściwie to nawet nie tylko dzisiaj... Mniejsza. Tak czy siak - witam serdecznie na blogu.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jak wątek chcesz zacząć, to ja się naprawdę nie obrażę, a gdzie tam! A poczekać mogę, spokojnie, rozumiem i wiem jak to jest, więc lu, nie musisz się spieszyć. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nakazuję Ci zacząć wątek z Avriliego och Folle!



    ...Jeśli masz na niego ochotę, oczywiście ;>]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Avril Folle... Nie wiem, co się stało... Eh... ;D

      Usuń
  4. [Madame, kierować się śmiałam różnicami w charakterach postaci naszych, co by rzekłszy nie stwierdzić, że przeciwieństwami, niczym czerń i biel, zdają się być.

    Nie umiem pisać tak ładnie, jak ty. Niech będzie, że jakieś zachowanie Twojej postaci wzbudzi konsternację Avril Folle, bo to, w gruncie rzeczy, dobrze wychowane stworzenie jest.

    I śmiem jeszcze zapytać, o co chodzi z tymi dziećmi? Mam kuzyna, pięć lat. Nie wytrzymałam z nim dzisiaj nawet godziny z trzech, które miałam z nim spędzić... Oddałam go na przechowanie starszemu rodzeństwu. Innymi słowy: też mam dość dzieci. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Dzień Dobry! Postać ciekawa, nie powiem, więc... Żądam wątku, a co! Zacząć mogę, jednak wcześniej prosiłabym o podsunięcie pomysłu na powiązanie lub okoliczności :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Och, jakaż pani miła, panno Senseless. Dziękuję, chętnie skorzystam z Earl Grey'a.
    Oczywiście, oczywiście, drobnej postury istotka moja raczej przeciwko przejęciu roli bieli nic mieć nie będzie. I zgadzam się - a jakże by inaczej? - w czerni pańskiej kobietce do twarzy będzie bardziej.
    Czegoż to pani nie mówi? Klnie jak szewc? Toż to nie wypada młodej damie! Oj, tak, nie wypada. Wszak w cywilizowanym świecie przyszło nam żyć, nieprawdaż? I przepychanki z uczniami? Nawet moją konsternację nowiny szanownej pani wzbudzają. Tak, tak, konsternację. Pozwoli pani, że na pobicie Panu naszemu ducha winnej szafki nie zezwolę. Kłótnie już widziałam, nużące być wielce potrafią. Milady zezwoli, wybiorę jednak przepychanki. Spektakl ten ciekawym się być zapowiada a i widziany przeze mnie jeszcze nie był. Któż go rozpocznie, jeśli mogę spytać?]*

    [*Dalej nie umiem :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wątek jak najbardziej, ale czuje się jeszcze dość niepewnie na tym gruncie. Co powiesz na to, żeby kojarzyli się z widzenia jeśli chodzi o powiązanie, bo z tego co mi się zdaje to dość mała szkoła. A jeśli chodzi o wątek, to może spotkanie w lesie, kiedy to Grant na przykład przygotowywała się do pełni czy coś w tym rodzaju..? Jeśli masz inny pomysł to wal śmiało ;D]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Okay, poczekam, nigdzie mi się nie śpieszy. ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  9. Siedział na gałęzi drzewa jakieś trzy czy cztery metry nad ziemią. Plecami oparł się o konar, jedną nogę zgiął w kolanie i oparł na gałęzi przed sobą, a druga pozostawił zwisającą swobodnie w dół. A jakże. Co go podkusiło, żeby się tu wdrapać? Może to, że z tej wysokości widać o wiele więcej niż idąc dołem. A może to jakiś pierwotny instynkt, który tak bardzo ciągnął go do lasu, tak samo jak w wiele innych niebezpiecznych miejsc. Jeśli chodzi o ich wynajdywanie to trzeba było przyznać, że Alex miał do tego talent. A może tym razem osobiście wolał sprawdzić okolicę, zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami. Kto go tam wie.
    Jako, że Elfy mają dość wrażliwy słuch, szeleszczenie ściółki leśnej usłyszał już na kilometr. Biorąc pod uwagę doświadczenie chłopaka szybko ocenił, że prawdopodobnie jest to kobieta zmierzająca w znanym sobie kierunku. Może zielarka, grzybiarka, bądź jeszcze ktoś inny. Mogło by być mu to wszystko jedno, jednak ciekawość rodząca się w jego umyśle nie dawała mu spokoju. Tak więc czekał na zbliżająca się osobę. Kiedy podeszła bliżej, na tyle aby chłopak mógł dojrzeć jej sylwetkę i rozwiane przez wiatr włosy, uśmiechnął się do siebie. Znał ją w końcu. Słyszał parę plotek na jej temat, jako miałaby być wilkołakiem czy coś w tym stylu, raz jak to reszta "miłych koleżanek" lubiła sobie dodać, miałaby biegać nago po lesie. Ale kto by wierzył jakimś tam plotkom, chociaż trzeba było przyznać, ze chłopaka w swoim jakże długim życiu widział już niejedno.
    -Witaj piękna wilczyco -rzucił rozbawiony kiedy podeszła na tyle blisko, żeby móc do zobaczyć i usłyszeć. Chociaż jeśli na prawdę była wilkołakiem, to z pewnością wczuła go już z tej samej odległości, z której on ją usłyszał. Nawet po mimo tego elfiego maskującego zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdopodobnie nie byłby sobą gdyby się nie odezwał. Przecież tak bardzo uwielbiał denerwować innych, ot stało się to kiedyś nawet jego stylem życia i pewnie nadal by trwało, gdyby nie to, że Morrow zwykł nudzić się wszystkim po jakimś czasie. W sumie o tyle dobrze dla otaczających go ludzi, no i nie tylko ludzi.
    Słysząc jej słowa uśmiechnął się kpiąco pod nosem, jak to miewał w zwyczaju. "Irytujący Elf" takie to miano zdążył sobie już wyrobić przez te kilka dni pobytu w owej szkole. Ale trzeba przyznać, że słyszał przecież o wile gorsze opinie na swój temat. Poza tym kto tam by się tym przejmował.
    Jako że nie miał nic lepszego do roboty, uznał że kierunek w który zmierza dziewczyna wydaje się w miarę atrakcyjny, a więc czemu miałby nie dotrzymać jej towarzystwa, albo na odwrót. Przecież przebywanie w jego obecności nie jest, aż tak straszne. No dobra może trochę, ale na pewno nie rozrywa nikogo na strzępy już na przywitanie. A jedynym irytującym aspektem jest jego niewyparzony język.
    Widząc, że dziewczyna ruszyła przed siebie, on zasunął się z drzewa i nim się spostrzegła szedł tuz obok niej. Włożył ręce do kieszeni spodni, jak to miewał w zwyczaju.
    -A więc dokąd zmierzasz? -Zapytał nawiązując rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Omniom, u sumie twój pomysł nie jest taki zły! Oczywiście, Ariadna nie będzie na tyle zdesperowana by siedzieć z Briseis w jakiejś ciemnej komórce, ale nie miałabym nic przeciwko jeśli B< Briseis> chodziła po jakieś tam porady do A i na odwrót. Co ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Dobrze, acz publicznie ona nigdy się do tego nie przyzna :> Um... Mogę Ciebie obarczyć tą odpowiedzialnością, gdyż mój mózg dziś przeżywa istne załamanie i zmusza mnie do myślenia już od 8 rano... Zobowiązuję się do wiarę ładnego odpisania :) ]

    OdpowiedzUsuń
  13. Alex miał już to do siebie, że lubił chodzić własnymi ścieżkami. Ale skoro wybrał się razem z dziewczyną, to prędzej czy później i tak niepostrzeżenie zjawi się u jej boku, nadal dotrzymując jej towarzystwa. Tym razem przystanął nasłuchując czegoś, coś co mogło być niepokojące, nie były to bowiem zwierzęta, bardziej coś większego. Czyżby ludzie? Może Nocni Łowcy..?
    Wcześniej został trochę w tyle, ale teraz szybko dogonił Briseis. Nic nie mówił zbytnio pozwalając aby przez jakiś czas liście szeleściły pod ich stopami. Nadal nasłuchiwał niepokojących dźwięków. I nie wcale nie był przewrażliwiony, już nie jednokrotnie taka ostrożność uratowała mu skórę. Dotarli na miejsce, a on nadal się nie odzywał. Obdarzył teraz dziewczynę pytającym spojrzeniem swych oczu, które w świetle słonecznym nieznacznie wpadały w ciemny fiolet.
    -A więc to tu masz zamiar się rozgościć podczas pełni? -Zapytał dla pewności, ale nieco ciszej niż zwykle. Jakby nadal starając się zlokalizować docierające do jego uszy dźwięki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyszedł na polane i rozejrzał się dokoła, obracając przy tym jednocześnie, pewnie musiało to dziwnie wyglądać, ale nie zwracał teraz na to uwagi. Słysząc jej pytanie, skierował na nią wzrok i skinął głową przytakująco. Podszedł teraz do drzewa, pod którym usadowiła się dziewczyna. Zadarł głowę do góry i wyszukał wzrokiem jakiejś wygodnej gałęzi, po czym zręcznie wspiął się na górę.
    -Sądziłem, że weźmiesz ze sobą jakieś łańcuchy, a nie taki cienki rzemyczek - stwierdził patrząc na nią z góry. Wyciągnął teraz z kieszeni papierosy, a następnie włożył jednego do ust. Ot, kolejne cywilizacyjne dobrodziejstwo, którym Alex potrafił się cieszyć.
    -Chcesz jednego? -Zapytał machając paczką tuz nad głową dziewczyny. Teraz pewnie siedząc tak razem, jakiś przypadkowy wędrowiec mógłby wziąć ich za zwykłych znajomych, którzy wybrali się do lasu na przechadzkę i urządzili sobie małą przerwę na polanie pod drzewem. Pytanie tylko czy Ci rozglądający się po lesie osobnicy, również w to uwierzą. Wydawało się, że odgłosy szeleszczących liści i łamiących się patyków dziwnie zbliżają się do nich. Jakby ktoś szedł po ich śladzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Auć, nie zazdroszczę. Dobrze, będę bardzo wdzięczna: :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  16. On nie zwykł odmawiać sobie dobrodziejstw jakie oferował mu ten świat. A papierosy, czemu by nie? W sumie nie palił długo, może dopiero jakiś niecały jeden wiek. Lata dwudzieste dwudziestego wieku jakoś własnie tak wypromowały mode na palenie, której on jakoś szczególnie nie unikał.
    Jako, że odmówiła schował paczkę do kieszeni spodni i przypalił sobie papierosa. Nadal nie dając się zwieźć, nasłuchiwał przez cały czas.
    -Skoro tak mówisz -stwierdził i wzruszył ramionami.
    Wampir.. Być może, w sumie trochę głośny, ale dla niego wszyscy potrafili zachowywać się głośno w lesie. Widząc zachowanie dziewczyny, jakoś nie zdziwił się zbytnio. W końcu byli podobno naturalnymi wrogami. Jak kiedyś elfy i ludzie. Ale nad tym nie ma co się zbytnio rozwodzić, gdyż czas wszystko zatarł.
    -Jeśli jest inteligentny z pewnością zaraz weźmie pod uwagę odwrót -stwierdził niewzruszony zaciągając się po raz kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nadal spokojnie palił sobie papierosa nasłuchują szurania w krzakach. Skoro intruz nie był Nocnym Łowcą to nie interesował go aż tak bardzo jak jego towarzyszkę. Jedno trzeba było przyznać Alexowi. Był dumny i to nie tylko, ze swojego pochodzenia. Ale teraz tak jakby ono wysuwało się na pierwszy plan.
    -Mieszańcy, wszędzie ich pełno - mruknął pogardliwie zaciągając się po raz kolejny. Oparł głowę o drzewo i spojrzał do góry, wypuszczając jednocześnie dym z płuc. Tak. Pogarda. To jedynie mogli dostać w ofercie tacy jak tamten, od przedstawicieli czystych ras. Elfy pod tym względem nie różniły się niczym od innych.
    Ponownie powędrował wzrokiem do dziewczyny, która teraz wyglądała jakby tylko czekała na to aż intruz wyłoni się z krzaków. Zniecierpliwiona. Tak mógłby ja opisać w jednym słowie.
    -Aż tak spragniona jesteś krwi, Wilczyco? -Zapytał z rozbawieniem na twarzy. On również, nie znał jej imienia, cóż widocznie nie były im one aż tak potrzebne, do tego aby móc prowadzić konwersację.
    -Nie martw się nie odbiorę Ci tej zdobyczy, ten przeciwnik jest dla mnie mało atrakcyjny -stwierdził obojętnym tonem, po czym zaciągnął się po raz kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Masz może pomysł na wątek? Ja z przyjemnością zacznę:)]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Dobrze nie będę sie przyzwyczajać:P]

    Szłam wolna korytarzem kiedy w pewnym momencie usłyszałam krzyki. Skręciłam za róg, a tam grupka uczniów zebrała się w okół jakiś walczących dziewczyn. Podeszłam bliżej. Jedną z nich kojarzyłam. To była Briseis. Tak. Cóż nie musiałam się długo zastanawiać, bo wiedziałam że to ona zapewne rozpętała tą bójkę. Stałam tam tak długo, aż nie skończyły, bo nie miałam zamiaru się wtrącać. Kidy zamieszanie ustało podeszłam do Bri.
    - Nic ci nie jest? Bez obrazy, ale cuchniesz psem.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Tak faktycznie, niezle chłopaka poobijałaś.
    Wiedziałam że chłopak będzie musiał dosyć długo składać się do kupy. Wyglądał okropnie.
    - Jeśli będę chciała znowu sobie coś zrobić to zgłoszę się do ciebie okey? Tak w ogóle jestem Isabella.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Dzięki. Spieszy ci się może? Bo mam ochotę na wielki słodkie ciacho a nie mam z kim iść.
    Szczerz mówiąc to marzyła mi się torebka pełna krwi. Musiałam sobie wykombinować krew. Ale to już pózniej.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Szczerze to o to mi chodzi.
    I o to że nie będę musiała widzieć co ich czeka.
    - To co idziemy?
    Zadałam to pytanie tym głosem, który nienawidził sprzeciwu.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Cóż. Nie to nie. Trudno.
    Odwróciłam się szybko na pięcie i ruszyłam w swoją stronę.
    Nie chciało mi się jej namawiać. Nie to nie i tyle. A jeśli nie lubi wampirów. Jej problem. Nie mam zamiaru przejmować się opinią kolejnej istotki na mojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Wiem:P]
    Spojrzałam w górę. Tak to ona.
    - Co wpadanie na ludzi jest twoim hobby?
    Miałam jej serdecznie dosyć. Chciałam poprostu pójść do pokoju, to wszystko, ale jej osoba mi na to nie pozwalała.

    OdpowiedzUsuń
  25. Denerwowało mnie jej zachowanie.
    - Naprawdę nie musisz się tak prężyć i tak jesteś wyższa!
    Nie dość że miałam szpilki i stałam naprężona jak struna to ona i tak była ode mnie wyższa. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Nie chciałam z nią rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Ja się nie złoszczę, słońce. W ogóle. Skąd ten pomysł?
    Nienawidziłam jak ludzie się nade mną pochylali.
    - I wez idz normalnie. Proszę.
    Naprawdę tego nie lubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  27. -Wiesz że mogłabyś pójść przodem i się wyprostować? Taka opcja w twoim mózgu powinna być.
    Działa mi na nerwy, ale była nawet do zniesienia.
    - I tak na marginesie. Z teoretycznego punktu widzenia nie jestem już panną.

    OdpowiedzUsuń
  28. -Tak. Byłam już kilka, kilka tysięcy razy na ślubnym kobiercu. Po tym co mi zrobiono starałam się żyć normalnie. Wychodziłam za mąż a kilka lat pózniej moi mężowie ginęli w tajemniczych okolicznościach.
    Na prawdę zaczynałam lubić tę dziewczynę. Jak na wilkołaka była całkiem sympatyczna.
    -Byłam żoną kilku wielkich władców. Było śmiesznie widzieć ich miny kiedy w nocy przychodziłam do nich i wypijałam ich krew do ostatniej kropli. Potem udawałam zrozpaczoną żonę, której przypadł cały majątek wraz z królestwem.

    OdpowiedzUsuń
  29. -No właśnie. A czytałaś może kiedyś o hrabinie Batory, która zasłynęła z potwornych tortur na służkach?
    Byłam ciekawa czy skojarzy fakty, bo jeśli czytała nie powinno jej to zając tak dużo czasu. Była przecież bystra.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Tutaj jestem tylko przejściowo. Czekam aż to wszystko minie. A na Węgrzech cóż... też byłam przejściowo.
    Nie chciałam opowiadać jej tej historii, bo albo znała ją, albo mogła przeczytać.
    -Lecz jeśli chodzi o samo zamurowanie mnie to po jakimś czasie rozbiłam mur, wyszłam, złożyłam mur do kupy i zwiała stamtąd. Miałam tam siedzieć uwięziona? Po co? Wszyscy pózniej uznali że popełniłam samobójstwo, lecz ciała nie znalezli.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Nie było tak zle. Wystarczyło poukładać cegły. Jesteś chora. Co jest?
    Słyszałam jak oddychała. Miała zawalone płuca. Zdecydowanie grypa.
    - Powinnaś leżeć w łóżku a nie bić niewinnych chłopców.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Chęć oczywiście jest, z pomysłem gorzej :< Jeśli jednak Ty jakiś posiadasz to słucham. Jeśli podsuniesz mi jakieś pomysły co do ich znajomości (równie dobrze mogą się dopiero poznać) i miejsca wątku to mogę nawet zacząć]

    OdpowiedzUsuń
  33. [Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam neta. i nie do końca odpowiadam za, to co tu za chwile powstanie gdyż nie czuje się dziś najlepiej.. ;/ ]

    Oczy Alexa najczęściej wyrażały znudzenie zaistniałą sytuacją. Jego spojrzenie praktycznie zawsze wydawało się być chłodne, a sam chłopak tym samym zdystansowany i jakiś odległy, jakby zamyślony nad czymś o wiele wyższej ranki niż otaczające go codzienne sprawy. Domieszka fioletu w jego tęczówkach jedynie potęgowała to wrażenie.
    Teraz wydał się równie mało zainteresowany sytuacją, jak zwykle. Zaciągnął się po raz ostatni, a następnie zgasił papierosa o pień drzewa, a dym wypuścił nosem. Dopiero słysząc jej słowa o tym, że mogliby sobie nie poradzić uśmiechnął się nieco ironicznie. Spojrzał na nią z góry, a następnie przeniósł wzrok na krzaki, z których z pewnością obserwowali ich intruzi.
    Szczerze powiedziawszy nie pociągała go bezsensowna walka. On swoje żądze krwi nasycił już dawno temu. Można powiedzieć, że krew widział już jej w nadmiarze. Tak samo zabijanie innych ras nie sprawiało mu przyjemności. Mając przed oczami setki wojen, morza krwi i płomienie pochłaniające to co lepiej jest spalić, z czasem ten widok przestaje budzić jakiekolwiek emocje. Przypomina bardziej obraz lub puszczamy film w kolejnym wynalazku cywilizacji - telewizorze.
    -To ciekawe. Powiedziałaś "zastanawiam się, czy damy im radę" -powiedział cytując fragment jej wypowiedzi. Znów przeniósł wzrok na dziewczynę. -Z góry założyłaś, że mam zamiar z Tobą współpracować. Zastanawia mnie skąd przeświadczenie, że mogę być równie złakniony wampirzej krwi, jak Ty Wilczyco..? -Zapytał uśmiechając się tajemniczo. Mimo wszytko wiedział iż jeśli zostaliby zaatakowani, to z pewnością walczyłby z obok dziewczyny ramie w ramię. Nawet jeśli mieszańcy nie przykuwali jego uwagi, to obce wampiry i to w większej grupie były przecież rzadkością, a więc przykułby uwagę każdego przedstawiciela jakiejkolwiek rasy. Z racji tego, że nie miał przy sobie broni, oprócz tego krótkiego noża, który nosił zawsze, to zdawał sobie sprawę, że pewnie musiałby używać magii. A czarna magia była dość wyczerpująca, nawet dla mrocznych elfów.

    OdpowiedzUsuń
  34. [ No cóż, no cóż, no cóż ... Nie mam zielonego pojęcia. Może nakryła go parę razy na szpiegowaniu uczniów szkoły? ]

    OdpowiedzUsuń
  35. Alex wbrew pozorom też był przyzwyczajony do twardego stąpania po ziemi i bynajmniej nie było to spowodowane jego ciężarem czy wzrostem. Ot, życie które przez tyle wieków czegoś już go nauczyło. Mimo wszytko starał się jednak nie być zbyt zawistny, to jedynie prowadziło do konfliktów, a te z pewnością do zwrócenia na siebie uwagi, a tego z kolei wolał zdecydowanie unikać.
    Może i nie wydawał się być krwiożerczym osobnikiem, jednak pewne zachowania podobnie jak i jej wpojono już od podstaw. Tak samo jak umiejętność posługiwania się magią, łukiem, mieczem czy tez inna bronią. Jakby nie było Mroczne Elfy były dość wojowniczą rasą, to jednak również przyczyniło się do ich upadku, tuż obok fioletowej karnacji, która nijak nie pomagała wtopić się w tłum.
    -Tak.. Z pewnością zaatakują mnie pierwszego - mruknął pod nosem i momentalnie zsunął się z drzewa stając jednocześnie przed dziewczyną. Dzieliła ich teraz przestrzeń nie większa niż dziesięć centymetrów. Tym samym pozwalając aby lecący wcześniej w jego kierunku przeciwnik wylądował na gałęzi, z której on własnie się ześliznął.
    -A podobno to Ty jesteś ich naturalnie nienaturalnym wrogiem -stwierdził unosząc brew, a jednocześnie odwracając się, wyciągając szybki ruchem za paska nóż, który bardziej przypominał sztylet. Zatopił go w ciele przeciwnika, który z impetem spadł na niego. Odepchnął go i na chwilę odwrócił się do dziewczyny. -Czy odwrotnie.. -stwierdził dokańczając swoją wypowiedź, po czym dodał po chwili. -Za Tobą Wilczyco.
    Teraz wrócił do swojego przeciwnika, który zdążył już otrząsnąć się po ciosie zadanym mu sztyletem. Nie było co ukrywać wampiry były o wiele szybsze od elfów, jednak to elfy posiadały coś co dawało im pewnego rodzaju przewagę nad tamtymi. Alex rozejrzał się szybko za jakimś drewnianym patykiem, który nadawałby się na tak zwany śmiercionośny kołek. Ale jak na złość niczego nie znalazł w pobliży. Wampir wyszczerzył kły, po czym ruszył w jego kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [P.S. Jak dla mnie było jak najbardziej okay. Nie wiem czy tak planowałaś rozegrać tą akcję, ale wyszło mi to co wyszło. Z góry przepraszam jeśli pokrzyżowałam Twoje plany. ;P ]

      Usuń
  36. Jeśli przyszły tu kierowane pragnieniem głodu, to jasne było, że chłopak musiał pachnieć im smakowicie. Krew elfów wydawała się wyjątkowo kusząca, a nawet podobno jeśli jakiś wampir wypił jej duża dawkę, to potrafił chodzić za dnia w pełnym słońcu. Niestety nie każda krew miała tak wspaniałe właściwości. Może i Zwykłe Elfy taką miały jednak Elfy Cienia, były zupełnym ich przeciwieństwem. Ich krew stanowiła doskonałą truciznę dla czegoś takiego czym były wampiry i nie tylko dla nich. A więc ktoś by powiedział, że wystarczyłoby iż Alex da się ugryźć, niestety sprawa nie była aż tak prosta. Owszem wampir który wykazywał się subtelnością może nie zrobiłby mu krzywdy, ale stado tak wygłodniałych upiorów mogło być zabójcze. A on jakoś nie chciał narazić się na rozszarpanie tętnicy. W końcu jego rany nie goiły się w tak szybki i wręcz nienaturalny sposób. Ot, mały, elfi defekt.
    -Cholera -mruknął Alex próbując zerwać amulet z szyi wampira, oczywiście próba okazała się nieskuteczne, a on prawie został ugryziony w ramie. Jednak sytuacja wymagała szybkiego działania, a nie użalania się nad sobą. Tak, więc Morrow odskoczył jeszcze do tyły, wybił się wysoko przeskakując nad wampirem i wylądował za upiorem. Szybki obrót i pchnięcie, a tym samym wbijcie mu sztylet w plecy. W normalnych warunkach, jeśli oczywiście przeciwnik byłby istotą śmiertelną z pewnością by skonał, bo chłopak przebił mu serce. Jednak to był wampir, a więc jedynie spowolniło to jego ruchy, ale ten krótki moment nieuwagi zdecydowanie wystarczył..

    OdpowiedzUsuń
  37. [Ooo, jasne, że pamiętam! :D Hmm, coś tam spróbuję naskrobać. Jak nie będzie Ci odpowiadać to pisz śmiało :)]

    Doprawdy nie mógł uwierzyć w to, że nauczyciele w Szkole dla Dzieci Nocy dawali swoim uczniom szlabany. Przecież wiele wychowanków miało naprawdę sporo lat na swoim koncie (jak właśnie na przykład Matt) i bawienie się z nimi w różnego rodzaju kary było trochę... żałosne. W każdym razie tak było, a że Knight lubił łamać zasady to niestety dość często owym szlabanom ulegał. Tym razem znów mu się oberwało, kiedy po raz któryś nie pojawił się na wampirologii i nauczyciel tego przedmiotu najnormalniej w świecie się zdenerwował. Wyznaczył Mattowi kozę, w której miał się pojawiać od jutra przez calutki tydzień. Knight tak się wkurzył, że pod wieczór udał się do ogrodów, otaczających budynek szkoły. Nie zważał nawet na ostrzeżenia o Łowcach, w obliczu których lepiej było chodzić w większych grupach niż w pojedynkę. Powoli zmierzchało, ale nie było jeszcze ciemno. Zachodzące słońce rzucało niesamowitą poświatę i otulało wszystkim ciepłymi kolorami.
    Szedł z naciągniętym kapturem na głowie i rękoma w kieszeni, kiedy nagle przystanął, marszcząc nos. Wyczuł charakterystyczny zapach. Wyczuł obecność wilkołaka. Nie było to jednak nic dziwnego, w końcu jest to szkoła dla wszystkich Dzieci Nocy. Ruszył dalej, rozglądając się. Wreszcie ją dostrzegł. Oparta o jedno z drzew, siedziała jakaś dziewczyna. Trzymała na kolanach szkicownik i zawzięcie coś na nim kreśliła.
    Matthew zakradł się do niej bezszelestnie. Dziewczyna musiała być tak pochłonięta rysunkiem, że nawet go nie wyczuła. Wampir szybko usiadł tuż obok niej.
    - Nie boisz się, że jesteś łatwą zdobyczą dla Łowców, kiedy tak sobie tutaj sama siedzisz?- rzucił natychmiast, uśmiechając się przy tym trochę złośliwie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Zabrał jej kapelusz i wsadził go na swoją głowę. Musiał wyglądać komicznie, ale co tam. Potrzebował dziś rozrywki. Jakiejkolwiek! Uśmiechnął się łobuzersko pod nosem i spojrzał na dziewczynę zza brzegu kapelusza.
    - Coś mi się wydaje, że zaraz rzucisz gadkę o tym jak to zawsze jesteś uważna. Nawet wtedy, kiedy wyglądasz na roztargnioną. Oczywiście nie śmiem w to wątpić, moja droga- wzruszył ramionami i spojrzał na nią już normalnie.
    Na jego ustach malował się jednak lekko drwiący uśmieszek. Można było wywnioskować, że się z nią drażni, że ją prowokuje. On sam nie użyłby jednak tak mocnych słów. Po części rzeczywiście się z nią droczył, z drugiej strony naprawdę wierzył w jej wieczną czujność. Sam już doskonale się tego wyuczył, a w tych czasach rzeczywiście było to bardzo przydatne.
    - Co tam tworzysz?- spytał zaciekawiony, zaglądając jej przez ramię na szkicownik- Nie miałem pojęcia, że masz takie hobby.

    OdpowiedzUsuń
  39. W chwili, w której wampir zajął się dziewczyną, Alex postanowił się zrewanżować i w sumie nie było to, tak jak w jej przypadku przypływ miłosierdzia. Kiedy wampir zamachnął się po raz drugi on szybkim ruchem zerwał mu amulet. Nie miał niestety czasu przyglądać się jak ten ginie w płomieniach, w właśnie w jego kierunku leciał kolejny sztylet. Chłopak odskoczył nieco, a następnie zablokował cios przeciwnika. Cóż reszta chyba nie była zbytnio zadowolona z obrotu sytuacji bo postanowiła mu pomóc, z rozprawieniem się, że obecnym to w ich mniemaniu obiadkiem. Mężczyzna zaklął w myślach, że po raz ostatni wybrał się do lasu z tylko jednym sztyletem. Szybko odparował cios kolejnego przeciwnika i schylił się, aby uniknąć dźgnięcia w klatkę piersiową. Podciął sprawnym kopnięciem jedną z pijawek, ale tamten nie na długo pozostał na ziemi, dało to jednak Alexowi chwile, na szybki odskok do tyłu. Prawie wpadł na drzewo, ale nie przejął się tym zbytnio. Właśnie był w trakcie wypowiadania jednego z zaklęć, mających na celu unieruchomienie na krótką chwilę przeciwników. Było ich zdecydowanie zbyt wielu, aby mógł walczyć z nimi w uczciwej walce. Tak więc wyszeptał coś pod nosem przymykając oczy, intruzi jakby zamarli na chwile, jakby czas się zatrzymał.
    -Teraz mamy szansę, ale trzeba się pośpieszyć, bo to nie potrawa długo -krzyknął do Wilczycy, po czym przerzucając sztylet do drugiej dłoni, doskoczył do przed chwila atakujących go przeciwników, a następnie jednocześnie zerwał im amulety. Po chwili owe istoty stały się jedynie kupką popiołu. Nie zamierzał jednak poświęcać temu zjawisku więcej czasu. Szybko podbiegł po kolejnych przeciwników zrywając im po kolei magiczne amulety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [A co do gifa to bardzo dziękuje za uznanie ;D]

      Usuń

Tutaj pozostaw swój komentarz. Prosimy o kulturalne zachowanie w rozmowach między autorami. Prowadzimy je w nawiasach [kwadratowych].