Isabella McKing
Muzyka
Wiek: 18 lat
Data i miejsce ur.: 10.07.1425r. Tenochlitlan (czyt. tenocztitlan) dzisiejszy Meksyk
Historia Isabelli zaczyna się typowo jak każda inna. Urodziła się, dorastała, aż pewnego dnia do domu jej rodziców zawitał pewien mężczyzna. Powiedział że przyszedł po zapłatę. Isabella miała wtedy pięć lat. Mama schowała ją w komórce i nie chciała jej stamtąd wypuścić. Mała słyszała tylko jak tata kłócił się o coś z tajemniczym mężczyzną. W pewnym momencie wrzaski ucichły i ktoś wyciągnął małą Isabellę z komórki. Kiedy wyszła zobaczyła na podłodze swojego ojca z rozerwaną szyją, martwego. Tajemniczy pan podszedł do niej i powiedział że jeszcze kiedyś się spotkają. I tak się stało. Po trzynastu latach dziewczyna spotkała tego samego mężczyznę w jakimś zaułku. Dopadł ją z prędkością światła i przemienił w wampira. W tamtym momencie Isabella myślała że umiera, jednak gdy obudziła się na drugi dzień przepełniała ją złość, gniew i żal do mężczyzny, który jej to zrobił. Słyszała o wampirach i panicznie się ich bała. Teraz była jednym z nich. Chciała dopaść swojego stwórcę, lecz wiedziała że nie da mu rady. Przez pięćset lat Isabella ścigała Pana, jak go potem zaczęła nazywać. Niestety jej poszukiwania poszły na marne. W 2000 roku trafiła do Oklahomy tam znalazła dla siebie miejsce w Szkole dla Dzieci Nocy. Mieszka w Akademiku na poddaszu w pokoju numer 23.
Isabella jest dziewczyną bardzo wybuchową. Przeżyła wiele i nie chce przeżywać więcej. Chciałaby po prostu zniknąć, dać się zabić. Straciła sens życia już wiele lat temu. Żyje z dnia na dzień z godziny na godzinę. Jest zdeterminowana, mogłaby zabić wszystkich, którzy stanęliby jej na drodze do zwycięstwa.
Kocha wygrywać. Nie ważne w czym. Potrafi zamknąć się w swoim pokoju i nie odzywać się do nikogo, potrafi śmiać się z byle powodu. Potrafi się szybko zakochać i tak samo szybko odkochać.Potrafi także przewidywać przyszłość.
Isabella wygląda jak każdy. No może nie do końca jak każdy. Jest blada, ma burzę rudych loków, które sięgają łopatek. Jej oczy są wyjątkowe. Mają kolor wrzosu. Choć często jej tęczówki zmieniają kolor na szkarłatny. Jest niska i szczupła. Chodzi najczęściej w szpilkach i sukienkach. Dosyć często można ją spotka w spodniach i bluzie z kapturem. Na jej szyi wisi medalion wysadzany kamieniami lapis lazuri.
Na zdjęciu: Deborah Ann Woll
[ Cześć! Jeśli masz jakiś pomysł na wątek to śmiało, nie krępuj się! :3 Byłaś/jesteś może na Amsterdamie? :> ]
OdpowiedzUsuń[ Dziękuję za zaczęcie. O! ja również jestem na Amsterdamie kryjąc się pod postacią Jamie'go :> ]
OdpowiedzUsuńW szkole była już od roku, więc nie dziwił ją widok coraz to nowszych twarzy, niemal codziennie kolejne nieśmiertelne stworzenia przekraczały mury instytucji. Nie miała żadnych uprzedzeń co do rasy, nie wykluczała nikogo tylko z powodu, że na przykład jest wampirem czy wiedźmą. Właściwie to zupełnie jej to zwisała z kim się zadaje, byleby nie był natrętny i chamski.
Dostojnym spokojnym krokiem wracała z parku, który należał do szkoły. Uwielbiała siedzieć na świeżym powietrzu, jednak słońce, które grzało niemiłosiernie zmusiło ją od powrotu i siedzenia w czterech ścianach.
Pogrążona w swoich myślach szła korytarzami z lekkim uśmiechem na twarzy, który zniknął gdy ktoś lekko ją szturchnął. Zatrzymała się i spojrzała na dziewczynę o bladej cerze i rudych włosach. - Oczywiście, że nic mi nie jest - odparła i odruchowo przesunęła dłonią po swoich gęstych włosach. - Jak widzę, to i ty jesteś całą - mruknęła i lekko się uśmiechnęła. Miała dobry humor, w innym wypadku z pewnością naskoczyłaby na dziewczę. - Jesteś nowa?- spytała z nutą niepewności w głosie.
[Zorientowałam się :P]
OdpowiedzUsuńWzrok ciemnoszarych tęczówek Ariadny prześlizgnął się po ciele nowo poznanej dziewczyny, nie trudno się domyślić, że była wampirem. Kły, specyficzna biżuteria i bladość mówiły same za siebie.
Jej uśmiech poszerzył się nieco, gdy jej "podejrzenia" potwierdziły się. - Ariadna - przedstawiła się. - Jeśli chcesz pokażę Ci szkołę - zaoferowała nadal mierząc ją wzrokiem.
Nie miała nic lepszego do roboty, więc perspektywa oprowadzenia nowej nie była taka zła, w końcu może być nawet... całkiem miło. Słysząc, że dziewczyna się zgadza, skinęła lekko głową i smukłą dłonią wskazała korytarz, którym zaczęła iść. Nie bardzo wiedziała co dokładnie ma pokazać Isabelli, postanowiła iść na żywioł, improwizować.
OdpowiedzUsuńSłysząc pytanie dziewczyny odwróciła się twarzą w jej stronę z lekko otwartymi ustami. - Jak się domyśliłaś? - spytała. Zamiast ogona miała nogi, nie śpiewała... Z pewnością zdradziły ją oczy. - Tak, jestem. - Hm... mam nadzieję, że jeszcze nie zraziłam Cię do mojej rasy - parsknęła śmiechem.
[Watek zawsze bardzo chętnie, z pomysłami trochę gorzej, ale zaraz coś wymyśle. ;) Hmm.. Mogliby spotkać się gdzieś na zajęciach w szkole, na które chłopak się np. spóźnił. Równie dobrze mogli by spotkać się gdzieś w barze poza szkołą, gdzie np. okazało się, ze natchnęli się na łowców, przed którymi musieliby szybko się ukryć bądź uciec. W kwestii powiązania, można założyć, że spotkali się już kiedyś, na jakimś balu w sumie to gdziekolwiek. Tylko teraz pytanie do Ciebie gdzie, bo jak wiadomo w karcie masz pewną sprzeczność, jak wiadomo Stany Zjednoczone powstały w XVIII wieku, a Nowy Orlean został założony w 1718 roku. A więc siłą rzeczy nie mogła się tam urodzić w podanym przez Ciebie roku... Wiem czepiam się. ;P ]
OdpowiedzUsuńJej dość sporych rozmiarów oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy usłyszała słowa rudowłosej. Miła... Nieźle, jeszcze nikt tak otwarcie i bezpośrednio jej tego nie powiedział. Była to dla niej nowość, lecz szybko się z nią oswoiła. - Ah, wy wampiry, macie dobre kontakty z siłami wyższymi i to one mówią wam takie rzeczy - zaśmiała się.- Z pewnością i o mnie ucięliście sobie niemałą pogawędkę - pokiwała głową z rozbawieniem.
OdpowiedzUsuńSzła wolnym krokiem, szukając wzrokiem czegoś co mogłaby jej pokazać, czegoś ciekawego, jednak jak na razie szły wzdłuż pustego korytarza.
- A co jeszcze brałaś pod uwagę?- spytała z ciekawością i przystanęła. - Tu są sale lekcyjne, czyli nic ciekawego. Możemy spokojnie ominąć ten program wycieczki i przejść do akademika, co ty na to? - spytała. - w którym pokoju mieszkasz?- kolejny raz przeczesała włosy dłonią patrząc na nią z zaciekawienie.
Gdy usłyszała odpowiedź skrzywiła się malowniczo, po czym parsknęła głośnym śmiechem. - No cóż... niestety jestem syreną - odparła z nutką ironii w głosie.
OdpowiedzUsuńSzybko przeanalizowała dane i uśmiechnęła się. - 16.- Wiesz co? - spytała nie oczekując odpowiedzi. - Mogę pomóc ci się urządzić, uraczyć garścią plotek czy po prostu po zakłócać twoją prywatność, gdyż w tej szkole łatwo się połapać, a zwiedzanie może poczekać. Nie masz nic przeciwko, prawda?- spytała unosząc brwi do góry i patrząc na nią z uśmiechem.
W szkole była dość długo, jednak jeszcze nie znalazła żadnej "pokrewnej duszy". Właściwie to tylko raz wciągu swojego ponad wiecznego życia miała prawdziwą przyjaciółkę. Co prawda była ona syreną, jednak równie dobrze dogadywały się na lądzie jak i w wodzie.
OdpowiedzUsuńW szkole nie zamierzała z nikim zawierać głębszych znajomości, jednak co jej przeszkadzało w posiadaniu kolejnej koleżanki? Samotności miała już po dziurki w nosie, więc czemu by nie mieć przy sobie osoby z którą może pogadać, o tak po prostu?
- To do dzieła - poprawiła ręką włosy, co było jej nawykiem nabytym, z którym nie zamierzała walczyć.
Szła pełnym gracji korkiem, gdy nagle zauważyła, że jej towarzyszka leży na podłodze. Zmarszczyła brwi, a jej usta ułożyły się w idealne kółeczko. Nie znała się zbyt dobrze na wampirach, więc nie wiedziała co mogło się jej stać. Nie pochylała się nad nią, nie wołała pomocy, po prostu stała. Palcem dotknęła jej pleców i spytała - żyjesz, śpisz? co się stało? - czuła piekielne zdezorientowanie.
[No to ja witam kolejne wampirzątko w naszym uroczym gronie, co by to nie było, że niewychowana ze mnie chamka. :D]
OdpowiedzUsuńJako, że Alex po raz pierwszy był w Tulsa i to nawet od niedawna, tak nie zwiedził jeszcze wszystkich zakamarków tego miasta. Pobliska okolica nie wyglądała zbyt przyjaźnie dla bezbronnego człowieka, ale w końcu on nie był człowiekiem, a więc można uznać, że było to wymarzone miejsce dla niego. Widząc bar humor znacznie mu się poprawił, a przez myśl nawet mu nie przeszło, ze mógłby go ominąć.
OdpowiedzUsuńWszedł więc do środka i rozejrzał się. Jak na slumsową dzielnice nie było tu, aż tak tragicznie. Podszedł do baru i zamówił whisky. Czekając na drinka teraz dopiero miał okazje przyjrzeć się zgromadzonym. Nikt raczej nie rzucił mu się w oczy, no może oprócz rudowłosej dziewczyny, której sylwetka wyglądała mu dość znajomo. Zabrał więc swoją szklankę z alkoholem i podszedł do dziewczyny siadając tuz obok niej.
-Czy my się przypadkiem nie znamy? -Zapytał nadal bacznie się jej przyglądając. Za nic nie mógł sobie przypomnieć skąd mógłby ją znać. Jego tekst pewnie dla jakiejś obcej osoby zabrzmiałby jak jakiś tani podryw, ale on o to nie dbał. Jeśli go kojarzyła, to jego reakcja była jak najbardziej odpowiednia, jeśli nie to tez nie powinien wzbudzić żadnych podejrzeń.
[O Boziu, na reszcie ktoś, kto chce zacząć! :D nie wyrabiam się z zaczęciami i tak myślę, ilu osobom z tego powodu jeszcze nie odpisałam. No, ale skoroś ku temu chętna, to ja na wącisz się zgadzam i proponuję zamieszki na szkolnym korytarzu; moja Briseis z reguły jest elementem napędowym, uwielbia takie rzeczy. :3]
OdpowiedzUsuńBriseis Grant, jednakowoż z konta innego, więc nie przyzwyczajać się do podpisu, Boże broń! :3
Bójka była wszczęta przez nią, podobnie jak i każda inna, która miała miejsce w tej szkole. Zapomniała jednak, o co chodziło. Oj trudno, tak bywa. Biła na ślepo, a i tak jej przeciwnik po krótkim czasie padł na ziemię. I uciekł. Tchórz.
OdpowiedzUsuńSłysząc czyjś głos, spojrzała w tamtą stronę. I obdarowała nieznajomą wzrokiem podobnym do należących do tych wszystkich przywódców-terrorystów, pełnym podirytowania, kpiny i złości, tak silnie skłaniającym przy tym wszystkim do złego, że większość widząc, jak spogląda na nich tak, a nie inaczej, z chęcią pozabijałaby wszystkich dookoła, po czym wysadziłaby się w powietrze. Aż strach pomyśleć, jak wyglądało jej przysłowiowe "piorunowanie".
— Radziłabym zapytać o to tamtego leszcza — mruknęła, podbródkiem wskazując na oddalonego od nich poobijanego chłopaczka. — Zważając na fakt, że jestem wilkołakiem, jest wyjątkowo dobrze, nie uważasz? — uśmiechnęła się ironicznie i narzuciła na włosy biały ręcznik, który wcześniej wyciągnęła z torby ciążącej na jej lewym ramieniu.
Bris, a jakże :3
[Niech Ci Bóg w dzieciach (albo w czym tam chcesz) wynagrodzi to, że sama proponujesz zaczęcie! :) No więc właśnie przeczytałem Twoją kartę i widzę, że Isabella jest dużo starsza od Matta, więc można po prostu ustalić, że podczas ich długich tułaczek spotkali się kilkakrotnie i teraz znów w szkole. Ich stosunki mogą być zwykłe, neutralne. A co do ogólnego pomysłu na wątek- Knighta można najczęściej spotkać w bibliotece bądź na dziedzińcu. Widzę jednak, że są też 'sąsiadami', więc nie będę miał też nic przeciwko jeśli po prostu spotkają się na korytarzu poddasza. Do wyboru, do koloru :)]
OdpowiedzUsuńWedle jej polecenia usiadł. W końcu nie zawsze piękną dziewczyna mu to proponuje. A bynajmniej nie tak często jakby chciał. Przechylił lekko głowę na bok przyglądając jej się z uwagą. Rzadko się zdarzało, aby ktoś wiedział o nim więcej niż, on o danej osobie. A wyglądało na to, że tak własnie klaruje się owa sytuacja.
OdpowiedzUsuń-Co mnie tu sprowadza? -Powtórzył pytanie jakby zastanawiając się nad nim dłużej. Instynkt. To własnie on ciągnął go do takich miejsc jak to.
-Powiedzmy, ze lubię bary na odludziach -powiedział i uśmiechnął się do niej chytrze, a następnie upił łyk bursztynowego alkoholu ze szklanki. A na jej wzmiankę o jego pochodzeniu, spoważniał.
-Tak to prawda -powiedział prostując się. -Przypomnisz mi skąd możemy się znać? -Zapytał bez żadnego skrepowania. Nadal nie mógł dojść skąd ją zna, bądź raczej skąd ona go zna i skąd wie kim on tak naprawdę jest. Nie obnosił się z tym zbytnio, a wręcz przeciwnie, zawsze uważał że kamufluje się i wtapia w tłum raczej dobrze. Teraz kiedy czasy stały się tak niebezpieczne, nawet najdrobniejszy szczegół mógł kosztować go życie. A skoro przeżył już tyle czasu na tym świecie, to głupio byłoby zginąć z rąk jakiegoś Nocnego Łowcy. Łowcy, który oczywiście był człowiekiem..
[Morrow jakby co, nie przelogowałam się ;P]
UsuńJako iż chłopakowi chyba zaszkodziło słońce i sprowokował ja do bójki poprzez wywalenie na jej włosy zimnego wiadra wody, teraz ocierała koszulką kosmyki, mając zamiar za krótki czas otrzeć niż też resztę ciała.
OdpowiedzUsuń— Proszę bardzo. — Uśmiechnęła się kpiąco, katem oka zerkając na zataczającego się byłego przeciwnika. — Briseis — odparła i westchnęła, spoglądając na dziewczynę.
Mogła sobie skracać, jak chciała. Mogła być dla niej Bri, Bres, Brise, Is... dopuszczała wszystko, bo wiedziała, że niektórzy na jej imieniu łamali sobie język, a w ten sposób było też szybciej się komunikować, oprócz Brisuni. A fuj, ohyda okropna! Wołała ją tak babka, potem ciotka, na końcu też matka. Uraz z dzieciństwa, nie ma co.
Bris natomiast marzyła o rozszarpaniu czyjegoś ciała. I, tak po cichutku, najedzeniu się jego mięsem, jakkolwiek to nie brzmiało. Co więcej, była chyba jedynym takim, który całkowicie utożsamił się ze swoją wilczą naturą i nie miał nic do swojej rzekomej klątwy.
OdpowiedzUsuńZacmokała w usta i wyszczerzyła się w ten swój kpiarski, cholernie irytujący sposób.
— To ty nie wiesz, że jak się ze mną pokażesz, to ludzie będą potem spieprzać na twoj widok?
Zmrużyła gniewnie oczy i poszerzyła swój kpiący uśmiech.
OdpowiedzUsuń— Wybacz, ale nie. — Bez wahania wyminęła dziewczynę i wolnym krokiem skierowała się do szafki. Jeśli mówisz coś takim tonem, jasnym jest, że Briseis się nie zgodzi. Lubiła łamać wszelakiego rodzaju zasady, nawet, jeśli chodziło o taką błahostkę. Z drugiej strony było odwrotnie; nikt nie miał zamiaru sprzeciwiać się jej, bo obawiał się konsekwencji. — niestety, ale jestem jedną z tych pieprzonych rasistów i pragnę cię poinformować, że niekoniecznie przepadam za wampirami, jeśli można to tak nazwać.
Naprawdę była wyjątkowo miła.
Przez długą chwilę wpatrywała się w nią z lekko przechyloną w bok głową. Gdy usłyszała, że wciąga powietrze do płuc rozluźniła mięśnie, które wcześniej odruchowo spięła.
OdpowiedzUsuń- Nie tyle co przestraszyłaś, a po prostu zdziwiłaś - wzruszyła swobodnie ramionami. Słysząc jej propozycje ucieszyła się. Uwielbiała historie, a w szczególności te mrożące krew w żyłach i brutalne. - Dobrze, ale zamawiam kubek herbaty do tego - powiedziała i ponownie zaczęła wspinać się po schodach.
[Wiesz, że masz źle zapisane imię w tabelce po prawej? :O]
OdpowiedzUsuńBriseis otarła włosy oraz ramiona do porządku i wrzuciła wilgotną koszulkę do swojej szafki. Zamknęła ją i odwróciła sie na piecie, ziewając przeraźliwie. Miała nadzieję zrobić sobie mały wyskok do lasu w celu odnalezienia jakiego truchła, czy konającej zwierzyny. Po co zabijać, skoro i taka była możliwość? Chociaż nie. To głupie. Pewno znajdzie jakieś dorodne zwierze i rozszarpie je z zimna krwią, jak zawsze.
Zdziwiona przystanęła, czując, że chyba o coś uderzyła. Zmrużyła oczy i spuściła wzrok, widząc, iż zderzyła się z plecami i tyłem głowy ledwo sięgającej jej ramion dziewczyny sprzed chwili. Zarechotała paskudnie i ponownie wyszczerzyła się, pchając dłonie do tylnych kieszeni bojówek.
[A zgłosiłaś się z tym? Wypadałoby. :3]
OdpowiedzUsuńBriseis uniosła jedną brew w górę, lekko chyląc się, aby móc być na jej wysokości.
— Jeśli każdy z nich będzie tak reagował, to muszę ci powiedzieć, że najprawdopodobniej rozważę tę opcję. Doprawdy, ciekawe — zaśmiała się i wyprostowała w plecach, wzrastając w ten sposób o jakieś dwadzieścia centymetrów. Co jak co, ale ludzi irytować uwielbiała. W ogóle, lubiła robić na złość, bo od tego już tylko jeden krok do bójki. Albo przyjaźni, jeśli obie osoby mają dość specyficzne podejście.
Zacmokała w usta i pokręciła głową. Wcale się nie prężyła, po prostu stała wyprostowana. Wyprzedziła wampirzycę i odwróciła się tyłem do kierunku, po czym pochyliła się, aby znów być z nią na równi. Śpieszyła tyłem, kątem oka spoglądając za siebie, aby czasem nie wyrżnąć orła.
OdpowiedzUsuń— Hej, hej, nie bulwersuj się tak, słońce. Złość piękności szkodzi, wiesz? Szkoda by było takiej ładnej buźki
Była bezczelna. I, w sumie, dobrze jej z tym było, a co.
Znowu zacmokała.
OdpowiedzUsuń— Zrobiłabym to dla jaśniepanny z przeogromną radością, lecz... tak się składa, że idę tyłem. Nie chylę się, aby spojrzeć ci w oczy, a po to, aby najzwyczajniej w świecie zachować równowagę — odparła ze spokojem Bris, dochodząc do wniosku, że ta akurat wampirzyca nie należała do tych przez nią znienawidzonych. Była co najmniej urocza.
— Nie? — zdziwiona przechyliła głowę w bok, wyglądając na cholernie zainteresowaną tym faktem — W takim razie niech pani mi wybaczy, w zamian za mój karygodny błąd mogę nawet wypełnić propozycję twą — tutaj dorównała jej roku i wyprostowała się — na temat mego chodu.
OdpowiedzUsuńBriseis była ironiczna, wredna, wyniosła, arogancka, egoistyczna, szelmowska, kłamliwa, irytująca, sarkastyczna, wybuchowa, uparta niczym osioł, infantylna, sadystyczna(...) ale taki był już jej urok i z tego właśnie niepodważalnego powodu dookoła działało coś na wzór ludzkiego przyciągania. Tak, dokładnie; mogli mówić, co chcą, ale nikt nigdy nie skłamałby tak perfidnie, aby nazwać ją istotą przez siebie znienawidzoną. Zasadniczo, często było wręcz przeciwnie, tak więc szybko doszło do tego, iż Grant rozpuściła się niesamowicie i teraz pozwalała sobie na chyba wszystko.
Ach ten urok, ach!
Zagwizdała, dochodząc do wniosku, że fakt, iż wciągu swego życia zaręczona była już cztery razy i każdy z jej rzekomych wybranków ginął śmiercią okropną, zostawiając jej swoją kasę, nie był aż tak efektowny.
OdpowiedzUsuń— Cóż, nie powiem, że historia ciekawa. — Uśmiechnęła się w specyficzny dla siebie sposób, acz milszy niż wszystkie poprzednie.
Przystanęła na chwilę i zmarszczyła brwi, mrużąc oczy. Westchnęła i wyrównała z nią kroku, wywracając oczyma.
OdpowiedzUsuń— Mogę zapytać, co robisz tutaj? Bądź też, ewentualnie, co robiłaś na Węgrzech. — Podrapała się po szyi i westchnęła.
Zmarszczyła brwi, myśląc nad jej słowami, po czym zaśmiała się cicho.
OdpowiedzUsuń— Chciałabym cię zobaczyć, kiedy odbudowujesz jakiś murek — powiedziała, zadzierając głowę ku sufitowi. Pociągnęła nosem, czując, jak coraz bardziej go zatyka. Cholewka, czyli jednak się przeziębiła. Jeszcze kilka dni bez odpowiednich leków i rozłoży się totalnie.
Pewnym krokiem weszła do pokoju z numerem 23. Był nieco innej niż jej "świątynia". Z trudem opanowała się od podniesienia leżących na ziemi rzeczy oraz poprawienia obrazku na ścianie. Tak, Ariadna była pedantką i nawet najmniejsze niedociągnięcie nieziemsko ją irytowało. Wiedziała, jednak, że niegrzecznie będzie tak wytykać rzeczy, na które przecięta istota uwag nie zwraca.
OdpowiedzUsuńUsiadła na białym krześle zakładając nogę na nogę. Wzrok ciemnych tęczówek skierowała na Isabelle
- Widziałaś jego twarz? Wiesz kim on jest?- spytała z ciekawością.
Matthew miał podobnie. Przeczytał już większość książek ze szkolnej biblioteki i większość z tych większości przeczytanych również znał na pamięć. Czytać jednak kochał, więc robił to zawsze wtedy, kiedy tylko mógł.
OdpowiedzUsuńDzisiejszego wieczoru wyjątkowo mu się nudziło, więc znów skierował swoje kroki do biblioteki. Naprawdę często można było go tam spotkać.
Błąkał się między półkami w poszukiwaniu czegoś co przyciągnęłoby jego uwagę, kiedy nagle, przy jednym ze stolików, zauważył swoją starą znajomą.
- McKing, a Ty co tutaj robisz?- zapytał wręcz natychmiast.
Opierał się o jeden z regałów i lustrował ją wzrokiem.
Mhm, fakt. Jakiś czas temu rzeczywiście tak mówił. Czasy jednak przecież się zmieniały. Tak samo jak zdanie na różnego rodzaju tematy. Tak właśnie było odnośnie szkoły.
OdpowiedzUsuń- No wiesz, ile można bezsensownie tułać się po świecie?- wzruszył ramionami- Tutaj przynajmniej mam okazję poznać nowe osoby albo spotkać te stare.
Podszedł do stolika i dosiadł się. Teraz siedział naprzeciw niej.
- Jakoś leci. Co u Ciebie?- zapytał, a potem zerknął na książkę- Co czytasz?
Posłała w jej stronę kolejne pytając spojrzenie. Nic nie rozumiała. Isabella miała wszystko jej opowiedzieć,a tym czasem ona musiała ciągnąć ją za język. Nie chciała by dziewczyna mówiła jej czegoś, jeśli tego nie chce, więc nie pytała o nic więcej. Niecierpliwym ruchem dłoni wygładziła lekko zmiętoszoną kapę na łóżku i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.
OdpowiedzUsuń-Lubie przyglądać się innym -odpowiedział pierwsze co przyszło mu do głowy, a tym samym zabrzmiało to dość wymijająco. I tak miało brzmieć. Jako, że nierozważnie było mówić na głos o Szkole dla Dzieci Nocy, a więc tylko kiwnął głową. Upił spory łyk alkoholu ze szklanki, a następnie odetchnął głębiej.
OdpowiedzUsuń-A co Ciebie sprowadza w to podobno mało przyjemne miejsce? -Zapytał lustrując ją wzrokiem swych ciemnych oczu.
Uśmiechnął się pod nosem patrząc na dziewczynę po wysłuchani wcześniej jej odpowiedzi. No tak, picie krwi było dość typowe dla wampirów. Alex nie raz próbował już zwierzęcej jak i ludzkiej krwi. Nie budziło to w nim przyjemnych wspomnień, było to zwykle podczas jakiś ważnych rytuałów kiedy był w trakcie rzucania tych najpotężniejszych zaklęć. Tak, własnie do tego krew służyła Elfom Cienia. Ale tak samo jak on mógł zachwycać się brzoskwinia czy mięsem, tak samo wampiry miały prawo zachwycać się krwią.
OdpowiedzUsuń-Nie wątpię. Szczególnie jak jakiś soczysty kąsek przechodzi sobie obok. To jak długo jesteś już na tej diecie? -Zapytał jednocześnie rozglądając się dookoła i sprawdzając czy nikt zanadto im się nie przygląda jak i nie podsłuchuje.
-Wiesz kim jestem i twierdzisz, że ładnie pachnę, schlebia mi to -powiedział uśmiechając się do niej zawadiacko, a następnie wypił resztę alkoholu ze szklanki. Zamówił kolejnego drinka. I ponownie przesunął wzrokiem po dziewczynie.
OdpowiedzUsuń-Mimo wszytko i tak nie radziłbym Ci mnie gryźć -odparł uśmiechając się ironicznie. W końcu nie wszystkie elfy były "dobre". A niestety Alex pewnie nie smakowałby jej zbytnio, a najpewniej stałby się jej jedynym posiłkiem, co pewnie nie byłoby zbyt wygodne, skoro podobno oboje "uczęszczali" do szkoły Dzieci Nocy.
[Lol czasem jak pisze to nie myślę.. zamiast "jedynym posiłkiem" powinno być "ostatnim posiłkiem". ]
OdpowiedzUsuń- A więc nadal mordujesz z zimną krwią?- zapytał, unosząc brew.
OdpowiedzUsuńMhm, trzeba było przyznać, że Knight zrezygnował z tego już dosyć dawno, ale były momenty, w których tęsknił za polowaniami.
- Studia?- przekrzywił zabawnie głowę- Ale takie zwykłe? No wiesz... takie dla śmiertelników?- zaśmiał się pod nosem; trochę złośliwie- Jesteś aż tak znudzona?
[Nie ma pomysłu w ogóle, ale wątek chcę jak najbardziej ;D]
OdpowiedzUsuń[ Pomysł, co powiesz na dach budynku? zwykle Moja Mad tam przesiaduje i grywa na skrzypcach, czy coś...chyba, że masz lepszy pomysł, to słucham :) Albo może być miasto nocą.]
OdpowiedzUsuńZatrzymała si momentalnie i przydusiła futerał do siebie. Kurcze, ktoś tu jest?- pomyślała sobie, w sumie często bwała tutaj sama, aż tu nagle, wampir? wróć... wampirzyca, płacząca? coś się stało?- Yhm, zwykle tutaj gram....ale pójdę z drugiej strony, jeśli przeszkadzam.- Powiedziała półtonem. - Uważnie przyglądała się postaci, wyglądała na nie groźną, jednak kto wie, może pozory mylą? Podeszła trochę bliżej, poprawiając torbę na ramieniu.
OdpowiedzUsuńFakt, Matt był osobą bardzo ambitną, ale na studia się nie wybierał. Jedne już kiedyś skończył, więc po co mu kolejne? Tutaj było mu dobrze.
OdpowiedzUsuń- No to powodzenia- wzruszył ramionami- No jak widać na razie dalszych planów nie mam żadnych.
Knight najpierw jej wysłuchał, a potem ochoczo pokiwał głową. W ostatnim czasie, prócz szkoły i planowania zemsty na Łowcach, nie miał innych zajęć.
OdpowiedzUsuń- Jasne- wzruszył ramionami- Nie ma problemu. Powiedz tylko mniej więcej co się tam stało.
No nie! No po prostu nie! Boże czy ty to widzisz?
OdpowiedzUsuńW tym momencie z wielka chęcią zamieniłby się miejscami z każdą inną istotą. Nawet z jakimś robalem, bakteriom. czymkolwiek. Po prostu tak bardzo nienawidził zmian. A tym bardziej nowych miejsc. A nowym dla niego miejscem była szkoła dla dzieci nocy i klimat w niej panujący. Od zawsze przyzwyczajony był do dość chłodnej Anglii. Nie mógł przyzwyczaić się do Oklahomy. Wszystko było tu inne, a powietrze prawie go dusiło.
Siedząc na ławce z słuchawkami w uszach, starał skupić się tylko i wyłącznie na sobie. Nie było to zbyt łatwe. Było tu tyle umysłów, które aż wołały 'Patrz, jestem taki pełny energii! No chodź, zajrzyj we mnie! Połącz się ze mną! Zabij mnie!'.
Nieświadomy, warknął dość głośno. Dziewczyna która przechodziła obok niego chyba to usłyszała. No trudno...
Podniosłem wzrok na rudą istotkę, stojącą przede mną w szpilkach. Miałem jednak nadzieję że zignoruje to warknięcie i pójdzie dalej. Ale oczywiście jestem ten Quinn, mega szczęściarz, no po prostu ZAWSZE wszystko idzie po jego myśli. Uśmiechnął się ironicznie do swoich własnych myśli.
OdpowiedzUsuń- To, moja kochana, mój nowy sposób na podryw. Widzę że zadziałał - powiedziałem, puszczając jej oczko. I praktycznie każdy musiał mu przyznać że ten gest w jego wykonaniu wyglądał po prostu nieziemsko.
Zachichotał cicho, gdy jego sposób zadziałał. Cóż, zawsze działał. Był piekielnie dobry w zamienianiu złości na zadowolenie lub lekkie zakłopotanie.
OdpowiedzUsuń- Jestem Quinn. A skoro los niechybnie sprawił że usłyszałaś me wielce niegrzeczne warknięcie, może opowiedziałabyś mi coś o sobie, płomyczku? - zamruczał, wstając z ławki. - Co powiesz na spacer?
[Witam serdecznie. Chętnie zacznę wątek, jedynie potrzebuję jedynie wskazówki co do powiązania między naszymi postaciami, jeśli chcesz, aby takowe w ogóle istniało. Byłabym niezmiernie wdzięczna za pomoc. :)]
OdpowiedzUsuńRebekah weszła do lokalu. Było tam duszno i ciepło. Wyjęła z kieszeni papierosa i zapaliła, nie zwalniając kroku. Muzyka głośno dudniła, a ludzie zapici w trupa tańczyli dziko do szybkich dźwięków Pendulum- Blood Sugar. Rebekah usiadła przy barze i zamówiła whisky. Rudowłosa dziewczyna siedząca koło niej właśnie spławiała jakiegoś nachlanego faceta. Koleś był nachalny i ewidentnie zakochany. Dziewczyna owinęła go sobie wokół palca. Gdy wreszcie został wyprowadzony z klubu, dziewczyna tylko uśmiechnęła się przenikliwie i wypiła szklankę whisky. Rebekah dopiero wtedy ujrzała coś co wisiało na szyi nieznajomej. Był to piękny, ciemnoniebieski naszyjnik. Był wysadzany kamieniami i z pewnością bardzo drogi.
OdpowiedzUsuń- Ładny naszyjnik. - rzuciła w stronę dziewczyny. - Z czego jest zrobiony?
- Za części rzeczywiście zapłacić będziesz musiała Ty, ale co do robocizny...- przekrzywił zabawnie głowę- Myślę, że jakoś się dogadamy. Postawisz mi jakiś kieliszek w barze i będziemy kwita- wzruszył ramionami- To jak? Kiedy mam się za to zabrać?
OdpowiedzUsuńEllie właśnie stała przy drzwiach, mamrocząc coś o przeklętych kluczach, które zawsze gdzieś zapodziewała, kiedy ujrzała znajomą burzę rudych loków, przechodzącą za jej plecami. Automatycznie zaprzestała grzebać we własnej torbie i zamrugała kilka razy oczami, niezbyt wiedząc, czy przypadkiem własny wzrok jej nie zawodzi. Wciąż jednak miała przed sobą tę samą osobę, którą kiedyś udało jej się poznać zupełnym przypadkiem.
OdpowiedzUsuń- Isabella? - bąknęła cicho Carter, modląc się o to, aby mieć rację i nie wyjść na jakąś szaloną Nefilim z pokoju obok. Chociaż była szalona (jedynie przy osobach jej najbliższych), w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, była Nefilim oraz mieszkała w pokoju obok. Cóż, przestając o tym myśleć, Elaine zamknęła prędko buzię, nawet nie wiedząc, kiedy ją w ogóle otworzyła.
- Jasne, mam czas- wzruszył niedbale ramionami- Prowadź!
OdpowiedzUsuńZasalutował jej posłusznie, a w kącikach ust czaił mu się łobuzerski uśmiech.
- Co tam jeszcze słychać?
[Matthew, a nie Severus xD]
Usuń[Wyczytałam w twoim opisie, że ma już dość życia, więc może coś związane z tym tematem, bo Valentine bardzo lubi swoją wieczność.]
OdpowiedzUsuń